Glass Onion: Film z serii "Na noże" to kontynuacja uznanego przez widzów i krytyków kryminału z 2019 roku. Oceniam sequel.
Reżyser
Rian Johnson w swoim nowym filmie
Glass Onion: Film z serii Na noże powrócił do stworzonego przez siebie bohatera, genialnego detektywa Benoit Blanca. Postać stała się już kultowa i widzowie z niecierpliwością czekali na kolejną sprawę, z którą się zmierzy. I tak nasz detektyw trafia na grecką wyspę należącą do miliardera, Milesa Brona. Technologiczny geniusz zaprosił na weekend swoją paczkę przyjaciół. Przy okazji organizuje dla nich zabawę w stylu murder mystery, która polega na szukaniu mordercy. Gdy zabawa staje się rzeczywistością i ginie jeden z gości, do akcji wkracza Blanc.
Johnson działał zgodnie z żelazną zasadą sequeli – wszystkiego ma być więcej i mocniej. W produkcji widać większy budżet, który objawia się choćby w scenerii i efektach. Można powiedzieć, że twórca mógł odpiąć wrotki. Ograniczała go tak naprawdę tylko wyobraźnia. Jednak przy całej wspomnianej otoczce potrafił zachować mocno kameralny, osobisty charakter opowieści i stworzyć gęstą, momentami wręcz klaustrofobiczną atmosferę, która okala główną zagadkę kryminalną. Połączył rzeczy, które wydają się nie do połączenia. Sprawnie przeplótł widowiskowość i karykaturalny przepych z dobrze napisaną historią murder mystery, wykorzystującą w pełni potencjał postaci i ich relacji na ograniczonej przestrzeni.
Co do głównej intrygi – jest ona o wiele prostsza niż w pierwszej części. Miejscami wydaje się banalna i schematyczna. Na szczęście Johnson doskonale prowadzi zagadkę kryminalną. Świetnie zwodzi widza i kieruje go na fałszywe tory. Gdy już myślałem, że wiem, o co chodzi, to nagłe zaczynałem mieć wątpliwości. I rzeczywiście, nie wszystko okazało się takie, jakie było naprawdę. To świadczy o tym, że Johnson jest dobrym opowiadaczem. Makabra i kryminał sprawnie przeplatają się tu z odpowiednią dawką humoru. Mroczna atmosfera jest łagodzona nieprzesadzonymi żartami, serwowanymi z lekkością charakterystyczną również dla pierwszej części.
Należy przy tym zaznaczyć, że Johnson potrafi wpleść w swoją historię komentarz społeczny i podać go w luźny, przystępny sposób. Pierwsza część brała na warsztat temat toksycznej rodziny. Tym razem reżyser śmieje się ze współczesnego krajobrazu świata. Opowiada nam o kulcie celebrytów i miliarderów czy budowaniu wizerunku w mediach społecznościowych. Wszystko przepuszcza przez krzywe zwierciadło. To daje naprawdę bardzo ciekawy efekt i przekłada się na błyskotliwe i zabawne dialogi. Johnson nie boi się również poważniejszych tematów. W swoją fabułę wplótł pandemię i lockdown. Kręcił film w tym trudnym okresie i uczynił z niego interesujący elementem historii.
Glass Onion to również ciekawa opowieść o toksycznych relacjach, fałszywych przyjaciołach i tym, jak kruchą rzeczą jest status społeczny.
Ta historia nie byłaby tak fantastyczna bez doskonałej obsady. Tak naprawdę każda z gwiazd wnosi do projektu sporo od siebie i stanowi o jego sile.
Daniel Craig doskonale czuje się w roli Blanca. Jest nawet zabawniejszy niż w pierwszej części.
Kate Hudson i
Dave Bautista stanowią doskonały przykład comic reliefów.
Edward Norton znakomicie sprawdza się w roli kogoś na wzór mocno przerysowanego Elona Muska. Bawi się swoją kreacją.
Janelle Monáe ma bardzo dobrze napisaną rolę i potrafi z niej wycisnąć maksimum. Aktorka łączy dramatyzm z komedią. Pod względem castingowym nie ma się do czego przyczepić, ponieważ każdy w pełni wykorzystuje swoje pięć minut i buduje interesujące relacje z innymi bohaterami kryminalnego spektaklu.
Glass Onion to świetny film, który po prostu chce się oglądać. Byłem ogromnym fanem pierwszej części i początkowo martwiłem się o poziom sequela. Niepotrzebnie. To produkcja, do której jeszcze wrócę. Polecam z całego serca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h