Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja: sezon 1, odcinek 4 i 5 - recenzja
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja daje dwa naprawdę niezłe odcinki, które rozwijają historię i dostarczają wrażeń.
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja daje dwa naprawdę niezłe odcinki, które rozwijają historię i dostarczają wrażeń.
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja po dość schematycznym początku nabierają mocy i stają się coraz lepszym serialem. Chodzi głównie o wyklarowanie wizji na tę grupę postaci, która w Wojnach Klonów była niedorzeczna - w pierwszym odcinku tej serii jedynie to kontynuowano. Obserwowanie, jak kilku komandosów w dość banalny sposób pokonuje setki droidów, ani nie jest ciekawe, ani rozrywkowe. To nie jest ten sam aspekt tworzenia walki jak w Wojnach Klonów Tartakovskiego, który pokazywał potęgę danej postaci, ale robił to wiarygodnie. Dlatego gdy Parszywa zgraja poszła w bardziej wiarygodną formę, wiele zyskuje, co oba odcinki potwierdzają.
Czwarty epizod doskonale podkreśla zalety wizualne serialu oraz dobrze korzysta z bogactwa Gwiezdnych Wojen. Obserwujemy bohaterów lądujących w miejscu bardziej zamieszkałym niż to z The Mandalorian. Mamy więc społeczność, sklepy, ruch pojazdów w przestworzach - śmiało można to nazwać tętniącym życiem miasteczkiem. Chciałoby się więcej takich miejsc w serialach i filmach aktorskich. To też właśnie determinuje inny poziom akcji, emocji i wydarzeń, bo gdy pojawia się Fennec z The Mandalorian, chcąca upolować Omegę, Parszywa zgraja staje się szalenie rozrywkowym serialem. Starcie Huntera z łowczynią nagród podczas dynamicznego pościgu jest jak zrealizowaną sceną akcji w serialu. Mamy efektowność, dobre rozłożone akcentów, budowanie klimatu i wiarygodne rozwiązywanie przeciwności. A to wszystko połączone z bogactwem wizualnym tła. Obserwujemy pięknie dopracowane miejsce, które ma w sobie wiele dobra i życia.
Sama fabuła też się dobrze rozwija, bo wiemy, że Imperium chce Omegę. Tak zakładamy, ale przecież Fennec może pracować dla klonerów lub jakichś gangsterów. Tajemnica dziecka-klona zaczyna intrygować, bo jest tu ważna tajemnica, która póki co dobrze napędza rozwój historii. Najlepsze jednak jest to, że Omega nie jest po prostu kolejnym bezbronnym Baby Yodą. W obu odcinkach pokazuje swoją waleczność, odwagę i zadziorność. W piątym epizodzie jej działania pozwalają uratować drużynę przed niechybną śmiercią. Taka dynamika działa, jest przekonująca i - co też jest ważne - nie odbiera komandosom ich pozytywnych cech. Mogą być oni doświadczeni w boju, ale tylko z droidami w standardowymi operacjach. Nowa rzeczywistość wymaga od nich więcej kreatywności i adaptacji, niż sami jeszcze zdają sobie z tego sprawę. To też jest ciekawe, bo pokazuje, że choć klony powierzchownie są idealnym żołnierzami do perfekcji im wiele brakuje. Ten rozwój postaci powinien jeszcze postępować i dodać charakteru serialowi.
Cały 5. odcinek to poboczna misja, bo bohaterowie muszą odnaleźć się w rzeczywistość, czyli zarobić, stworzyć koneksje i zdobyć informacje o Fennec. Fakt, że pierwsze ich zadanie to odbicie młodego Rancora dla Jabby, pokazuje też, że wszystko przestaje być tak zwyczajnie czarno-białe. Wiemy przecież, że Jabba nie jest najlepszym właścicielem zwierzątek w galaktyce, a Muchi pewnie będzie jadł bogu ducha winnych zbirów, więc moralność tej misji jest do zakwestionowania. Oczywiście ten młody Rancor to nie ten z Powrotu Jedi, bo on miał na imię Pateesa i był samcem, a tu mamy dziewczynę. Same sceny z potworem wypadły zgrabnie, dobrze podkreślały jej siłę i były zabawne, gdy doszło do starcia z Wreckerem. Udało się w tym momencie odnaleźć równowagę pomiędzy konwencją serialu animowanego, mającego również trafiać do dzieci, a uniwersalnością opowieści i rolami poszczególnych bohaterów.
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja zaczęły się przeciętnie i kompletnie nie porywały. Z każdym odcinkiem jednak wizja się krystalizuje i całość staje się coraz bardziej atrakcyjna i klimatyczna.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat