Teoria światów równoległych w serialach i filmach z gatunku science fiction to żadna nowość. Pamiętni Slidersi wręcz w całości opierali się na tym koncepcie, przez co temat został w świecie seriali niemal do cna wyczerpany (a my nadal tęsknimy za tą produkcją). Później zdarzało się sporo serialowych wariacji na ten temat (choćby w Gwiezdnych wrotach) i wychodziło to różnie. Dark Matter znajduje się w tym przypadku gdzieś w pierwszej połowie rankingu. Owszem, trochę na wyrost, ale przy dzisiejszej posusze, jaką mamy w serialach z tego gatunku, wyrasta po prostu na naprawdę dobrą produkcję. Stuff to Steal, People to Kill zaczyna się w momencie, kiedy załoga Razy próbuje skoczyć za pomocą blink drive na dużą odległość. Udaje im się to połowicznie - skok się odbył, ale… niejako w bok. Urządzenie przeniosło statek do świata równoległego, w którym, co naturalne, jest sporo różnic w stosunku do ich własnej rzeczywistości. To praktycznie napędza cały odcinek do dość szczęśliwego zakończenia. To, co wciąga od razu w tym odcinku, to alternatywna wersja Razy. W końcu widzimy, jacy naprawdę są wszyscy bohaterowie. To bezkompromisowi zabójcy, dla których nie istnieje coś takiego jak kręgosłup moralny. Nie kalkulują, tylko działają, stąd świetnie sprawdzają się jako ekipa prowadząca wojnę podjazdową. Teraz dopiero przekonujemy się, jak wielki wpływ na „naszą” załogę Razy miała Piątka. Przy okazji dowiadujemy się też, co stałoby się, gdyby Czwórka zdecydował się na odzyskanie królewskiego tronu w swoim cesarstwie. Co ciekawe, scena, w której dowiaduje się, w jaki sposób jego alternatywna wersja tego dokonała, mocno sugeruje, że będzie sam próbował dokonać zamachu i odzyskać należne mu miejsce. No url W tym odcinku zaliczyliśmy po raz kolejny powrót Corso – tego oryginalnego, pod którego podszywał się Jedynka. Mówiąc wprost: nie wniósł niczego nowego do charakterystyki tej postaci. To nadal bezlitosny zabójca, który zdecydowanie nie przywiązuje się do współtowarzyszy, co udowodnił, wypuszczając atomówkę na kolonię górniczą. A jacy okazali się Dwójka i Trójka? O dziwo ich „złe” wersje nie odbiegają zbyt mocno od tych „dobrych”. Jedyne, co ich wyróżnia, to to, że przestali być bezlitosnymi zabójcami. Swój wątek miał również Szóstka, ale w jego przypadku praktycznie niewiele się zmieniło – to nadal uczciwy i dobry człowiek, który nijak nie mógł pasować do alternatywnej wersji załogi Razy. Przy jego okazji twórcy puścili oczko do widza, sugerując, że to właśnie on ponownie może zdradzić „naszą” Razę, o czym była mowa kilka odcinków wcześniej. W tej całej alternatywnej historii zabrakło tylko Piątki, która najwyraźniej nigdy nie trafiła na tamtejszą Razę i nie wykasowała wszystkim pamięci. Choć jej brak nie był w żaden sposób odczuwalny, to mimo wszystko warto byłoby się dowiedzieć, jaka jest jej historia w alternatywnej wersji. Ósmy odcinek drugiego sezonu Dark Matter był zdecydowanie najlepszym jak do tej pory. Fabularnie niewiele można mu zarzucić (choć gdyby bliżej się przyjrzeć, to z pewnością znalazłoby się wiele wad, na które jednak warto po prostu przymknąć oko). Aktorsko było poprawnie. Nadal najlepiej odgrywaną postacią jest Android grany przez Zole Palmer, gównie z tego względu, że nie musi zbyt wiele grać twarzą (choć pokazała, że zdecydowanie to potrafi). Niestety Stuff to Steal, People to Kill nie zapowiada wielkiego progresu, jeśli chodzi o jakość każdego odcinka Dark Matter, tym bardziej że w ostatnich dwóch odsłonach drugiego sezonu wracamy do głównych wątków. Choć w tym przypadku serial jest bardzo poprawny, to do miana naprawdę dobrego jeszcze będzie mu sporo brakować, chyba że twórcy znów nas zaskoczą, tak jak teraz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj