„Hawaii 5.0”: sezon 5, odcinek 14 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024"Hawaii 5.0" do setnego odcinka ładnie sobie radziło w tym sezonie, ale po nim wkradła się straszna nierówność i brak pomysłu. Niezłe odcinki są przeplatane nieprzemyślanymi i oklepanymi, jak właśnie ten.
"Hawaii 5.0" do setnego odcinka ładnie sobie radziło w tym sezonie, ale po nim wkradła się straszna nierówność i brak pomysłu. Niezłe odcinki są przeplatane nieprzemyślanymi i oklepanymi, jak właśnie ten.
"Hawaii 5.0" ("Hawaii Five-0") zaczyna się intrygująco - wydarzeniami nieopodal więzienia, gdzie powraca postać grana przez Xzibita. Motyw amnezji, tajemniczego terrorysty i odkrywania elementów układanki mógł być czymś, co zaliczyłoby ten odcinek do najlepszych w tym sezonie. Szybko jednak okazuje się, że wyśmienita szansa zostaje zatopiona w bagnie oczywistości, boleśnie słabo odtworzonych schematów i niesamowitej przewidywalności. Nie zrozumcie mnie źle - lubię schematy, ale trzeba umieć się nimi bawić i pokazywać je ponadprzeciętnie.
Cały motyw z czarnym charakterem jest sztampą niegodną tego serialu. Wszystko jest tutaj budowane po linii najmniejszego oporu, przez co też szybko można sobie zdać sprawę z tego, kto jest tym złym i dlaczego to nie ten, którego podejrzewają bohaterowie. Kluczowym błędem okazuje się scena retrospekcji, w której to piękna niewiasta wychodzi z basenu i widzi rozmawiającego przez telefon złoczyńcę. Można ocenić to na dwa sposoby: albo scenarzyści po raz kolejny popełniają kardynalny błąd i nie myślą nad tym, co piszą, albo... ta kobieta jest czarnym charakterem. I tak naprawdę obie wersje działają na niekorzyść serialu. Takim sposobem każda kolejna scena jedynie utwierdza w przekonaniu, że to opcja numer 2 jest prawdziwa, przez co siada tempo. Największą zaletą dobrych odcinków "Hawaii 5.0" jest przemyślana i nieprzewidywalna historia z dobrymi zwrotami akcji - tutaj nie udaje się tego osiągnąć.
[video-browser playlist="661707" suggest=""]
Problem jest taki, że o ile sprawa kryminalna jeszcze ujdzie, to najgorzej wypada wątek relacji Kono i Adama. Naprawdę mam bardzo wysoką tolerancję na banalne motywy w tym serialu, bo są one wpisane w konwencję, ale ten związek zawsze był festiwalem głupot, banalności i sztuczności - nic się w tym temacie nie zmienia. Naturalnie wszystko tutaj idzie jak po sznurku do oczekiwanego finału, w którym ku pokrzepieniu serc widzów Kono powie "tak". Początek jeszcze zapowiadał, że może tym razem będzie inaczej, bo w końcu Adam sprzeciwił się jej, doszło do kłótni i pojawiła się niepewność, jednak gdy dostajemy scenę, w której Adam dla miłości decyduje się sprzedać firmę, wrażenie jest bardzo złe. Bohater traci wszelką integralność, porzucając zasady i stając się skrajnie wyidealizowanym mężczyzną dla jeszcze bardziej wyidealizowanej bohaterki. Miło, że Kono dostaje tutaj trochę większą rolę do odegrania (sceny z Xzibitem mogą się w sumie podobać), ale pomysł na ten wątek jest nietrafiony.
Czytaj również: Zdjęcia z nowego odcinka „Arrow”. Wielki powrót bohatera!
"Hawaii 5.0" zachwyciło mnie na początku sezonu ciągłością fabularną, dobrymi pomysłami na historie i świetnym wykonaniem. Odnoszę wrażenie, że twórcom wystarczyło kreatywności tylko na 7 odcinków, bo wszystkie kolejne prezentują nierówny poziom i brak im tego czegoś, co zapewniało tyle fajnych atrakcji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat