„Gears of War: Ultimate Edition” – recenzja
Czy wersje remaster wydawane na konsole nowej generacji psują branżę gier wideo? Jeszcze niedawno mogliśmy mieć takie wrażenie, gdy zagraniczni wydawcy podsuwali graczom pod nos odgrzewane kotlety, licząc na łatwy zarobek. Na szczęście w przypadku „Gears of War: Ultimate Edition” sytuacja jest zupełnie inna. To jeden z najlepszych remasterów na nowe konsole, jakie wydano w ciągu ostatnich 2 lat.
Czy wersje remaster wydawane na konsole nowej generacji psują branżę gier wideo? Jeszcze niedawno mogliśmy mieć takie wrażenie, gdy zagraniczni wydawcy podsuwali graczom pod nos odgrzewane kotlety, licząc na łatwy zarobek. Na szczęście w przypadku „Gears of War: Ultimate Edition” sytuacja jest zupełnie inna. To jeden z najlepszych remasterów na nowe konsole, jakie wydano w ciągu ostatnich 2 lat.
Po kilkunastu godzinach spędzonych z „Gears of War: Utlimate Edition” utwierdziłem się w przekonaniu, że tworzenie nowych wersji starych gier na obecne konsole ma sens. Wiele zależy jednak od wydawcy, który nie może żałować pieniędzy na odświeżenie tytułu, a developer pracujący nad grą musi zrobić wszystko, by gra wyglądała na nowym sprzęcie jak najlepiej. I taki cel przyświecał studiu The Coalition, ale także Microsoftowi. Po średnio udanym „Halo: The Master Chief Collection” amerykański wydawca chciał udowodnić, że wersje remaster wcale nie muszą być przeciętniakami zapychającymi kalendarz wydawniczy (tak jak u konkurencji). I udało mu się to z nawiązką.
„Gears of War: Utlimate Edition” zapewnia przynajmniej kilkanaście godzin świetnej zabawy samemu lub z innymi graczami, zachowuje ducha oryginału, ale jednocześnie jest pozycją, po którą sięgnąć powinni zarówno weterani serii znający oryginał, jak i nowicjusze, bowiem mimo upływu 9 lat na rynku nadal z trudem można znaleźć tak widowiskową grę akcji, jaką udało się stworzyć studiu Epic Games. Już podczas premiery „GoW” zachwycał fabułą, bohaterami i wykonaniem. Patrząc na „Ultimate Edition”, można odnieść wrażenie, że gra w ogóle się nie zestarzała. Ubrała się w nowe, pełne detali ciuchy i bawi tak samo mocno jak przed laty.
[video-browser playlist="746119" suggest=""]
„Gears of War” to jedna z najważniejszych marek Microsoftu i podczas gra w „Ultimate Edition” czuć, że producent traktuje ją z należytym szacunkiem. Miałem okazję grać w „GoW” zarówno na Xbox 360, jak i na PC. Odpalając grę na Xbox One, błyskawicznie rzucił się w oczy graficzny przeskok. Developerzy nie tyle zmodyfikowali tekstury i efekty świetlne, co tak naprawdę oprawę graficzną stworzyli zupełnie od nowa. Każdy lokacja, każdy element na mapie jest nowy. Nie ma sytuacji, w której obiekty żywcem przeniesiono ze starej wersji do remastera. Zachwyca też zupełnie inne tło na mapach, które czasem sprawia wrażenie, że gramy w zupełnie nowy tytuł, a nie „tylko” wersję remaster.
Twórcy postarali się również pod względem animacji. Jest ich więcej, są bardziej płynne. Szybko można przekonać się, że zapowiedzi o sesjach motion capture nie były marketingową gadką. Mało tego – popracowano nad twarzami i mimiką bohaterów. Zadbano o odpowiednią ekspozycję krwi na mapie, ale również na narzędziach zbrodni głównego bohatera - Marcusa Fenixa. I nawet jeśli w niektórych miejscach możemy natrafić na błędy i niedoróbki (cutscenki lubią przycinać, a przeciwnicy respawnują się na naszych oczach), to i tak pod względem wizualnym „Gears of War: Utlimate Edition” prezentuje się wyjątkowo dobrze. Ba, uważam nawet, że razem z „The Last of Us” to obecnie najładniejszy remaster na rynku.
Skoro mowa o wersji „Ultimate Edition”, to „Gears of War” na Xbox One powinno zawierać coś więcej niż tylko samą grę. Dodatków nie jest zbyt wiele, ale to, na co postawili developerzy, skutecznie wydłuża i umila rozgrywkę. Chodzi o 5 dodatkowych rozdziałów kampanii, których zabrakło w wersji na Xbox 360, a pojawiły się na PC. Zapewniają one średnio przynajmniej 2 godziny dodatkowej zabawy i świetny pojedynek z potężnym bossem na samym końcu. Nie brakuje też mniejszych bonusów, jak szkice koncepcyjne czy nawet komiks rozwijający całe uniwersum. Dla fanów dodatek idealny.
[video-browser playlist="746120" suggest=""]
„Gears of War” to produkcja, która – w moim odczuciu – zrewolucjonizowała współczesny gatunek gier akcji i wprowadziła kilka charakterystycznych rozwiązań, dzięki którym serię pamiętamy doskonale do dziś. Weźmy choćby motyw z przeładowaniem broni. Naciśnięcie przycisku w odpowiednim momencie łatwe nie jest, ale wymusza na graczu odpowiednie skupienie i bardzo pomaga w walce z kolejnymi przeciwnikami. „GoW” wprowadził też możliwość chowania się za osłonami i tylko umiejętne krycie się oraz trzymanie głowy nisko pozwalało przetrwać starcie z wrogiem. Z kolei budowa poziomów pozwalała na flankowanie i zachodzenie przeciwników od tyłu. Charakterystyczna była też trzęsąca się kamera podczas biegu czy też piła łańcuchowa, która szybko stała się wizerunkiem serii.
To wszystko sprawiło, że „Gears of War” stało się kultową serią gier, która ma wiele doskonałych momentów, pamiętanych do dzisiaj przez fanów serii. Mało tego – na Xbox One możemy swobodnie grać w kooperacji z innymi graczami w sieci lub lokalnie na kanapie razem z kumplem. Sporo godzin z życia zabierze Wam też tryb multiplayer, który został znacznie bardziej rozbudowany w stosunku do pierwowzoru. Posiada dedykowane serwery, bezproblemowy matchmaking, możliwość edycji ciuchów i broni, a także kilka nowych trybów gry, które dotychczas pojawiły się na PC. O zróżnicowanie map nie powinniście się martwić, bo jest ich aż 19. Co istotne, na serwerach nie ma tłumów, dzięki czemu chodzą płynnie i nie zdarzyło mi się narzekać na lagi czy też problemy z połączeniem.
Warto wspomnieć, że Microsoft docenia swoich oddanych graczy i fanów serii w sposób, o jakim konkurencja może tylko pomarzyć. Otóż każdy, kto do końca 2015 roku zagra w „Gears of War: Ultimate Edition” na Xbox One, otrzyma (nie wiemy jeszcze kiedy dokładnie) w ramach wstecznej kompatybilności wszystkie poprzednie odsłony cyklu. Mowa tutaj o trylogii „Gears of War” oraz o „Judgment”. Co istotne, zostaną one udostępnione ZA DARMO.
[video-browser playlist="746121" suggest=""]
Jeśli jeszcze do niedawna narzekaliście i wątpiliście w sens tworzenia remasterów na konsole nowej generacji, zagrajcie w „Gears of War: Utlimate Edition”. Jest to jedna z niewielu produkcji, w które developer włożył mnóstwo pracy i serducha. Ta gra to hołd dla całej serii. Udowadnia, że marka się nie zestarzała. Pozwala na przywołanie świetnych wspomnień - szczególnie wśród tych graczy, którzy styczność z serią mieli po raz pierwszy aż 9 lat temu. Wypada żałować, że w wersji remastered nie ujrzymy kolejnych odsłon „Gears of War” (będą za to we wstecznej kompatybilności, o czym wyżej). „GoW: Ultimate Edition” jest ważnym przystankiem na drodze do oczekiwanej premiery „Gears 4”, a ta już za rok. Oby Microsoft dotrzymał terminu.
PLUSY:
+ zupełnie nowa oprawa graficzna,
+ płynna rozgrywka w rozdzielczości Full HD,
+ nowe animacje,
+ mechanika gry wciąż się nie zestarzała,
+ dodatkowe misje w kampanii,
+ tryb multiplayer.
MINUSY:
- drobne błędy graficzne,
- brak poprawek w zachowaniu AI.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat