Dark Matter: sezon 3, odcinek 3 – recenzja
Odcinek 3 Dark Matter był klasyczną historią niczym z westernu, gdzie do miasteczka przyjeżdża grupa rewolwerowców, która pomaga rozwiązać wszystkie problemy mieszkańców. Tu miasteczko zamieniono na planetę, a „rewolwerowcami” została załoga Razy. I wyszło tak sobie.
Odcinek 3 Dark Matter był klasyczną historią niczym z westernu, gdzie do miasteczka przyjeżdża grupa rewolwerowców, która pomaga rozwiązać wszystkie problemy mieszkańców. Tu miasteczko zamieniono na planetę, a „rewolwerowcami” została załoga Razy. I wyszło tak sobie.
Określenie „tak sobie” z jednej strony należy traktować jako zarzut. Twórcy serialu nie raz udowadniali, że potrafią zrobić jednoodcinkową historię, która wciągnie i sprawi przyjemność widzowi. Tu nie do końca tak było. Odcinek pod tym względem był do bólu schematyczny przewidywalny i z tego powodu należy go uznać za odhaczony. Jest jeszcze druga strona – to, co się dzieje pomiędzy tą historią, jak również jej zakończenie. Mianowicie od końca drugiego sezonu trwa systematyczny rozkład załogi Razy. Pierwszy był oczywiście Corso, którego śmierć mimo wszystko mogła zaskoczyć. Następny Ryo Ischida, który pomimo objęcia cesarskiego tronu nadal ma przebłyski dawnego Czwórki. Tym razem rozstaliśmy się z innym członkiem załogi – Szóstką. I jego brak zdecydowanie będzie odczuwalny, ponieważ w całej załodze on był największym głosem rozsądku, który powstrzymywał często resztę od zbyt pochopnych i ryzykownych działań. Jego odejście jest mimo wszystko zrozumiałe – popełnił tak wiele błędów i zbrodni, że teraz szuka odkupienia, a poprowadzenie robotniczej kolonii ku lepszej przyszłości pozwoli mu znaleźć choć niewielką część odkupienia swoich dawnych win. W tym przypadku należy liczyć, że Szóstka jeszcze niejednokrotnie się pojawi, bo akurat jego zwyczajnie będzie brakować.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu w serialu otrzymaliśmy powrót do wątku, wydawałoby się, zamkniętego. Już w premierowych odcinkach Piątka nawiązała kontakt ze świadomością zmarłej żony Trójki – Sarą, której świadomość zresztą sama przeniosła do systemów statku. Wydawało się, że ten wątek został pokazany by zaznaczyć jej obecność, a jego rozwiązanie nastąpi o wiele później, co byłoby bardzo typowym zagraniem w tej produkcji. Tak się jednak nie stało ponieważ na elektroniczny ślad Sary wpadł Android, a ona – jak wiemy, potrafi drążyć takie kwestie bardzo długo. Trudno na razie zgadnąć, jak ten wątek zostanie poprowadzony i rozwiązany. Wiemy przecież o tym, że odpowiednia technologia daje możliwość przenoszenia świadomości do klonów, pytanie tylko, czy właśnie ten sposób będzie najlepszym, by przywrócić ją do życia? Przekonamy się już wkrótce.
Tym razem najsłabszym wątkiem odcinka był cesarski dwór Ryo Ischidy. Miejscami odnosi się wrażenie, jakbyśmy oglądali jakąś pokrętną wersję Gry o tron, w której Dark Matter tak naprawdę jest odpryskiem nie wartym uwagi. Oczywiście wątek Ryo jest cały czas istotny tym bardziej, że będzie chciał się zemścić na swojej dawnej załodze i odzyskać Blink Drive, niemniej niektóre wątki można by było sobie po prostu darować.
Niestety na ten epizod ucichła sprawa korporacyjnej wojny w galaktyce. Jasne, historia porzuconej kolonii robotniczej jest jednym z jej efektów, ale w tej sprawie na razie niewiele ruszyło do przodu, a przecież Raza ma w tym konflikcie odegrać niebagatelną rolę. Należy liczyć, że w kolejnych odcinkach będzie tego trochę więcej.
Dark Matter trzyma niezły poziom. Można powiedzieć nawet, że wakacyjny. To nadal lekka i przyjemna historia do oglądania, która czasem potrafi nas zaskoczyć naprawdę udanymi wątkami i historiami. I to właśnie dla tych momentów warto być z tym serialem przez cały sezon.
Źródło: zdjęcie główne: Stephen Scott/Dark Matter Series 3/Syfy)
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat