Devil May Cry 5 – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 8 marca 2019Po 11 latach Capcom powrócił z kolejną odsłoną popularnej serii. Warto było czekać.
Po 11 latach Capcom powrócił z kolejną odsłoną popularnej serii. Warto było czekać.
DmC Devil May Cry: Definitive Edition stworzone przez deweloperów z Ninja Theory i wypuszczone na rynek w roku 2013 nie było złą produkcją. Sam świetnie się przy tym tytule bawiłem, a nieco inny system walki był bardzo satysfakcjonujący i jednocześnie przystępniejszy niż w serii Capcomu. Nie da się jednak ukryć, że zmiany wprowadzone w wyglądzie i charakterze postaci były mocno... dyskusyjne. Dante, przedstawiony tam jako wulgarny i agresywny młodzieniec wielu osobom zwyczajnie nie przypadł do gustu. Na szczęście Devil May Cry 5, tak jak sugeruje to numerek w tytule, to powrót do głównej serii i klasycznego wizerunku tego bohatera.
Gra jest kontynuacją poprzedniczek, nie brakuje tu więc nawiązań do wcześniejszych odsłon, powracają też znani bohaterowie – w tym Nero, Trish czy Lady. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem okazała się nowa postać, czyli tajemniczy V, którego tożsamość poznajemy mniej więcej w połowie gry. Bohater ten po pierwszym zwiastunie był mocno krytykowany za swój design, który przypomina połączenie Kylo Rena z Crissem Angelem, ale sprawdza się tu zadziwiająco dobrze – jest pewny siebie, dysponuje wyjątkowymi zdolnościami i dobrze uzupełnia pozostałą grywalną dwójkę. Ekipę uzupełnia też rusznikarka Nico, u której możemy zaopatrzyć się w przedmioty i zdolności, a jej teksty niejednokrotnie potrafią rozbawić. I chociaż weterani serii mogą przewidzieć pewne zwroty akcji, to mimo tego opowieść wciąga.
Devil May Cry 5 to kolejna po Kingdom Hearts III produkcja, w której zdecydowano się umieścić krótki film podsumowujący fabułę z poprzednich części i tutaj rozwiązanie to sprawdza się jeszcze lepiej niż w produkcji Square Enix. Materiał jest krótki, ale dobrze wyjaśnia najważniejsze informacje. To dobra wiadomość dla osób, które nie miały do czynienia z poprzedniczkami, bo pierwsze trzy odsłony mocno się zestarzały i nawet w formie remasterów mogą być dziś trudne do przełknięcia.
Model walki jest tu bardzo satysfakcjonujący i ponownie mamy możliwość korzystania z różnych broni – zarówno w zwarciu, jak i na dystans. Ciekawym urozmaiceniem jest trzech grywalnych bohaterów, z czego każdym gra się zupełnie inaczej. Nero wykorzystuje Devil Breakery, czyli specjalne protezy o różnych zdolnościach. Jedne pozwalają nam na wybijanie się w powietrze, inne wystrzeliwują pociski lub porażają pobliskich przeciwników. Może on również przyciągać do siebie oponentów. Rozgrywka jako Dante najbardziej przypomina poprzedniczki. Mamy więc do dyspozycji dobrze znane style – Trickster, Swordmaster, Gunslinger i Royal Guard, a także kilka broni palnych i do walki wręcz – od miecza, aż po... motocykl. Każda ma mocne i słabe strony – różnią się zasięgiem oraz szybkością i siłą wyprowadzanych ciosów. Najciekawiej wypada jednak V, który sam unika pojedynków i zamiast tego polega na przywoływanych towarzyszach – Gryfe, Cieniu oraz Koszmarze. Trzymamy się wtedy z tyłu i unikamy zagrożeń, ale mimo tego zabawa nie staje się mniej ekscytująca. Nadal musimy pamiętać o unikach, a niszczenie hord demonów w ten sposób jest niemniej efektownie niż ciachanie ich na plasterki jak Nero i Dante.
Dużym plusem jest też to, jak elastyczna i przystępna jest to produkcja. Na początku do dyspozycji graczy oddano dwa poziomy trudności i oba są całkiem nieźle zbalansowane. Żaden z nich nie zmienia Devil May Cry 5 w „samograja”, ale też żaden nie jest irytująco trudny. Deweloperzy umieścili w grze również opcjonalny tryb ze wspomaganiem, dzięki któremu naciskając jeden przycisk jesteśmy w stanie wykonywać efektowne i skomplikowane kombosy – gra sama nam w tym pomaga. To duże ułatwienie, które powinno przypaść do gustu osobom nie mającym doświadczeń z serią lub chcących po prostu zrelaksować się przy tej produkcji i chłonąć wizualne doznania towarzyszące wykonywaniu najbardziej imponujących ciosów. Pomocne okazuje się też to, że tryb ten możemy włączać i wyłączać bez potrzeby wychodzenia z aktualnej misji. W razie porażki możemy też kontynuować grę korzystając ze złotych lub czerwonych kul zbieranych podczas zabawy. Nie mogło zabraknąć tu również potyczek z bossami – niemal każdy etap kończy się tu właśnie walką z potężnym przeciwnikiem. Wśród nich znajdziemy zarówno nieco większe demony, jak i ogromnych oponentów, wysokich na kilka pięter. Starcia z nimi są nie tylko efektowne, ale też i bardzo zróżnicowane i wymagają stosowania różnych strategii i dostosowania się „w locie”.
Sama gra nie jest przesadnie długa i można skończyć ją w około 10-15 godzin. Na tym jednak nie koniec – mamy tutaj też ukryte misje z określonym celem do wykonania, a pewne poziomy możemy przejść kilka razy, za każdym razem wcielając się w innego bohatera. Do tego Devil May Cry 5, tak jak i poprzednie odsłony cyklu, zachęca do powrotów – odblokowywanie kolejnych poziomów trudności i ocenianie naszych poczynań to doskonała motywacja do kilkukrotnego ukończenia tej gry. Jeżeli zechcemy wyciągnąć z tej produkcji jak najwięcej to spokojnie spędzimy z nią nawet kilkadziesiąt godzin.
Fantastyczne wrażenie robi tu oprawa graficzna. Capcom ponownie zastosował tu silnik RE Engine, który wykorzystywany był w remaku Resident Evil 2 (remake) ze stycznia tego roku. I tutaj również sprawdza się on świetnie. Lokacje, które zwiedzamy są zróżnicowane. Znajdziemy się tu zarówno w miejskich uliczkach, jak i niepokojących, demonicznych miejscach, które wydają się żyć własnym życiem i momentami nieco kojarzyły mi się z twórczością Hansa Rudolfa Gigera. Najlepiej wypadają jednak modele postaci, a zwłaszcza twarze i mimika bohaterów. Doskonale widać to w scenkach przerywnikowych, w których Dante, Nero czy V rozmawiają ze sobą lub prowokują przeciwników. Efektowne są tu również walki – praktycznie w każdym pojedynku jesteśmy świadkami licznych błysków i eksplozji. O dziwo, wszystko to udało się tu osiągnąć bez kompromisów. Gra działa w 60 klatkach na sekundę nawet na moim podstawowym modelu PlayStation 4 i nieznaczne spadki płynności zaobserwowałem jedynie kilka razy podczas całej rozgrywki. Rozczarował mnie jedynie... tryb fotograficzny. Jest on bardzo prosty i pozwala jedynie na usunięcie interfejsu i ustawienie kamery. Nie ma możliwości skorzystania z filtrów, a nawet wyłączenia rozmyć, przez co trudno przy pomocy tego narzędzia zrobić efektowne zrzuty ekranu z walki.
Muzyka to powrót do ciężkich, gitarowych brzmień. Każdy z bohaterów ma przypisany tutaj swój utwór, który słyszymy w trakcie walki, na czele z wpadającym w ucho „Devil Trigger”, które słyszymy podczas gry jako Nero. Utwory podczas starć dostosowują się do naszej rozgrywki – muzyka zmienia się w zależności od osiąganych przez nas wyników. Nie zawodzi też obsada aktorów głosowych - Reuben Langdon powraca jako Dante i po raz kolejny wypada świetnie w tej roli, a Johnny Young Bosch i Lukas Il, którzy wcielają się w Nero i V również brzmią jak należy.
Capcom zalicza rewelacyjny początek roku. Devil May Cry 5 to kolejny po Resident Evil 2 (remake) udany powrót znanej i lubianej marki. Z jednej strony oferuje on rozgrywkę podobną do poprzedniczek, zarówno jeśli chodzi o strukturę misji, jak i sam model walki, z drugiej jednak sporo tu również nowości. Nowy grywalny bohater, bronie i umiejętności sprawiają, że nie sposób się tutaj nudzić, świetna oprawa wizualna przyciąga wzrok, a dzięki systemowi punktacji i kilku poziomom trudności możemy spędzić z gra naprawdę wiele godzin.
Plusy:
- satysfakcjonująca rozgrywka,
- oprawa audiowizualna,
- zróżnicowani grywalni bohaterowie,
- mnóstwo broni i zdolności,
- elastyczny poziom trudności.
Minusy:
- dla niektórych może okazać się zbyt krótka,
- tryb fotograficzny mógł być bardziej rozbudowany.
Źródło: fot. Capcom
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat