Dark Matter: sezon 3, odcinek 4 – recenzja
All the Time in the World był najzabawniejszym odcinkiem z dotychczasowych. Jest tak głównie dzięki konwencji całego epizodu, który zdecydowanie był inspirowany jednym z najlepszych odcinków serialu Gwiezdne Wrota – Window of Opportunity, choć z zastrzeżeniem, że jednak aż tak zabawnie nie było.
All the Time in the World był najzabawniejszym odcinkiem z dotychczasowych. Jest tak głównie dzięki konwencji całego epizodu, który zdecydowanie był inspirowany jednym z najlepszych odcinków serialu Gwiezdne Wrota – Window of Opportunity, choć z zastrzeżeniem, że jednak aż tak zabawnie nie było.
Fani Gwiezdnych Wrót doskonale pamiętają szósty odcinek czwartego sezonu zatytułowany Window of Opportunity. Przez fanów jest on uznawany za jeden z najlepszych. Ba, do tego odcinka wielokrotnie się wraca. Historia O'Neill'a oraz Teal'ca uwięzionych w pętli czasowej dosłownie bawił do łez. Ostatni odcinek Dark Matter pod tym względem starał się mu dorównać, choć trzeba przyznać, że twórcom udało się stworzyć pod pewnymi względami ciekawszy odcinek.
Boone, czyli Trójka, jest w tym przypadku bohaterem, który przeżywa swoisty dzień świstaka. Codziennie przeżywa niemal dokładnie te same wydarzenia, aż do znudzenia. Naturalnie próbuje przekonać całą załogę, że zawiesił się w tym samym dniu, ale z marnym skutkiem. Nikt mu nie chce uwierzyć, stąd Trójka sięga po ostateczny sposób – zaczyna robić i uczyć się rzeczy, których wcześniej nie potrafił, co rodzi dość zabawne sytuacje.
Twórcy w tym epizodzie nie ograniczają się tylko do tego, aby pokazać jednego z bohaterów uwięzionego w pętli czasowej. Gagów nie jest za dużo, ale potrafią naprawdę rozbawić (zwłaszcza scena, gdy Boone śpiewa z Androidem francuską piosenkę). Gdyby zestawić ten epizod z tym ze świata Gwiezdnych Wrót, to w pewnym stopniu wypada on nawet trochę lepiej z prostej przyczyny – zdecydowano się w tym przypadku dać naprawdę coś więcej, aniżeli zwykły zapychacz, jak to jednak było w przypadku Stargate. Fabuła była dość mocno skondensowana, nastawiona nie tylko na perypetie Trójki. Poza tym została delikatnie popchnięta do przodu, a w bonusie dostaliśmy jeszcze sceny z dalekiej przyszłości, które mogą, ale nie muszą się wydarzyć. To efekt próby rozgryzienia problemu przez Androida, która odbywa dość skokową podróż w przyszłość. Dzięki temu wiemy, co czeka w bliższym i dalszym czasie zarówno załogę Razy, jak i samą galaktykę.
W tym przypadku scenarzyści dość mocno zaryzykowali. Można nawet powiedzieć, że wykazali się daleko idącym optymizmem i nadzieją, że Dark Matter jest rozpisany na zdecydowanie więcej sezonów. Właściwie nie można by mieć nic przeciwko temu, bo to naprawdę niezły serial, który rozkręca się z sezonu na sezon. Twórcom też jak na razie nie brakuje pomysłów na niego i nawet wydawałoby się nic nie znaczące historie mają spory wpływ na dalsze wydarzenia. Do tego zarysowano sporo interesujących wątków, które tylko czekają na rozwinięcie (uwięziona w systemie statku świadomość Sary, zemsta Ryo Ischidy, korporacyjna wojna). Należy więc tylko trzymać kciuki za to, aby stacja SyFy nie zdecydowała nagle o anulowaniu tej produkcji tym bardziej, że dziś jest naprawdę mało dobrego sci-fi w telewizji.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat