Destiny 2: Na Krawędzi - recenzja dodatku do gry
Data premiery w Polsce: 15 lipca 2025Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził — tak mogę najkrócej podsumować moje doświadczenia z Na Krawędzi, najnowszym dodatkiem do Destiny 2.
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził — tak mogę najkrócej podsumować moje doświadczenia z Na Krawędzi, najnowszym dodatkiem do Destiny 2.

Destiny 2 znajduje się obecnie w dość osobliwym miejscu. Gra jest dostępna na rynku od 2017 roku i doczekała się kilku rozszerzeń oraz wielu aktualizacji. Mimo to można odnieść wrażenie, że twórcy ze studia Bungie nie do końca mają pomysł na to, co dalej zrobić ze swoim dziełem. Niektóre elementy są co jakiś czas przebudowywane, podobnie zresztą jak model biznesowy — wystarczy wspomnieć choćby o Epizodach, które zastąpiły wcześniejsze sezony czy coraz częstszych popkulturowych crossoverach, takich jak te z Wiedźminem czy Assassin's Creed. Po premierze Ostatecznego kształtu dalsza przyszłość gry stanęła pod znakiem zapytania, bo historia zdawała się domknięta. Po pewnym czasie zapowiedziano jednak kolejne rozszerzenia, z których pierwsze — Na Krawędzi — zadebiutowało 15 lipca. Niestety, trudno je polecić, zwłaszcza że najciekawsze zmiany pojawiły się nie w samym DLC, lecz... w towarzyszącej mu bezpłatnej aktualizacji.
Destiny 2: Na Krawędzi przenosi graczy do nowego miejsca docelowego, a konkretnie na powierzchnię planetoidy Kepler. Znajdują się tam nowe postacie, sekrety do odkrycia oraz tajemnicza anomalia. Kampania jest dość długa (jak na standardy „mniejszych” DLC do Destiny), a jej ukończenie zajmuje około 10–14 godzin, w zależności od wybranego poziomu trudności. Niestety, choć historia miewa ciekawe momenty, to po Ostatecznym kształcie sprawia wrażenie czegoś dodanego na siłę. Miałem wrażenie, że Bungie zdecydowało się na klasyczny „filler”, by jakoś zająć czas graczy przed większym, ciekawszym dodatkiem, który — prędzej czy później — się pojawi.
Nowa lokacja również nie zachwyca. Wizualnie Kepler nie wygląda najgorzej, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. Nie jest ani tak unikalny jak Neomuna, ani tak ciekawy jak Świat Tronowy czy Blade Serce Wędrowca. Rozszerzenie wprowadza jednak pewne „urozmaicenie” związane z Keplerem — dzięki obecnej na planetoidzie anomalii Strażnicy mogą m.in. zmieniać się w kulę energii. Umożliwia to szybkie przemieszczanie się, przeciskanie przez wąskie szczeliny i poruszanie się ciasnymi korytarzami. W teorii brzmi to nieźle i może przypominać Morph Ball — jedną ze zdolności Samus Aran z serii Metroid. Tam jednak mechanika ta była wykorzystywana w pomysłowy sposób, zarówno w eksploracji, jak i przy rozwiązywaniu zagadek środowiskowych. W Na Krawędzi cała ta funkcja wydaje się po pierwsze kompletnie zbędna — nie wnosi nic interesującego — a po drugie została kiepsko zrealizowana. Najbardziej widać to podczas starć z przeciwnikami, gdy nagle trzeba znaleźć mały otwór, przez który należy się przecisnąć. Co gorsza, w ciasnych tunelach kamera potrafi szaleć, co również gracza może doprowadzać do szału. Albo przynajmniej na jego skraj — może stąd właśnie taki, a nie inny tytuł rozszerzenia.
Cała reszta dodatku jest dość typowa — ot, nowe misje, sprzęt do zdobycia i przeciwnicy, a do tego dobrze znany, choć nieco monotonny już gameplay. Destiny 2 doczekało się jednak w lipcu także kilku naprawdę istotnych i potrzebnych zmian. „Problem” w tym, że zostały one wprowadzone w ramach bezpłatnej aktualizacji dostępnej dla wszystkich, a nie jako część płatnego dodatku. O ile dla graczy jest to jak najbardziej na plus, tak źle wypada w kontekście stosunku ceny do jakości i zawartości rozszerzenia. Zmiany obejmują między innymi Portal — funkcję znacznie ułatwiającą odnalezienie się w dostępnej zawartości. Od teraz znacznie łatwiej jest wybrać interesującą nas aktywność i zorientować się, jakie nagrody można za nią uzyskać. To coś, co docenią zarówno weterani, jak i nowi gracze.
Świetnie wypada też Armor 3.0, czyli nowy system wyposażenia. Twórcy wreszcie zdecydowali się na zmiany w nazwach statystyk, w których nawet doświadczeni gracze czasem się gubili. Teraz nie ma już wątpliwości, która wartość wpływa na zdrowie czy umiejętności naszego Strażnika. Wprowadzono także archetypy, które odpowiadają za rozkład konkretnych statystyk na elementach pancerza, oraz zadbano o zestawy ekwipunku — nosząc dwie lub cztery części jednego zestawu, zyskujemy dodatkowe bonusy. Zmiany działają też wstecz: pancerze z poprzednich dodatków nie podlegają co prawda archetypom i nie oferują premii za zestaw, ale zaktualizowano je do nowych statystyk.
Wraz z nową aktualizacją Destiny 2 wykonało także pewien zwrot w kierunku serii Diablo. Bungie wprowadziło poziomy świata, które wpływają na zdobywane nagrody. Gracze mogą wybierać spośród czterech ustawień, które zmieniają poziom wyzwania. Każdy kolejny poziom zwiększa siłę przeciwników, ale pozwala też zdobywać znacznie potężniejszy sprzęt. To prosty, przejrzysty, a zarazem skuteczny system zachęcający do zabawy — szczególnie w połączeniu z kolejnym resetem Światła. Miło patrzy się na rosnące liczby, ale szkoda, że grind z czasem robi się zwyczajnie nużący.
Destiny 2: Na Krawędzi to bardzo przeciętny dodatek, zwłaszcza że mówimy o DLC wycenionym na ponad 170 zł. Mam wrażenie, że wielu graczy szybko o nim zapomni. Znacznie lepsze wrażenie robią zmiany wprowadzone wraz z towarzyszącą mu aktualizacją. Stanowią one solidny fundament pod dalszy rozwój gry. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejne DLC nie rozczaruje.
Poznaj recenzenta
Paweł Krzystyniak



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1945, kończy 80 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1964, kończy 61 lat

