Iniemamocni 2 – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 13 lipca 2018Od premiery pierwszej części Iniemamocnych minęło 14 lat. Czy Pixar jest w stanie jeszcze nas czymś w temacie superbohaterów zaskoczyć?
Od premiery pierwszej części Iniemamocnych minęło 14 lat. Czy Pixar jest w stanie jeszcze nas czymś w temacie superbohaterów zaskoczyć?
W 2004 roku Pixar, idąc za ciosem, przedstawił nam swoich superbohaterów – rodzinę Iniemamocnych. Mamę i tatę posiadających supermoce, które wykorzystują w walce ze złem, oraz trójkę ich dzieci niemających pojęcia o tym, czym zajmują się ich rodzice. Oczywiście tajemnica wychodzi na jaw, a pociechy dołączają do rodziców, tworząc superdrużynę. 14 lat później otrzymujemy kontynuację tych przygód. Różnica polega na tym, że teraz świat nie potrzebuje herosów. Zniszczenie, jakie sieją podczas swoich walk z przestępcami, jest zbyt duże i kosztowne dla kasy miejskiej. Władze decydują się zdelegalizować wszelkie działania superbohaterów, a straż nad miastem oddać ponownie w ręce policji. Tym samym Iniemamocni stają się bezrobotni. Tę decyzję najgorzej przyjmuje Bob, który będzie musiał wrócić do znienawidzonej pracy w ubezpieczeniach i prowadzić znów zwykłe, szare życie. Jest jednak jedna osoba, która chce przywrócić herosów do łask światowych władz, milioner Winston Deavor, mający plan, by zminimalizować szkody wyrządzane podczas starć z łotrami i znów uczynić superbohaterów legalnymi. Do tego potrzebuje jednak samej Elastyny, co jej mężowi niezbyt się podoba. Perspektywa pozostania samemu z trójką dzieci w domu, zamiast zwalczania przestępców, nie brzmi najlepiej. Zwłaszcza opieka nad dzidziusiem Jack-Jackiem, który powoli odkrywa w sobie moce, nad którymi nie umie panować, nie będzie sielanką.
W czasach, gdy do kin i telewizji trafia mnóstwo opowieści o superbohaterach, wydaje się, że wszystkie historie zostały już opowiedziane. Że nie można widza, zwłaszcza tego młodszego, niczym zaskoczyć. A tu nagle Pixar wyciąga królika z kapelusza, wraca do swoich starych bohaterów. I może druga część ich opowieści nie jest tak wzruszająca i przejmująca jak kontynuacje Toy Story czy Cars 3, ale wciąż bawi. Widz nie ma poczucia, że firma odcinka kupony, tworząc na siłę kontynuację, jak to było w przypadku Cars 2. Dostajemy ciekawą historię, w której główny czarny charakter nie chce objąć władzy nad światem czy też zbić fortuny, ale pokazać społeczeństwu, że się rozleniwia. Zapomina o tym, jak wygląda normalne życie, bo za dużo czasu spędza przed ekranami różnego rodzaju. Jest to bardzo ważny przekaz skierowany do najmłodszych, którzy nie wyobrażają sobie teraz życia bez smartfona w kieszeni. Przez to społeczeństwo się rozleniwia, oddając władzę nad swoim bezpieczeństwem innym, stając się tym samym mimowolnymi zakładnikami superbohaterów. Bez nich nie są w stanie się bronić i to naszego antagonistę wkurza na tyle, że wypowiada herosom wojnę.
Film naszpikowany jest bardzo ciekawymi tezami, które przemawiają zarówno do młodego, jak i starszego widza. Weźmy na przykład tekst wygłaszany przez jednego z dziennikarzy, że „społeczeństwo prędzej uwierzy piłkarzowi symulującemu faul niż politykowi obiecującemu reformy”. Czy nie ma w tym ziarnka prawdy? Takich ukrytych prawd jest więcej.
The Incredibles 2 ogląda się świetnie również ze względu na, jak zwykle w animacjach Disneya, świetny dubbing. Piotr Fronczewski jako Pan Iniemamocny to mistrzostwo świata. Widz z miejsca kupuje frustrację, w jaką popada bohater przez ciągłe siedzenie w domu i nieradzenie sobie z wychowaniem trójki dzieci. Niejeden ojciec podczas seansu utożsami się z bohaterem w jego niemocy.
Najnowszy film Pixara może nie należy do ich najlepszych, ale wciąż prezentuje wysoki poziom zarówno pod względem wizualnym, jak i opowieści. Nie ma tutaj przegadanych momentów. Wszystko jest na swoim miejscu. Do tego klimat lat 60. dodaje całemu filmowi ciekawego charakteru. Fajnie było zobaczyć tych bohaterów po tak długim czasie, no i trzeba przyznać, że zwiększenie znaczenia Jack-Jacka w fabule to był strzał w dziesiątkę. Bobas kradnie całe show za każdym razem, jak pojawia się na ekranie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat