„Czas honoru – Powstanie”: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Po wstępie czas na walki w Powstaniu Warszawskim. Biorąc pod uwagę wszelkie elementy, Czas honoru - Powstanie w tym aspekcie nie rozczarowuje.
Po wstępie czas na walki w Powstaniu Warszawskim. Biorąc pod uwagę wszelkie elementy, Czas honoru - Powstanie w tym aspekcie nie rozczarowuje.
Czas honoru - Powstanie w 3. odcinku zaczyna się w momencie, w którym skończył się poprzedni, więc obserwujemy atak Bronka i jego plutonu na Niemców, którzy się akurat nawinęli. Patrząc na sceny akcji w tym odcinku, naturalnie nie ma nawet co porównywać ich do zachodniego kina, bo nie ten budżet, nie ta ekipa, nie ta praca kamery i... no praktycznie wszystko nie to. Nie jest to Miasto 44, które pod tym względem było bardzo zbliżone do poziomu hollywoodzkiego. Jednocześnie budzi to wszystko podziw, bo jak na to, co kiedykolwiek pokazywano widzom w Czasie honoru, wszystko wygląda imponująco, efektownie i czuć większe pieniądze. Podczas akcji Bronka i chłopaków wygląda to poprawnie, bo są emocje, pojawia się napięcie i, co też ważne, są ofiary (szkoda tylko, że trochę głupio ginęli ci ludzie). Jedna rzecz jednak poraziła bardzo negatywnie - scena z atakiem po cichu na snajperów na wieży. Po co rzucać granat, skoro mogliby ich z zaskoczenia zastrzelić? Takie marnotrawstwo nie wygląda dobrze, ale jednocześnie jest jakoś usprawiedliwione, gdyż obaj panowie są młodzi i mogli nie pomyśleć.
Problemem Powstania jest budowa emocji. Jak mamy się niepokoić o losy bohaterów, skoro doskonale wiemy, że przeżyją? Serial naturalnie musi się skupić na nowych postaciach z oddziałów podstawowej grupy, ale tutaj efekt na razie jest różny. Nowi z plutonu Bronka są papierowi, nudni i nijacy, ale już bohaterowie od Władka są ciekawi, mają jakieś osobowości i wzbudzają pewne emocje. Wiadomo, że pierwsze 2 odcinki miały zadanie zbudować jakąś więź z tymi osobami, ale wydaje się, że cel nie został do końca osiągnięty.
Czytaj również: Jarosław Sokół: "Czas honoru" za grosze - wywiad
Istotną sceną jest egzekucja zwolenników Niemców, którzy donosili im w przeszłości. Ukazanie historii Alberta i jego rodziny ma w pewnym sensie zaprezentować wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. Nie powstańców ani cywili czy Niemców, tylko tej trzeciej strony, która jest tak jakby po środku. I to się nawet sprawdza, bo wzbudza emocje oraz jest odważniejszym ruchem ze strony twórców serialu niż cokolwiek, co pokazano w poprzednich sezonach. Scena bezkompromisowej dyskusji może nawet dać do myślenia.
Na razie trochę brakuje ukazania wydarzeń z perspektywy Niemców. Główne postacie grane przez Adamczyka i Szyca obserwujemy kompletnie z boku - jakby poza wydarzeniami. Oby szybko się to zmieniło, gdyż obserwowanie Powstania Warszawskiego z dwóch stron konfliktu może okazać się ciekawym zabiegiem.
Czas honoru - Powstanie w 3. odcinku wygląda nieźle i nawet pozytywnie zaskakuje, bo jakoś przy realiach budżetowych polskiej telewizji cudów się nie spodziewałem. Szkoda, że jest nagrywane kamerą z ręki, bez stabilizatora, bo to wprowadza czasem niepotrzebny chaos wizualny, ale jednocześnie fajnie, że filmowcy korzystają z dobrodziejstw Miasta 44 - ruiny getta wydają się być scenografią wyjętą żywcem z tamtego filmu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat