„Hawaii 5.0”: sezon 5, odcinek 16 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 202416. odcinek "Hawaii 5.0" oferuje przyjemną rozrywkę, ale ma też dość wyraźną skazę - rozczarowujące zakończenie.
16. odcinek "Hawaii 5.0" oferuje przyjemną rozrywkę, ale ma też dość wyraźną skazę - rozczarowujące zakończenie.
"Hawaii 5.0" ("Hawaii Five-0") oferuje nam dwie sprawy odcinka nadal odcięte od jakichkolwiek przewodnich historii. Wciąż nad tym ubolewam, bo początek 5. sezonu zapowiadał ciekawsze podejście z równowagą pomiędzy proceduralem a serialem z ciągłymi historiami rozpisanymi na całą serię. Twórcom kreatywności wystarczyło tylko na 7 odcinków, bo potem dostaliśmy tylko sprawy tygodnia, często nie za dobre.
Najlepiej wypada historia Danno i Amber. Po seansie "Banshee" fajnie zobaczyć Lili Simmons w trochę innej, łagodniejszej odsłonie. Relacja tych postaci jest na pewno sympatyczna, a przygotowany wątek - banalny, ale działający. Choć było wiadomo, jak to wszystko się potoczy, czyli ostatecznie Danno w szarmancki sposób jej wybaczy i będą żyć długo i szczęśliwe, ale nie obyło się bez kilku fajnych niespodzianek. Przede wszystkim walka Danno z oprawcą - dawno nie widziałem w tym serialu, by któryś z głównych bohaterów został tak pokiereszowany. Dobrze, że twórcy jednak pamiętają o ważnym fakcie: to tylko ludzie. Drugi to moment ucieczki autem - w tej jednej scenie nie widziałem Amber, tylko Rebekę z "Banshee". Bezwzględne i satysfakcjonujące.
[video-browser playlist="667502" suggest=""]
Kryminalna sprawa tygodnia jest poprawnie prowadzona. Potrafi zaciekawić, zawiera solidne zwroty akcji i dobre pomysły. Jednak tutaj twórcy szybko się gubią - weźmy za przykład sceny z agentką z ATF, która najpierw tłumaczy, że psychopata oglądał przez kamerę, jak jego ofiary płonęły się żywcem, by chwilę później zmienić kompletnie wersję i okazało się, że jednak on tam sobie stał i patrzył. Brak mi w tym aspekcie odrobiny konsekwencji. Nie było żadnej wzmianki, że on to nagrywa i potem ogląda drugi raz, więc jak inaczej to traktować? Najgorszy jednak jest w tym brak wykorzystania po raz kolejny już potencjału gościnnego występu. Po co zatrudniać Randy'ego Couture'a do takiej roli i nie dać mu jakiejś porządnej walki z McGarrettem? Gdy Steve wpadł do pokoju hotelowego, miałem nadzieję, że to ten moment, ale nie - twórcy rozczarowują, a moją jedyną reakcją w tym momencie było "To już koniec?". Zbyt szybko i za banalnie zakończono ten wątek.
Twórcy po raz kolejny udowodnili, że duet McGarrett-Lou jest doskonały. Aktorzy mają fajną chemię i idealnie zazębiają się pod względem humorystycznym. Ich wątek w tym odcinku bawi i sprawia wielką frajdę. Nie jest to pierwszy raz, gdy panowie świetnie się sprawdzają w duecie, więc pozostaje jedynie mieć nadzieję na więcej.
Czytaj również: Bezprecedensowe osiągnięcie „Imperium” i kolejny rekord w środę – wyniki oglądalności
Pomimo kilku wyraźnych wad 16. odcinek "Hawaii 5.0" można zaliczyć do udanych. Dobrze się go ogląda, historia jest prowadzona odpowiednio i na nudę nie można narzekać.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat