Cudotwórcy: sezon 1, odcinek 6 i 7 (finał sezonu) – recenzja
Cudotwórcy dobiegli końca w dość satysfakcjonującym finale, ale wciąż z obecną myślą o niewykorzystanym potencjale.
Cudotwórcy dobiegli końca w dość satysfakcjonującym finale, ale wciąż z obecną myślą o niewykorzystanym potencjale.
Stało się jednak w dwóch ostatnich odcinkach coś, czego kompletnie się nie spodziewałem i zdecydowanie podniosło to końcową ocenę sezonu. W szóstym odcinku Bóg pojechał na spotkanie ze swoimi rodzicami i rodzeństwem, którym przedstawił pomysł na swoją obrotową restaurację. Było to nie tylko zaskakujące, ale też znakomicie ograne pod kątem relacji pomiędzy boskimi bohaterami i gagami, które tym razem celnie trafiały w punkt. Zwłaszcza przedstawienie naszej planety jako pomysł niedocenianego do tej pory syna, który za wszelką cenę chciał udowodnić, że potrafi stworzyć świat idealny. Sam przyznaje jednak, że popełnił wiele błędów i stworzenie żyrafy nie powinno być jego jedynym powodem do dumy.
Miracle Workers do tej pory bardzo oszczędnie podchodzili do pokazywania nam postaci Boga i tego, co stało się w jego życiu, że postanowił zniszczyć swoje (nie)doskonałe dzieło. Zostawiono to na dwa ostatnie odcinki, gdzie skupiono się właśnie na tym aspekcie, co nie zmieni już przeciętnego odbioru poprzednich epizodów, ale wpływa pozytywnie na końcową ocenę. Tym bardziej, że dwa ostatnie epizody były właśnie tym, czego oczekiwałem od Miracle Workers przez długi czas i tym razem nie zawiodłem się.
Odcinki były dynamiczne i pełne humoru ze względu na tykający i informujący o końcu Ziemi artefakt. Wyznaczał tempo serialu i pokazywał bohaterom, że czas nie na kawę, a sprawienie pierwszego pocałunku pomiędzy bardzo nieśmiałą parą. Prowadzono do tego zdarzenia w mniej lub bardziej interesujący i oryginalny sposób. Szkoda, że fajerwerki zostawiono na koniec, a przez długi czas raczono nas wątkami wartymi zapomnienia.
Sam finał nie ustrzegł się schematów, ale samo zakończenie było na tyle satysfakcjonujące, że z Cudotwórcami możemy pożegnać się bez poczucia zmarnowanego czasu. Koncept na serial i wiele naprawdę ciekawych pomysłów zostało zaniedbanych i za dużo było przeciętności. Udało się jednak za sprawą świetnego aktorstwa i udanych gagów stworzyć serial, który był ciekawym dodatkiem do spożywanego posiłku.
Zakończenie jest otwarte i jeśli miałby powstać 2. sezon, to życzyłbym sobie w tej liczbie różnej jakości gagów więcej fabuły i mniej schematów i oklepanych wyborów. Świat wykreowany jest naprawdę interesujący i dobrze byłoby to wykorzystać. Zwłaszcza że aktorzy czują się w nim naprawdę swobodnie i nie tylko Steve Buscemi i Daniel Radcliffe zasłużyli na brawa.
Źródło: Zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat