Gears of War 4 – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 11 października 2016Gears of War 4 nie jest grą rewolucyjną, ale zapewnia wiele godzin zabawy dzięki trzem zróżnicowanym trybom rozgrywki. Powraca też możliwość kooperacji na podzielonym ekranie.
Gears of War 4 nie jest grą rewolucyjną, ale zapewnia wiele godzin zabawy dzięki trzem zróżnicowanym trybom rozgrywki. Powraca też możliwość kooperacji na podzielonym ekranie.
Seria Gears of War od lat uważana była za jeden z głównych powodów, dla których ludzie decydują się zakupić konsole Microsoftu. Wydane w 2013 roku Gears of War: Judgment, chociaż nie było grą złą, krytykowano za odejście od korzeni serii i nieco inny klimat. Najnowsza odsłona tego cyklu jest jednak idealnym dowodem na to, że Judgment to nic innego, jak po prostu wypadek przy pracy.
Gears of War 4 jest kontynuacją trylogii. Akcja przenosi się do przodu aż o 25 lat, kiedy to wojna z Szarańczą wydaje się być już odległą przeszłością. O pokój i porządek dba Koalicja, chociaż nie wszystkim się to podoba – grupy ludzi, outsiderów, buntują się i żyją w odosobnieniu w wioskach, w których nie są nikomu podporządkowani. Do outsiderów należy główny bohater gry: James Dominic Fenix, syn Marcusa, protagonisty poprzednich części oraz jego kompani – Del i Kait.
Umiarkowana sielanka nie trwa długo. Szybko pojawia się nowe zagrożenie: Rój, który przypomina nieco Szarańczę. Na bohaterów zaczynają polować też roboty stworzone przez Koalicję, których zadaniem jest utrzymywanie porządku. Szaleńcza walka o przetrwanie szybko przeradza się w coś znacznie bardziej istotnego: konieczność uratowania świata, po raz kolejny. Historia może i nie brzmi zbyt pasjonująco, ale w grze jest przedstawiana w taki sposób, że z wypiekami na twarzy czeka się na dalszy rozwój wydarzeń. Twórcy umiejętnie dawkują emocje i budują napięcie. Rozczarowuje jednak zakończenie, które pozostawia wiele niedomkniętych wątków. Trudno jednak winić za to deweloperów – zostawili sobie ewidentną furtkę do stworzenia kontynuacji.
Pod względem rozgrywki, Gears of War 4 jest wierne korzeniom z 2006 roku. Fani serii szybko poczują się jak w domu – powraca charakterystyczny feeling postaci, które sprawiają wrażenie wyjątkowo masywnych przy poruszaniu, aktywny system przeładowywania, zaś jedną z głównych mechanik podczas walki jest przyklejanie się do osłon. Oczywiście nie zabrakło pewnych innowacji: mamy więc zmienne warunki pogodowe, w tym burze, które potrafią całkowicie zmienić sytuację na polu bitwy, a także możliwość niszczenia wybranych elementów otoczenia oraz wyciągania oponentów zza osłon. Powracają też wprowadzone w Judgment elementy gier tower defense, w których rozkładamy umocnienia i musimy bronić pewnych punktów. Tym razem zdarza się to jednak sporadycznie, na dodatek jest to całkiem sensownie umotywowane w fabule, więc nie wydaje się być dodanym na siłę. Podczas walki zmierzymy się z kilkoma rodzajami przeciwników – należącymi zarówno do Roju, jak i robotów, zwanych Debekami. Każdy wymaga od nas zastosowania nieco innej techniki. Mamy więc szybkich młodzików, w których naprawdę ciężko jest trafić, skoczków potrafiących powalić nas na ziemie jednym susem oraz łapaczy... mogących połknąć członków naszego zespołu.
Nowe Gearsy to nie tylko kampania dla jednego gracza. Podobnie, jak w przypadku poprzednich odsłon, tak i tutaj pojawia się możliwość rozegrania jej w kooperacji, w tym również przy jednej konsoli, korzystając z dobrodziejstwa podzielonego ekranu. Niestety, jest i pewna wada – co-op przeznaczono maksymalnie dla dwóch graczy, co jest krokiem w tył względem poprzednich odsłon. Dlaczego zdecydowano się na taki krok? Ciężko powiedzieć. Fabuła została rozpisana w taki sposób, że teoretycznie powinniśmy mieć możliwość kooperacji przynajmniej dla trzech osób. Być może zaważyły kwestie techniczne lub chęć równego podziału w momentach, w których jesteśmy zmuszeni tymczasowo rozdzielić się z członkami drużyny.
Powraca też tryb Hordy i multiplayer, nazwany tu Kontrą. Horda nadal rzuca nas na areny, na których zmagamy się z kolejnymi falami przeciwników. Podczas walki zbieramy energię, którą następnie możemy wykorzystać do zakupu broni, amunicji i umocnień, które są nieocenione, zwłaszcza na późniejszych etapach. Ciekawym urozmaiceniem są też klasy postaci, co sprawia, że podczas przygotowywania się do zabawy warto poświęcić kilka chwil na odpowiednie zbalansowanie naszego zespołu. Tryb wieloosobowy nie zmienił się zbytnio w porównaniu z poprzednimi odsłonami i nadal najskuteczniejszą taktyką wydaje się być bieganie z shotgunem i eliminowanie przeciwników z bliskiej odległości.
Dość kontrowersyjnym rozwiązaniem jest dodanie do gry skrzynek, które pojawiają się w coraz większej ilości produkcji. Tutaj zawierają one elementy kosmetyczne, takie jak skórki postaci i broni oraz karty wyzwań, które pomagają nam szybciej zdobywać punkty doświadczenia. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, także i tutaj skrzynki możemy nabyć zarówno za postępy w grze, jak i prawdziwą gotówkę. Czy takiej grze jak Gears of War 4 było to potrzebne? Moim zdaniem niekoniecznie, ale jestem prawie pewien, że znajdą się osoby, dla których będzie to dodatkową motywacją do gry sieciowej.
Najnowsza odsłona serii Gears of War błyszczy pod względem oprawy audiowizualnej. To zdecydowanie jedna z najładniejszych gier na obecnej generacji konsol. Otoczenie, które przyjdzie nam zwiedzać, zostało świetnie zaprojektowane, lokacje są bardzo zróżnicowane, zaś pewne etapy naprawdę zapierają dech w piersiach. Nie brakuje też iście filmowych scen akcji. Dodatkowo twórcom udała się optymalizacja – gra trzyma stabilne 30 klatek w trybie fabularnym, zaś rozgrywki sieciowe działają w 60 klatkach. Dobrze wypada również voice acting, głosy postaci pasują do ich charakteru, a i same dialogi pomiędzy członkami naszej drużyny mogą się podobać. Wyraźnie czuć tutaj chemię pomiędzy postaciami, niektóre z interakcji są naprawdę zabawne i widać tu potencjał na stworzenie z J.D, Dela i Kait bohaterów na miarę tych, z którymi zżyliśmy się w częściach 1-3.
Gears of War 4 to nie tylko jedna z najlepszych gier na Xboksa One, ale jedna z lepszych gier na tej generacji konsol. Fantastyczny klimat, wciągająca fabuła i sprawdzone rozwiązania w zakresie rozgrywki sprawiają, że gra przypadnie do gustu nie tylko wszystkim fanom serii, ale każdemu miłośnikowi dobrych produkcji stawiających nacisk na akcję, zaś liczne tryby gry sprawiają, że jest to rozgrywka na długie godziny.
PLUSY:
+ oprawa audiowizualna,
+ ciekawa historia,
+ zróżnicowani przeciwnicy,
+ tryb kooperacji na podzielonym ekranie,
+ świetna optymalizacja,
+ Horda i Kontra to rozgrywka na wiele godzin.
MINUSY:
- kampania w kooperacji tylko dla dwóch graczy,
- historia pozostawia wiele niedopowiedzeń.
Źródło: fot. Microsoft
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat