Containment: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Julie Plec poszerza swoje krótkie CV. Tym razem pod skrzydła przygarnia historię o epidemii, która zbiera żniwo wśród przerażonych mieszkańców Atlanty. Jak twórczyni opowieści o wampirach radzi sobie w mieście objętym kwarantanną? Oceniamy premierę Containment.
Julie Plec poszerza swoje krótkie CV. Tym razem pod skrzydła przygarnia historię o epidemii, która zbiera żniwo wśród przerażonych mieszkańców Atlanty. Jak twórczyni opowieści o wampirach radzi sobie w mieście objętym kwarantanną? Oceniamy premierę Containment.
Choć The Vampire Diaries i The Originals budzą tyle samo internetowego hejtu, co uwielbienia ze strony wiernej publiczności, to nie można odmówić Julie Plec pomysłów na udramatyzowanie fabuły. Jej dzieła spod znaku nadnaturalnej fantastyki posiadają mnóstwo haczyków, na których można wieszać przysłowiowe psy, ale błędem byłoby mniemanie, że oba seriale nigdy nie podnosiły poziomu adrenaliny we krwi. Nawet teraz The Vampire Diaries, które kilka sezonów temu osiągnęły poziom krytyczny, nadal potrafią wykrzesać z siebie iskierkę życia, dającą nadzieję wszystkim fanom wyobraźni Julie Plec. Artystka tym razem podjęła się zdecydowanie trudniejszego zadania. Tym bardziej z przykrością stwierdzam, że Containment nie spełnia oczekiwań, jakie zrodziło kilka miesięcy temu.
Serial koncentruje swoją uwagę wokół nieznanej odmiany wirusa ptasiej grypy, który z łatwością przenosi się między ludźmi. Śmiertelność spowodowana zakażeniem jest jak na razie stuprocentowa, co jeszcze bardziej stawia rząd i lekarzy w sytuacji podbramkowej. Z pomocą przychodzi doświadczona doktor Lommers (Claudia Black), która nakazuje otoczyć kordonem sanitarnym zagrożony obszar Atlanty. Miasto zostaje podzielone, a rodziny i przyjaciele rozdzieleni. Główny bohater, major Lex Carnahan (David Gyasi), zostaje odcięty od swojej dziewczyny, Jany (Christina Marie Moses), a jego najlepszy przyjaciel, Jake (Chris Wood), znajduje się w samym centrum gorącej strefy. Mamy również ciężarną dziewczynę starającą się wbrew woli matki ułożyć życie po swojemu oraz starsze małżeństwo, będące jak na razie jedynie przeciwwagą dla młodej obsady.
Najbardziej istotną kwestią jest pochodzenie serialu Containment. Jest on remakiem belgijskiej produkcji telewizyjnej Cordon. Zagłębiając się w fabułę jednosezonowej europejskiej serii, praktycznie spojlerujemy sobie poszczególne odcinki nowego dzieła stacji CW. Premiera jej amerykańskiego odpowiednika nad wyraz rzetelnie przedstawia wydarzenia ukazane nam w wersji sprzed dwóch lat, nie wnosząc od siebie nic poza obowiązkowym hollywoodzkim patosem. To właśnie najbardziej irytuje w Containment. Podczas gdy Julie Plec udało się złożyć we w miarę logiczną całość literacki bełkot, jaki stanowią książki L.J. Smith, tutaj osiadła na zwiędniętych laurach. Nawet nazwiska sporej części bohaterów są ze sobą zbieżne, zniekształcone bądź wręcz identyczne (dr Sabine Lommers). Lenistwo Plec można również dostrzec w doborze obsady, która w dużej mierze składa się z odpadków sezonowych aktorów z jej poprzednich produkcji. Wszystko to już z miejsca odrzuca od nowej, wiosennej propozycji CW.
Jednak sam pomysł Julie ma za sobą siłę stojącą za amerykańską telewizją – dobry budżet i sprawdzone nazwiska. Z pewnością pokrzepiającą myślą jest David Nutter na stołku reżysera. Jego doświadczenie odciska swoje piętno przy realizacji pilota. Przemyślana strategia jednak nie wystarczy, aby przeciągnąć na swoją stronę wymagającego widza. Zarówno Nutter, jak i scenarzystka odpowiednio rozkładają akcenty na przestrzeni 40 minut emisji, ale poprawność tego zagrania staje się dla nich jednym z kolejnych gwoździ do trumny. Przewidywalność zachowań bohaterów, statystów i rozwoju fabuły wręcz bije po oczach. Tanie zagranie, którym było ukazanie już w pierwszej scenie piekła, jakie rozpętała epidemia w objętym kwarantanną obszarze Atlanty, by po chwili cofnąć się do pierwszego dnia i rozpocząć wykalkulowane odliczanie czasu do rozruchów, to chwyt stary jak sama telewizja. Niemniej jednak było ono niezbędne do podtrzymania przynajmniej minimalnej uwagi zainteresowanych odbiorców. Problemy bohaterów zostały zaakcentowane już na samym początku, w dalszej części koncentrując się na radzeniu sobie z nową sytuacją. Wątki zostają zawiązane, lecz jak na razie są to jedynie nieporadne supełki – nijakie i niezbyt interesujące.
Warto wrócić uwagę, iż Containment trafia na swój czas, co może bardzo pomóc w wynikach oglądalności. Temat bioterroryzmu idealnie wpisuje się w obecną sytuację społeczno-polityczną na świecie. Ponadto motywy okołoapokaliptystyczne zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem. Jednak nawet dobry pomysł nie jest w stanie podtrzymać życia serialu, jeśli uważna ręka odpowiednio go nie poprowadzi. Premiera Containment ma w sobie większość cech, jakich pilot nie powinien posiadać. Znudzony odbiorca to strata, a nie zysk, a pozbawieni charakteru bohaterowie długo nie zagoszczą na ekranie. Po cichu liczę na to, że wampiry nie wyssały jeszcze wszystkich ciekawych wizji z głowy Julie Plec, a scenarzystka zdoła przynajmniej przez jakiś czas utrzymać serial na powierzchni.
Poznaj recenzenta
Agnieszka SudołDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat