Ewaluacja – recenzja filmu
Skomplikowana relacja małżeńska, trudy rodzicielstwa, a także rola społeczeństwa – Ewaluacja w reżyserii Fleur Fortune zadaje wiele pytań. Czy film ugina się pod ich ciężarem?
Skomplikowana relacja małżeńska, trudy rodzicielstwa, a także rola społeczeństwa – Ewaluacja w reżyserii Fleur Fortune zadaje wiele pytań. Czy film ugina się pod ich ciężarem?

Ewolucja to chłodny w formie film, ukazujący wizję niedalekiej przyszłości. W przedstawionym świecie obowiązują ścisłe zasady – rzeczywistość przypomina naszą, ale różni się w istotnych aspektach. Jedną z kluczowych różnic jest pełna kontrola nad procesem zakładania rodziny. Śledzimy losy pary granej przez Elizabeth Olsen (Mia) i Himesha Patela (Aaryan), która pragnie mieć dziecko. Aby uzyskać na to zgodę, musi przejść przez rygorystyczny proces oceny przeprowadzany przez asesorkę (Alicia Vikander). Bohaterowie poddawani są testom i obserwacjom w niemal każdej codziennej sytuacji. Sprawdza się ich predyspozycje do bycia rodzicami.
Sam koncept nie należy do szczególnie oryginalnych, ale twórcom udało się nadać mu mniej oczywisty kształt, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Te starania zasługują na uznanie – choć temat przyszłości zniszczonej przez ludzkie błędy i siły natury był już wielokrotnie eksplorowany, tutaj nabiera nieco świeżości. W swoim fabularnym debiucie Fleur Fortune miała szansę zaprezentować własny styl i pokazać dbałość o interesującą stronę wizualną czy ciekawie prowadzoną narrację. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jej zdolność do zwodzenia widza i unikania oczywistych tropów. Choć zapowiedzi mogły sugerować thriller erotyczny w klimacie science fiction, film okazuje się bardziej wyważony – nawet sceny seksu pokazano z wyczuciem; nie są efekciarskie, a służą fabule. Co więcej, Ewaluacja ma specyficzne poczucie humoru: cięte, prowokacyjne, ale najczęściej – choć może aż za bardzo – wysmakowane.
Minimalistyczne, ciemne pomieszczenia przywołują na myśl architekturę futurystycznych domów z serialu Black Mirror czy posiadłość genialnego programisty, Nathaniela Batemana, z filmu Ex Machina w reżyserii Alexa Garlanda. Ta identyfikacja wizualna, choć intrygująca, może nam się kojarzyć mocno z tym, co już widzieliśmy w innych wizjach przyszłości. Jednak największy zarzut muszę skierować w stronę... tytułowej ewaluacji. Zaplanowane testy bywają momentami ekstremalne, wręcz destrukcyjne dla pary poddawanej ocenie. Wydaje się, że część z nich pojawia się w scenariuszu wyłącznie w celach prowokacyjnych — np. scena, w której asesorka stoi w drzwiach i obserwuje kochającą się parę. Końcówka filmu zdaje się wyjaśniać, skąd taki zabieg, ale do mnie tak mocno pesymistyczne w wymowie zakończenie nieszczególnie przemawia. Jedynie podaje w wątpliwość sens wcześniej poruszanej problematyki.
Mam też problem z budową świata – wspomniałem o ładnych architektonicznie wnętrzach i otoczeniu, w którym żyją bohaterowie. To wypada nieźle i jest ciekawie połączone z ich naukowymi fascynacjami, ale nie wykorzystano choćby szansy, jaką jest sekwencja (nie)planowanego przyjęcia. To właśnie tam, w dość topornej ekspozycji umieszczonej w dialogach, otrzymujemy informacje o uwarunkowaniach tej rzeczywistości. Są to jednak skrawki większej całości, której do końca nie poznajemy. Musimy więc zadowolić się okruszkami ukazującymi rozdarte społeczeństwo i politykę autorytarnych rządów — podział na świat bogatych, wydłużających swoje życie, oraz biednych, żyjących w cieniu "starego świata". Te elementy są intrygujące, ale pełnią raczej rolę komentarza niż głębokiej analizy. Nie zaproponowano nam odkrywania symboliki, która mogłaby je wzbogacić.
Nie wszystkie pomysły reżyserki kupowałem z całym dobrodziejstwem inwentarza. Brak wiarygodności zdarzeń można obronić w ramach obserwowania „co z nami będzie jutro, jeśli czegoś nie zrobimy dziś”. Jest jednak nierówno, jeśli chodzi o portretowanie postaci, bo czasami możemy poczuć z nimi bliskość, a czasami wykalkulowana narracja sprawia, że trudno o poczucie przywiązania do kogoś tak obcego, jak goście wspomnianego przyjęcia lub sama Mia oraz Aaryan.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną tej produkcji jest Alicia Vikander, która jako Virginia może naprawdę poszaleć aktorsko – raz jest poważną i zimną profesjonalistką w pracy, a raz zmienia się w dziecko, które testuje cierpliwość potencjalnych rodziców. Wypada to czasami groteskowo, szczególnie gdy Mia i Aaryan nie są pewni, w którą rolę wciela się Virginia. Jest to całkiem ciekawy sposób na pokazanie, że ta mentalna granica między dzieciństwem a dorosłością bywa naprawdę cienka. Reżyserka jednocześnie daje znać, że dużo zależy od tego, jak mocno sami odsuniemy od siebie wewnętrzne dziecko i to, kim byliśmy w przeszłości.
Ewaluacja to interesujący debiut reżyserski z kilkoma prowokującymi pytaniami i znakomitą rolą Vikander, której partnerują jak zawsze świetna Elizabeth Olsen oraz solidny Himesh Patel. Choć część tematów została potraktowana powierzchownie, a różne wątki rozrzucono niczym okruszki, nie sposób nie docenić psychologicznej głębi, z jaką twórczyni podchodzi do swoich postaci. Film stawia pytania o granice działań podejmowanych w imię „dobra”, o wpływ dzieciństwa na dorosłość, o relacje, władzę i sens życia. Nie zawsze wychodzi z tych rozważań obronną ręką, ale oferuje dość bogate pole do refleksji i interpretacji, by każdy widz mógł znaleźć coś dla siebie.
Poznaj recenzenta
Michał Kujawiński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1993, kończy 32 lat
ur. 1939, kończy 86 lat

