Drapacz chmur – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 13 lipca 2018Drapacz chmur to nowy film akcji Dwayne'a Johnsona, który nawiązuje do Szklanej pułapki i Płonącego wieżowca. Aktor daje z siebie 1000% na ekranie, ale całość stoi poniżej jego oddania i klasy. Czy pomimo tego warto obejrzeć?
Drapacz chmur to nowy film akcji Dwayne'a Johnsona, który nawiązuje do Szklanej pułapki i Płonącego wieżowca. Aktor daje z siebie 1000% na ekranie, ale całość stoi poniżej jego oddania i klasy. Czy pomimo tego warto obejrzeć?
Skyscraper jest mało oryginalnym filmem w swojej konstrukcji. Ktoś podczas promocji stwierdził, że takich blockbusterów już się nie kręci i to święta prawda. Hollywoodzka rozrywka wyewoluowała w coś więcej, co stara się wychodzić z oklepanych schematów kina lat 80. i 90., z których pełnymi garściami korzysta Rawson Marshall Thurber, czyli reżyser recenzowanej pozycji. To buduje obraz oparty na wszystkim, co w gatunku (i we wspomnianych dwóch tytułach było) wałkowane wielokrotnie. Nie ma tutaj budowy własnej tożsamości i stylu, który stworzyłby bardziej satysfakcjonującą rozrywkę.
Wbrew pozorom nie jest to remake Die Hard, bo bliżej tej fabule do The Towering Inferno. Z jednej strony mamy Willa Sawyera, który pod wieloma względami jest czymś nowym dla Johnsona. Fakt, że głównym bohaterem hollywoodzkiej superprodukcji jest osoba po amputacji nogi, nadaje temu wszystkiemu trochę innego wydźwięku. Will Sawyer nie jest niezniszczalny, idealny i nie wszystko mu się udaje w pełni. Krwawi, walczy, czasem też przegrywa, a to koniec końców buduje ludzki obraz bohatera kina akcji, jakiego - wbrew pozorom - Johnson jeszcze nie grał. Można takiej postaci łatwiej sympatyzować, niż perfekcyjnemu twardzielowi, który też nie ma takich motywacji jak Sawyer. On chce uratować rodzinę, a o bandytach w wieżowcu nawet nie wie, gdy musi dostać się do płonącego wieżowca. Szybko się jednak okazuje, że reżyser nie jest zainteresowany odtworzeniem schematu hitu z Bruce Willis. Nie ma mowy o samodzielnym i powolnym zabijaniu jednego po drugim. Z drugiej strony wszystkie akcenty są rozłożone zupełnie inaczej. Bardziej oparto fabułę na walce o przetrwanie jednostki w obliczu szalejącego żywiołu w cudzie techniki, jakim jest ten drapacz chmur. To w tym momencie Sawyer musi pokonywać swoje słabości i ograniczenia, by uratować bliskich. W tym leży serce tej historii, które może się podobać.
A to też przekłada się na to, że w tym filmie nie ma dużo akcji jako takiej. Dostajemy zaledwie kilka sztampowych strzelanin i praktycznie jedną dłuższą walkę (plus kilka krótkich starć), w której bierze udział Johnson. Poza tym nikt nie jest zainteresowany w opieraniu tej opowieści na tym, by Johnson prał po buziach innych twardzieli. To jest trochę rozczarowujące, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że reżyserem drugiego planu odpowiedzialnym za akcję jest J.J. Perry (Undisputed 2), jeden z lepszych choreografów kina opartego na sztukach walki. W paru momentach widać jego kapitalne pomysły, które są zaledwie solidnie wykorzystywane, a w większości marnowane. Często po prostu montaż kuleje i za bardzo nie widać, co się dzieje. Czuć w tym zmarnowaną szansę, bo tego typu dobrze zrealizowane motywy są tym, co wznosi kino akcji na wyższy poziom, gdy fabularnie jest to jedna wielka sztampa.
Ta produkcja nie jest w stanie zaskoczyć, ale też nie musi. Wszystkie twisty są do przewidzenia dużo wcześniej, niż widzimy je na ekranie. Przez to też powstaje typowy letni odmóżdżacz z serduchem na swoim miejscu, któremu brak wizji, reżyserskiej ręki i scenariuszowego drygu. Wszystko opiera się na zbyt wielkich banałach, kiepskich dialogach i historii, która nie wykorzystuje budowanego potencjału. Zwłaszcza, że poza Johnsonem tutaj nie nawet ani jednej postaci, która wzbudzałaby pozytywne emocje. Wrażenie też psuje kiepski czarny charakter, który jest bezosobowym zbiorem cech bez charyzmy. Sytuację nie zmienia końcowa niespodzianka, która na papierze wydaje się czymś nieoczekiwanym, ale tak starannie i siermiężnie budowanym, że za bardzo oczywistym. Chodzi o to, że ostatecznie Will Sawyer ponosi porażkę i to działania jego żony ratują sytuację i jego życie.
To nie jest zły film, bo sprawdza jak jako lekki, przyjemny odmóżdżacz na seans w VOD podczas nudnego wieczoru. Ogląda się to lekko i przyjemnie, ale bez emocji, napięcia czy ekscytacji. Problem w tym, że jak Dwayne Johnson przez cały film fizycznie i emocjonalnie daje z siebie maksimum, tak wszystko inne stoi na poziomie kina klasy B na DVD. To jest poniżej klasy i talentu aktora, który powinien po prostu dobierać lepsze projekty i ludzi, którzy mogą zrealizować z tego coś wyjątkowego. Coś, co pod względem akcji i jej realizacji zachwyci, nawet jeśli fabuła będzie pretekstem. Jak na tego aktora jest to zaledwie przeciętniak, który nie jest wart kinowej wyprawy, a jedynie seansu w domu.
Gdzie obejrzeć ten film? Zobacz go w naszym repertuarze kin z opcją natychmiastowego zakupu biletu!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat