„Dochodzenie 3”: Brudna gra interesów – recenzja
Co może wyniknąć z książkowej adaptacji popularnego serialu? W powszechnym mniemaniu – absolutnie nic dobrego. Przyzwyczailiśmy się, że o ile przeniesienie na ekrany literackich fabuł skutkuje mniej lub bardziej udaną produkcją, o tyle proces odwrotny kończy się zazwyczaj straszną szmirą, na której próbują wypłynąć trzeciorzędni wyrobnicy. Ba, często nawet nie próbują ukryć, że po prostu przepisują akcję i dialogi, dodając od siebie co najwyżej kiepski styl. Co więc mogło wyniknąć z adaptacji znanego duńskiego serialu kryminalnego Forbrydelsen? Oceniamy Dochodzenie 3.
Co może wyniknąć z książkowej adaptacji popularnego serialu? W powszechnym mniemaniu – absolutnie nic dobrego. Przyzwyczailiśmy się, że o ile przeniesienie na ekrany literackich fabuł skutkuje mniej lub bardziej udaną produkcją, o tyle proces odwrotny kończy się zazwyczaj straszną szmirą, na której próbują wypłynąć trzeciorzędni wyrobnicy. Ba, często nawet nie próbują ukryć, że po prostu przepisują akcję i dialogi, dodając od siebie co najwyżej kiepski styl. Co więc mogło wyniknąć z adaptacji znanego duńskiego serialu kryminalnego Forbrydelsen? Oceniamy Dochodzenie 3.
Od razu przyznam: nie miałem styczności ani z serialem "Dochodzenie" (niezależnie, czy mowa o wersji amerykańskiej, czy duńskiej), ani z dwoma poprzednimi tomami "Dochodzenia" pióra Davida Hewsona. Dla niektórych zapewne będzie to argument całkowicie skreślający tę recenzję, dla mnie jednak takie rozwiązanie ma zasadniczą zaletę: nie muszę się przejmować bagażem kontekstu, czy to serialowego (z jego rozważaniami "co zmienili, czego nie dali, dlaczego i po co", które uważam za jałowe), czy to książkowego, wynikającego z poprzednich tomów. Oczywiście w tym drugim przypadku znajomość wcześniejszych części może pomóc – choćby w lepszym zrozumieniu, skąd wzięły się niektóre decyzje bohaterów – ale nie jest niezbędna: Dochodzenie 3 stanowi zwartą, zamkniętą całość, z nielicznymi odwołaniami do przeszłości, w której to historii bardzo łatwo się odnaleźć (co poczytuję za plus dla Hewsona).
W powieści (znów) mamy do czynienia z detektyw Sarah Lund – kobietą, której doświadczeniu i umiejętnościom dorównuje chyba tylko niechęć ze strony przedstawicieli świata polityki, z jaką spotyka się w trakcie pracy. Melancholijna, rozpamiętująca sprawę Birk Larsenów, próbująca pozbierać swoje życie osobiste do kupy, w przeddzień transferu na ciepłą posadkę pakuje się w sprawę, która rozpoczęła się od domniemanego wypadku bezdomnego, a skończy na ogólnokrajowej aferze obejmującej najwyższych urzędników państwowych, największą krajową korporację, Zeeland, oraz kilka brudnych spraw z przeszłości. I jak przystało na bohatera kryminalnych powieści, Sarah będzie musiała się nieźle nakombinować, by rozwiązać sprawę, a przy okazji doprowadzić do względnego porządku swoje życie osobiste…
Czytaj również: Bill Murray w obsadzie adaptacji powieści "Księga dżungli"
Fabuła dzieli się na dwa zasadnicze wątki. Pierwszy dotyczy samego śledztwa i powinien przypaść do gustu osobom zmęczonym "hollywoodzkim" typem kryminału: tutaj nie będzie rozwlekłych strzelanin, skakania po dachach i ostrego seksu z nowym partnerem. Zarówno Sarah, jak i jej kumple to zwykli ludzie, bazujący na swoich – lepszych lub gorszych – umiejętnościach analizy, kojarzenia faktów, instynkcie, które to czasem ulegają przytępieniu ze względu na uprzedzenia czy zmęczenie. Zamiast odczytywania twarzy przestępcy z odbicia w gałce ocznej przelatującego w powietrzu gawrona jest żmudna robota: sprawdzanie papierków, przeszukiwanie miejsca zbrodni, przesłuchania i przekopywanie się przez góry kłamstw oraz niedomówień. Tym bardziej konieczna, że przeciwnik policji zawsze zdaje się być krok przed nimi; jest doskonale przygotowany, przewidujący i nie waha się przed pociągnięciem za spust – zaś na szali leży życie młodej dziewczynki. Nic więc dziwnego, że Sarah i jej koledzy są pod stałym naciskiem, czy to swoich zwierzchników, czy to mediów, czy też – a może zwłaszcza – polityków. I to oni znajdują się w centrum drugiego wątku, skoncentrowanego wokół zbliżających się wyborów, na wynik których bezpośredni wpływ będzie miał rezultat śledztwa i decyzje szefa Zeelanda. Przyznam, że o ile część kryminalna ujęła mnie pewną surowością, jakiegoś rodzaju kameralnością, o tyle część polityczna wydała mi się cokolwiek… przejaskrawiona? Trudno oczywiście mieć pozytywne zdanie o ludziach u szczytu władzy, ale w Dochodzeniu 3 każdy zdaje się mieć coś za uszami – widzimy galerię ludzi ogarniętych gorączką wyborów, stosujących brudne chwyty na każdym kroku, żerujących na cudzej tragedii i wykorzystujących wszystkich do własnych celów. Trudno w zasadzie znaleźć tutaj jakikolwiek pozytyw – ostatecznie każdy okazuje się większą lub mniejszą gnidą, potrafiącą zełgać policji, a następnie opieprzyć jej funkcjonariuszy, że się obijają.
Czytaj również: Fragment nowego "Dochodzenia" detektyw Lund
Jednak fakt ten nie przeszkadza aż tak bardzo, jako że powieść Hewsona trzyma dobre tempo: nie pędzi na złamanie karku, ale również nie zanudza czytelnika rozbudowanymi elementami "codzienności" (zapewne niektórym nie przypadnie to do gustu, ale ja lubię, gdy kryminał serwuje mi solidne mięso, a nie grubą warstwę panierki). Język Dochodzenia 3 jest prosty i poprawny, ale nie prostacki, może czasem tylko zbyt sztywny (aż chciałoby się, żeby postacie w chwilach stresu puściły grubą wiąchę zamiast milczeć jak głazy). Sama intryga zaś nie jest przesadnie zamotana – sądzę, że wprawieni w czytaniu kryminałów raczej szybko rozeznają się w zagadce – ale potrafi się spodobać, czy to za sprawą gry w kotka i myszkę między Lund a mordercą, czy też z uwagi na mylne tropy i kilka miłych zwrotów akcji.
Dochodzenie 3 to moim zdaniem dobry, wciągający kryminał, idealny na wakacyjną lekturę. Nie próbuje odkrywać Ameryki, nie serwuje specjalnych udziwnień (choć zakończenie może być nieco zaskakujące), bazując na gęstym klimacie, wciągającej intrydze i dobrym tempie akcji. Jeśli ktoś poszukuje przyjemnej powieści kryminalnej, poważnej, ale nie epatującej okrucieństwem, przemocą i dewiacjami na prawo i lewo, powinien być usatysfakcjonowany.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1977, kończy 48 lat