Forza Horizon 4 – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 2 października 2018Forza Horizon to seria, której każda kolejna odsłona mnie zadziwia. Gdy wydaje mi się, że lepszej gry zrobić się już nie da, to twórcy zaskakują mnie jeszcze bardziej dopracowaną kontynuacją. Tak samo jest i tym razem.
Forza Horizon to seria, której każda kolejna odsłona mnie zadziwia. Gdy wydaje mi się, że lepszej gry zrobić się już nie da, to twórcy zaskakują mnie jeszcze bardziej dopracowaną kontynuacją. Tak samo jest i tym razem.
Forza Horizon 4 przenosi nas do Wielkiej Brytanii. To duża odmiana po wcześniejszej Australii. Nie musicie jednak obawiać się tego, że osadzenie akcji w takim regionie sprawi, że wirtualny świat będzie mniej zróżnicowany. Mamy tu miasteczka, wioski, a także lasy i wzgórza, które idealnie sprawdzają się w wyścigach terenowych. Lokacji jest sporo i zapewniają one szerokie spektrum atrakcji. Znajdziemy tu więc m.in. klasyczne jeżdżenie po zamkniętych torach, sprinty z punktu A do B, a także wyścigi po bezdrożach. Powracają również uwielbiane przeze mnie zawody pokazowe, gdzie staniemy w szranki m.in. z poduszkowcem czy pociągiem. Wyścig z ogromnym, stalowym kolosem w rytm Cwału Walkirii zapada w pamięć na długo po wyłączeniu gry.
Weźcie urlop - w grze jest sporo do roboty
To oczywiście nie wszystko, co Forza Horizon 4 ma do zaoferowania. Twórcy zadbali o to, aby ich produkcja zapewniała zabawę na co najmniej kilkadziesiąt godzin. Nie brakuje tu poukrywanych tablic do rozbicia, wraków samochodów do odnalezienia czy miejsc widokowych. I żadna z tych „znajdziek” nie jest jedynie pustą aktywnością, która w sztuczny sposób przedłuża zabawę. Tablice zapewniają nam punkty wpływu i odblokowują szybką podróż, miejsca widokowe również są źródłem cennego wpływu, a wraki pojazdów pozwalają nam rozbudowywać nasz wirtualny garaż o kolejne samochody.
A gdyby komuś nadal było mało to do wszystkiego dochodzi jeszcze bardzo rozbudowana personalizacja pojazdów oraz naszego kierowcy. Samochody możemy tuningować, w nasze ręce ponownie oddano szereg opcji, które możemy modyfikować. Nie brakuje również opcji zmiany malowania – i chociaż mój talent artystyczny nie pozwala mi na tworzenie zbyt ekscytujących tworów, to już te stworzone przez innych graczy robią ogromne wrażenie. Szczególnie do gustu przypadły mi malowania inspirowane innymi dziełami popkultury – m.in. Parkiem Jurajskim czy Rickiem i Mortym. Możliwości są ogromne, także każdy będzie mógł dostosować swój pojazd do własnych oczekiwań.
Podobnie sprawa wygląda z naszą postacią. Na początku wybieramy wygląd spośród kilkunastu dostępnych, a także decydujemy się, jak ma zwracać się do nas ANNA – wirtualna asystentka i nawigacja w jednym. Żadna z tych decyzji nie jest jednak wiążąca i bez problemu zmienimy wszystko już w trakcie zabawy. Możemy też modyfikować wygląd kierowcy poprzez wybór spodni, koszulek, koszul, bluz, marynarek, czapek, okularów i szeregu innych, mniej lub bardziej ekscentrycznych części garderoby. Czy ma to znaczenie dla samej rozgrywki? Nie, ale miło jest widzieć naszą postać radośnie tańczącą po wygranym wyścigu czy wykonującym wybrane przez nas gesty w punktach fotograficznych.
Z odblokowywaniem samochodów i elementów kosmetycznych związane są też losowania. Co jakiś czas, za postępy w grze odblokowujemy możliwość wygrania nagród. Wśród nich znajdują się m.in. pojazdy, ubrania i wirtualna waluta. Na szczęście element ten jest bardzo przyjazny dla graczy. Możliwość zakręcenia wirtualnym kołem otrzymujemy praktycznie co chwilę, więc nie odczuwamy frustracji, gdy nie udaje nam się trafić wymarzonego samochodu lub kostiumu kurczaka (tak, taki strój znajduje się w grze).
Nie mogło zabraknąć tu również opcji sieciowych. W trakcie swobodnej przejażdżki po otwartym świecie natrafimy na innych graczy, których możemy wyzywać na szybkie pojedynki 1 na 1. Przy rozpoczynaniu każdego wyścigu mamy też możliwość zdecydowania się na rywali sterowanych przez komputer lub rozgrywkę po sieci – zarówno w ramach rywalizacji, jak i kooperacji. Do tego dochodzi też możliwość utworzenia konwoju ze znajomymi i wspólnego uczestniczenia w wyścigach, a także innych trybów sieciowej zabawy, do których mamy dostęp bezpośrednio z menu.
Jak w porach roku Vivaldiego...
Największą nowością, promowaną na pokazać i przedpremierowych zwiastunach, są zmieniające się pory roku. Przyznaję – na początku wydawało mi się, że będzie to niewiele znaczący element, który wpłynie przede wszystkim na warstwę wizualną gry, ale tak nie jest. Wygląd świata faktycznie się zmienia, ale wraz z nim zmieniają się też warunki na drodze. Jesienią i wiosną zmagamy się z opadami deszczu, w zimie musimy uważać na śnieg, ale i dostajemy możliwość jazdy po zamarzniętych jeziorach. Pory roku zmieniają się tu stosunkowo szybko i zostały powiązane z naszymi postępami w grze, dzięki czemu trudno jest tu o nudę.
Oczywiście, wszystko to nie sprawiałoby tyle frajdy, gdyby nie satysfakcjonujący model jazdy. Na szczęście ten po raz kolejny nie zawodzi. Domyślne ustawienia poziomu trudności to idealny balans pomiędzy zręcznościówką i symulacją. Gra delikatne pomaga nam w kontrolowaniu pojazdu, a do tego na drodze widzimy linię pokazującą optymalny tor jazdy. Jeśli gra wyda nam się za trudna, to bez problemu jesteśmy w stanie włączyć dodatkowe ułatwienia, w tym automatyczne hamowanie czy też obniżyć umiejętności wirtualnych rywali. Działa to również w drugą stronę – jeżeli czujemy się pewni lub wyjątkowo odważni, to nic nie stoi na przeszkodzie, by pozbyć się wszystkich pomocy i czuć się niemal jak w pełnoprawnej symulacji. Taka elastyczność jest ogromną zaletą Forza Horizon 4 i sprawia, że gra jest przystępna dla nowicjuszy, ale też i zapewni wyzwanie bardziej doświadczonym graczom.
Szybcy i piękni
Forza Horizon 4 to również gra absolutnie przepiękna. Już dwa lata temu grafika robiła ogromne wrażenie, a teraz jest jeszcze lepiej. Modele samochodów stworzono z dbałością o detale, każdy z ponad 450 pojazdów ma tu dopracowane wnętrze. Zwiedzane przez nas lokacje są zróżnicowane i klimatyczne i wiele zyskują dzięki zmianom pór roku. Te same miejsca wyglądają inaczej wiosną, a inaczej jesienią czy zimą, gdy są pokryte białym puchem. Ogromne brawa należą się również za optymalizację gry – na pecetach działa ona lepiej niż poprzedniczka. Na moim pececie z 8 GB ramu i GeForcem GTX 1060 6 GB mogłem grać swobodnie przy rozdzielczości 1080p i wysokich ustawieniach w 60 klatkach na sekundę. Grę przetestowałem również na konsoli Xbox One S, gdzie działa ona również w rozdzielczości 1080p, ale przy 30 klatkach – również tutaj nie uświadczyłem żadnych, nawet najmniejszych problemów z wydajnością. Dodam jeszcze, że posiadacze mocniejszego Xboksa One X mogą liczyć na jeszcze lepsze doznania – na tej konsoli Forza Horizon 4 może działać w ustawieniu 4k/30 FPS i 1080p/60 FPS. Jasne, wirtualne wyścigi przyzwyczaiły nas do wysokiego poziomu oprawy graficznej i płynności, ale trzeba wziąć pod uwagę jedno: to nie jest gra z zamkniętymi torami, ale produkcja ze sporym, otwartym światem. Taka jakość oprawy i płynność robią więc spore wrażenie.
Trudno nie zachwycić się również oprawą dźwiękową. Silniki ryczą jak należy, a muzyka to kolejny element, który starano się dopasować pod wszystkich i zrobiono to z całkiem niezłym skutkiem. Po raz kolejny mamy więc kilka stacji radiowych serwujących przeróżne utwory – od elektroniki, poprzez rock i hip-hop, a na muzyce klasycznej kończąc.
Forza Horizon 4 to bez wątpienia najlepsza gra wyścigowa ostatnich lat i jedna z lepszych w historii, oferująca mnóstwo godzin świetnej i zbalansowanej zabawy, która zadowoli zarówno starych wyjadaczy, jak i kompletne zielonych, początkujących kierowców. W zasadzie mam problem, żeby znaleźć w tej produkcji jakiekolwiek minusy, jednak mimo wszystko powstrzymałem się przed wystawieniem maksymalnej noty. Dlaczego? Cóż, przede wszystkim ze względu na to, że produkcja ta nie jest przełomowa, czy rewolucyjna. To niemal idealne wyścigi i zarazem gra, dla której warto zainwestować w Xboksa One (lub peceta z Windowsem 10) – tylko tyle i aż tyle.
Plusy:
+ doskonały i elastyczny model jazdy,
+ oprawa audiowizualna,
+ mnóstwo aktywności,
+ świetny klimat,
+ przyjemne i nienachalne opcje sieciowe,
+ zróżnicowane lokacje.
Minusy:
- brak większych rewolucji, ale z drugiej strony – w tym gatunku trudno o coś zupełnie nowego.
Źródło: fot. Microsoft
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat