Cisza przed burzą
Supernatural nieoczekiwanie zwalnia przed finałem, po kilku naprawdę dobrych i emocjonujących odcinkach. Wyhamowuje, aczkolwiek nie traci impetu, tworząc atmosferę tzw. ciszy przed burzą.
Supernatural nieoczekiwanie zwalnia przed finałem, po kilku naprawdę dobrych i emocjonujących odcinkach. Wyhamowuje, aczkolwiek nie traci impetu, tworząc atmosferę tzw. ciszy przed burzą.
Niełatwo tak naprawdę rzec, o czym był ten odcinek. Niby było w nim wszystko, co trzeba: główny wątek, Castiel, Crowley oraz bracia. Trudno jednak było się pozbyć uczucia, że czegoś zabrakło, czegoś, co by napędzało akcję. I nie, nie chcę powiedzieć, że było nudno, czy że odcinek się jakoś dłużył, ale zdecydowanie nie do takiego formatu przyzwyczaiło nas Supernatural.
Twórcy starali się chyba nieco na siłę wprowadzić atmosferę grozy i niepewności kolejnymi jakże genialnymi morderstwami w wykonaniu króla piekła. Oczywiście wisienką na torcie miała być ostatnia denatka, która zmarła na oczach naszych bohaterów. I choć malowała się w nich bezsilność, furia i złość, to jakoś nie widzi mi się, żeby łowcy zaczęli chronić każdą osobę, którą uratowali. To raczej tylko zmotywuje ich do jak najszybszego zamknięcia bram piekielnych. No i niestety, tutaj wychodzi przewidywalność, która jest oczywista dla stałych fanów/widzów, a tworzenie całej tej otoczki niebezpieczeństwa nie przynosi w moim odczuciu oczekiwanego rezultatu.
[image-browser playlist="591450" suggest=""]©2013 The CW
Niepokoi mnie także powrót do wątku głównego. Nie chodzi tu oczywiście o to, że jest on jakiś tragiczny, ale wątki poboczne są dużo ciekawsze i to na nich powinni się skupić twórcy w końcówce sezonu. Scenarzyści co prawda starają się poruszyć serce i duszę widza, wkładają w usta Crowleya zwroty typu family bussines, ale to za mało, aby nas zelektryzować. Jednakże sama przemowa ulubionego demona to najmocniejsza scena odcinka, którą niewątpliwie wiele razy będę wspominał.
Bardzo za to przypadło mi do gustu, w jaki sposób twórcy podeszli do trzeciej próby, która czeka Winchesterów. Niespodziewany, ale jakże miły powrót Abadona, zahaczenie ponownie o Ludzi Pisma i ukazanie tego wątku w starym, dobrym stylu sprawiło, że oglądało się go z niesłabnącym zainteresowaniem. Szczególnie że wciąż nie wiemy, jak demon zostanie uzdrowiony, aczkolwiek pomysłów już na ten moment jest kilka. Szkoda tylko, że wątek prób stanowił zaledwie część odcinka, a nie poświęcono mu całego epizodu.
[image-browser playlist="591451" suggest=""]©2013 The CW
Równie pozytywnie rozwinęła się akcja wśród towarzystwa z górnej półki, czyli u aniołów. Choć co prawda gdzieś po drodze chłopaki zgubili niebiańską tabliczkę, to pomysł z próbami mającymi zamknąć niebo, których ma się podjąć Castiel, niewątpliwie zaskoczył. Mimo że chodzi o to samo, z czym muszą radzić sobie bracia, to próby anielskie są na tyle odmienne, że mogą bez trudu zaciekawić widza. Jednak już w tym momencie muszę zauważyć, że pomimo iż ten pomysł jest interesujący, to niestety rokuje źle dla fabuły serialu. Myślę bowiem, że nie tylko ja liczyłem, iż wreszcie poznamy nieco więcej faktów o wojnie w niebie (a może nawet zobaczymy parę scen stamtąd), jak i samego Boga. Cóż, na to chyba przyjdzie nam jeszcze poczekać i to zapewne długo, jeśli w ogóle będzie okazja poznać odpowiedzi dotyczące tych rozwiązań fabularnych.
Winchesterowie lekko wyhamowują przed finałem, ale robią to w przyzwoitym stylu. Nie zanudzają widza, otwierają parę ciekawych wątków, które mogą zdominować przyszły sezon, jak i powoli konkludują te dotyczące obecnego. I choć trudno mówić tu o przedniej rozrywce, to trzeba przyznać, że ta cisza przed burzą zrobiła swoje - już się nie mogę doczekać akcji w finale!
Źródło: fot. ©2013 The CW
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat