Homeland: sezon 7, odcinek 6 – recenzja
Poprzedni odcinek Homeland był jak do tej pory jednym z najgorszych w siódmym sezonie. Bieżący to istne mistrzostwo świata. Homeland znów wspina się na wyżyny fabularne, prezentując szpiegowską intrygę najwyższych lotów.
Poprzedni odcinek Homeland był jak do tej pory jednym z najgorszych w siódmym sezonie. Bieżący to istne mistrzostwo świata. Homeland znów wspina się na wyżyny fabularne, prezentując szpiegowską intrygę najwyższych lotów.
Najnowszy epizod to powolny, klimatyczny, wysmakowany thriller szpiegowsko-polityczny. Brak tutaj dynamicznych akcji, motywów sensacyjnych i infantylnych elementów mających za zadanie uatrakcyjnić za wszelką cenę opowiadaną historię. W bieżącej odsłonie towarzyszymy Saulowi i Carrie podczas mozolnego śledztwa, pełnego ścieżek, prowadzących bohaterów w nieokreślonym kierunku. Po raz kolejny Homeland osiąga szczyty w nieprzewidywalności. Serial ten zawsze specjalizował się w zaskakiwaniu widza nieoczywistymi rozwiązaniami fabularnymi, ale sposób prowadzenia intrygi w bieżącym sezonie to scenariuszowy Mount Everest.
Dzieje się tak między innymi dzięki kapitalnie napisanym, niejednoznacznym postaciom drugoplanowym. Dante Allen, Simone Martin i David Wellington są jak pionki na szachownicy w intrygującej rozgrywce, prowadzonej przez wybitnych graczy. Ruchy poszczególnych figur są jeszcze nieznane, ale możemy być pewni, że każda z nich odegra konkretną rolę w rywalizacji pomiędzy dwiema siłami.
Stan faktyczny, z którym zostawiono nas pod koniec poprzedniego epizodu, nie ma już znaczenia. Na tę chwilę David Wellington jest poza podejrzeniem. Na listę zagrożeń trafił natomiast Dante Allen - postać, którą łączy specyficzna więź z główną bohaterką. Znając jednak Homeland, relacja tej dwójki będzie mocno ewoluować w najbliższych epizodach. Serial już nas przyzwyczaił, że nic nie jest oczywiste, zwłaszcza gdy pojawiają się wątpliwości co do intencji poszczególnych postaci.
W najnowszym epizodzie świetnie została przedstawiona Simone Martin. Bohaterka ta przewijała się w siódmym sezonie praktycznie od pierwszych odcinków, lecz nie zwracaliśmy na nią uwagi ze względu na bardziej intensywne wydarzenia, toczące się na innych planach. Teraz Simone dała popalić zarówno Carrie, jak i Wellingtonowi, popychając przy tym całą intrygę mocno do przodu. Jak na razie jest to najbardziej nieprzewidywalna postać i chwała scenarzystom za tak pomysłowe prowadzenie wątku z jej udziałem
Wszystko na niebie i ziemi wskazuje, że serial ponownie chce nawiązać do rzeczywistych wydarzeń, biorąc tym razem na widelec próbę wpłynięcia rosyjskiego wywiadu na amerykańską administrację rządową. Z pewnością nie bez znaczenia jest tutaj komórka tworzona przez Saula. Ekspertka od polityki wschodniej oraz zdolny informatyk w drużynie Berensona to znak, że serial w drugiej połowie sezonu skupi się na amerykańsko-rosyjskiej grze wywiadów. Dostaliśmy już przedsmak przyszłych wydarzeń. Świetnie zilustrowany mechanizm rozprzestrzeniania się fake newsów i memów oraz wewnętrzne perturbacje pomiędzy rosyjskimi szpiegami zademonstrowały nam wyrachowanie i bezwzględność działań prowadzonych przez poszczególne komórki szpiegowskie.
Siódmy sezon przywitał nas lekkim chaosem. Spotkaliśmy Carrie rozgorączkowaną i rozhisteryzowaną. Poznaliśmy Allena, Wellingtona i senatora Payle’a, nie wiedząc o nich praktycznie niczego. Teraz wszystko ułożyło się w logiczną całość. Dowiedzieliśmy się wszystkiego o relacji Dantego z Mathison, wiemy, jaką rolę w administracji prezydenckiej odgrywa Wellington, poznaliśmy cele senatora.
Intryga wciąż jest nieprzewidywalna, ale możemy być pewni że jesteśmy na właściwej drodze, aby ją rozwikłać. Nie pozostaje nam nic innego, jak wygodnie rozsiąść się w fotelach i delektować kolejnymi świetnymi pomysłami scenarzystów. To wciąż jedna z najlepszych ekip twórczych we współczesnej telewizji.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat