Harley Quinn: sezon 2, odcinki 1-4 - recenzja
Harley Quinn jest serialem animowanym, który w swojej premierowej serii okazał się być ogromną niespodzianką od DC Universe. Czy początek drugiej serii utrzymuje ten poziom?
Harley Quinn jest serialem animowanym, który w swojej premierowej serii okazał się być ogromną niespodzianką od DC Universe. Czy początek drugiej serii utrzymuje ten poziom?
Harley Quinn w 2. sezonie zaczyna się od razu po wydarzeniach z pierwszej serii, w której widzieliśmy przegraną Jokera i upadek jego Wieży. W podobnej kondycji znalazło się jednak całe Gotham. Batman zniknął, a Jim Gordon stracił swojego przyjaciela. Miasto zostało też wyłączone ze Stanów Zjednoczonych przez Prezydenta i wydaje się, że nie ma nadziei. Są jednak osoby szczęśliwe, przynajmniej na początku, z takiego obrotu spraw. Jest nią chociażby Harley Quinn, która wreszcie pokonała Jokera i doprowadziła (z pomocą wielu innych czynników) do upadku miasta. Dość szybko jednak okaże się, że to nie wystarczyło w drodze na szczyt. Od samego więc początku mamy bardzo interesujący koncept, zmuszający naszą bohaterkę do działania i radzenia sobie w zupełnie nowej rzeczywistości. Nie ma zatem mowy o powtórce z rozrywki.
Tym bardziej, że wrogowie Batmana: Pingwin, Człowiek-Zagadka, Bane, Two-Face i Mr. Freeze, tworzą Ligę Niesprawiedliwości i zaczynają wprowadzać swoje rządy w poszczególnych dystryktach Gotham. W złowieszczym planie nie uwzględnili jednak ambitnej Harley Quinn i jej zwariowanej ekipy, co będzie miało swoje konsekwencje. Drużyna Harley rozpocznie bowiem eliminację każdego z nich, aby stanąć na szczycie władzy w mieście.
Udało się zatem wykreować sytuację bezprawia, w której do głosu doszli najwięksi złoczyńcy na świecie. Samo w sobie jest to ciekawe odwrócenie status quo i nadanie tytułowej bohaterce nowych motywacji. Tym bardziej, że całość ani przez chwilę nie traci swojego tempa i specyficznego humoru, który wyróżniał się w pierwszym sezonie. Obrany koncept jest właściwie najlepszym wyznacznikiem tego, co twórcy potrafią robić z komiksami DC, obśmiewając najliczniejsze ich zakamarki. Przynajmniej do czwartego epizodu, mamy świetnie wypadającą historię z dążeniem do władzy, gdzie czarne charaktery muszą bronić swojego kawałka Gotham przed Harley Quinn.
Jest to ciekawe i przyjemne, bo w tej historii nie ma kompromisów. Harley Quinn i jej ekipa brutalnie realizują swoje założenia, ale nie zawsze wszystko udaje się od razu. Właśnie wtedy wychodzą najciekawsze momenty dla serialu, bo wciąż mamy niedoskonałych bohaterów, trochę pokracznie starających się udowodnić swoją wartość. Wciąż jest to silną stroną produkcji DC Universe, a nawet udało się pójść kroczek dalej. Na samym początku zarysowano bowiem motyw z pomocnikami złoczyńców, którzy ubrani w "klubowe" barwy, postanawiają przejąć schedę po swoich pracodawcach. Jest to ciekawe i pozwala na sporą liczbę udanych gagów, ale powstanie rozpoczęte przez Harley niestety znika bardzo szybko i nie miało przełożenia na kolejne odcinki. Przynajmniej do czwartego, motyw ten nie powraca i wielka szkoda, bo miał spory potencjał.
Kolejne komiksowe sytuacje są wyśmiewane przez twórców, ale w 2. sezonie dochodzi jeszcze jeden, bardzo ciekawy aspekt, którym jest budowa świata. Sporo miejsca poświęcono nowej rzeczywistości obecnej w Nowym Gotham. Miasto znalazło się na krawędzi, nie każda dzielnica nadaje się do życia i często brakuje prądu lub bieżącej wody. Prowokuje to wiele ciekawych sytuacji, a wycieczka Harley i Poison Ivy na teren Uniwersytetu Człowieka-Zagadki, to jeden z ciekawszych odcinków.
Właśnie tam znowu wykonano kolejne kroczki w pogłębianiu relacji obu bohaterek, ale przynajmniej na razie nie doszło do zbyt radykalnych zmian. Wciąż jest między nimi świetna chemia, ale brakuje sytuacji bardziej przełomowych lub wyznaczających nowy kierunek dla Harley i Ivy. Takim momentem przez chwilę okazały się przyjęte przez Ivy oświadczyny Kite-Mana oraz akceptacja jego osoby przez Harley. To na razie tyle, ale na tym polu będzie jeszcze na pewno bardzo ciekawie.
Harley Quinn w 2. sezonie wprowadza też nowe interesujące bohaterki. Świetnie wyglądała Catwoman i jej relacja z Poison Ivy, a także Barbara Gordon i jej geneza, która bardzo dobrze wpisała się w konwencję serialu. Dalej wisienką na torcie jest wątek Jima Gordona i sytuacja, w której ten musi radzić sobie bez Batmana. Serial DC Universe ani przez chwilę nie traci zatem rozpędu i trudno doczekać się tego, gdzie dalej zaprowadzą nas twórcy.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat