Dom w głębi lasu #1
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego istnieje tak wiele schematycznych horrorów, w których para ginie, bo oddaliła się od grupy, a ktoś zawsze uważa, że rozdzielenie się od innych, jest najlepszym pomysłem, gdy wokół grasuje seryjny morderca?
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego istnieje tak wiele schematycznych horrorów, w których para ginie, bo oddaliła się od grupy, a ktoś zawsze uważa, że rozdzielenie się od innych, jest najlepszym pomysłem, gdy wokół grasuje seryjny morderca?
"Dom w głębi lasu" odpowiada na te pytania z nawiązką i w doskonałym stylu. Produkcja, wyreżyserowana przez Drew Goddarda i napisana przez duet Goddard – Joss Whedon, to obraz, który wychodząc od klasycznej horrorowej sytuacji (grupa młodych ludzi jedzie do opuszczonego domku nad jeziorem, gdzie na ich oczach rozpętuje się piekło), pokazuje ją w zupełnie innym świetle. Umieszczając prawidła gatunku w nowym kontekście, odkrywa genezę schematu. By nie zdradzać za wiele ze świetnie skonstruowanej intrygi, powiem jedynie, że "Dom w głębi lasu" jest pierwszorzędną grą ze schematem. Na dodatek rozkręcającą się z każdą sceną. Od chwili, gdy zadzwoni czerwony telefon, nabiera zaś zawrotnego tempa, pobudzając szeroką gamę emocji. Od strachu, skakania na fotelu, po szeroki uśmiech i oklaski w sali kinowej, (tak, tak – zdarzyły się kilkakrotnie i były w pełni uzasadnione!).
[image-browser playlist="602975" suggest=""]
©2012 Lionsgate
Porównanie z doskonałą serią "Krzyk" Wesa Cravena, narzuca się samo. Mistrz horroru, tak jak twórcy "Domu w głębi lasu" , potrafił bardzo umiejętnie bawić się konwencją. Tak dobrze, że mimo umieszczania w swoich filmach wielu momentów humorystycznych, parodiujących prawidła horrorowego świata, wciąż umiał zaskakiwać i przysparzać widzowi mocnych wrażeń. W filmie Goddarda jest podobnie. Reżyser operuje napięciem z chirurgiczną precyzją, umiejętnie je podbijając, bądź rozbijając. Nigdy jednocześnie nie tracąc z oczu kierunku, w którym zmierza historia. Dość powiedzieć, że zakończenie jest iście whedonowskie i stawia pytanie: Ile jesteś w stanie dać za finał, który chciałbyś zobaczyć? Przewrotne.
Aktorstwo jest przyzwoite. Bohaterowie, choć stereotypowi, są sympatyczni i przyciągający uwagę. Jest komu kibicować. To okaże się zresztą kluczowe dla rozwoju fabuły i jej zaskakującego pomysłu. Dodatkowym smaczkiem jest pojawienie się kilkorga z serialowych współpracowników Whedona.
Muzyka Davida Julyana świetnie oddaje i buduje nastrój. Choć nie jest innowacyjna, czy niespotykana dotąd w horrorach, sprawdza się doskonale. To zwyczajnie umiejętne wykorzystanie znanych motywów.
[image-browser playlist="602976" suggest=""]
©2012 Lionsgate
Dzieło Goddarda wciąga, przykuwa do ekranu i nie daje o sobie zapomnieć. To ten typ filmu, który określa się mianem Instant Classic (Natychmiastowy Klasyk). Bawiłem się świetnie! Serdecznie polecam! Szczególnie tym, którzy lubią horrory oraz dzieła Whedona. Hasło reklamowe dobrze oddaje klimat i sens tej opowieści: "Może myślisz, że znasz tę historię. Zrozumiesz, że nie wiesz nic", bo w takiej wersji na pewno jej nie widziałeś!
Ocena: 8/10
Polska premiera: 27 kwietnia 2012 r.
Źródło: fot. ©2012 Lionsgate
Poznaj recenzenta
Michał KaczońKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1982, kończy 42 lat