Jest krew… - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 28 kwietnia 2020Jest krew… to nowa książka Stephena Kinga. Autor nazywany Królem Grozy serwuje nam tym razem opowieści obyczajowe z elementami fantastycznymi.
Jest krew… to nowa książka Stephena Kinga. Autor nazywany Królem Grozy serwuje nam tym razem opowieści obyczajowe z elementami fantastycznymi.

Jest krew..., najnowsza książka Stephena Kinga, to zbiór czterech nowel, które idealnie wpasowują się w obecną twórczość amerykańskiego pisarza. Nie znajdziemy tutaj przejmujących grozą scen z Carrie czy Smętarza dla zwierzaków; w zamian otrzymamy bardzo zgrabnie skonstruowane ludzkie historie z odrobiną dreszczyku i niesamowitości. King w tych tekstach sięga po zróżnicowane tematy, ale niezależnie, o czym by pisał, znajdziemy tu echa prawdziwego życia.
Tytuł książki wziął się pod początku najdłuższego z tekstów, czyli Jest krew, są czołówki. To dziennikarskie zawołanie idealnie wpasowuje się w treść utworu, który stanowi kontynuację powieści Outsider. Jak jej czytelnicy pamiętają, bohaterowie, z znaną z trylogii Pan Mercedes Holly Gibney na czele, muszą się zmierzyć ze zmiennokształtnym dokonującym brutalnych zbrodni. W zawartej w tym zbiorze noweli bohaterka już samodzielnie musi się zmierzyć z kolejnym przedstawicielem tej tajemniczej rasy, tym razem ukrywającej się jako dziennikarz specjalizujący się w wypadkach i katastrofach. Ze swym mikrofonem czy kamerą pojawia się wszędzie tam, gdzie cierpią ludzie.
Wątek detektywistyczny, a z czasem wręcz sensacyjny, jest przez Kinga sprawnie skonstruowany. Wydarzenia nabierają dynamiki, wyczuwa się też atmosferę zagrożenia, a kulminacja jest odpowiednio dramatyczna. Jednakże przede wszystkim zwraca uwagę, że autor najwyraźniej polubił swoją bohaterkę. Pojawiła się jako postać z drugiego czy nawet trzeciego planu, a wraz z kolejnym utworem nabierała znaczenia. A im więcej King poświęca jej miejsca, tym bardziej nabiera barw i jest coraz bardziej złożona i interesująca. W tej solowej historii widać do szczególnie dobrze.

Inne teksty z Jest krew… dotykają innej tematyki. Otwierający zbiór Telefon pana Harrigana opowiada o budującej się więzi między chłopcem a starcem. King korzysta tu z klasycznych wątków wzbogaconych o nowe technologie: wszak jeszcze nie tak dawno temu szczytem możliwości w komunikacji z zaświatami było medium lub tabliczka Ouija, a dziś można skorzystać choćby z iPhone’a. Banał? Być może, ale King wykorzystuje go zgrabnie, nawiązując także do motywu wymierzania sprawiedliwości z zaświatów.
Najbardziej oryginalnym tekstem jest Życie Chucka. Zaczyna się jako wizja postapokaliptyczna, by w kolejnych aktach uzasadnić początkowy obraz. Wraz z rozwojem tekstu odsłaniają się kolejne warstwy, które zaskakują i nie są możliwe do przewidzenia z wyjściowego punktu widzenia.
Dla odmiany ostatni tekst, Szczur, jest najbardziej kameralny. Koncentruje się na człowieku z blokadą twórczą, który nie potrafi skończyć powieści. W poszukiwaniu weny udaje się na odludzie, gdzie zawiera pakt. Wyraźne są tu echa historii Fausta, choć okoliczności i konsekwencja u Kinga są inne. Szczur nie należy więc do oryginalnych koncepcji, acz udanie rozgrywa wątek obsesji i zestawia go z kosztami, jakie muszą ponieść bliscy.
Nazywanie obecnie Stephena Kinga Królem Grozy znacząco mija się z prawdą. Owszem, w jego utworach nadal pojawiają się elementy typowe dla horroru, ale stanowią raczej dodatek niż ich cechę rozpoznawczą. Więcej w jego prozie jest elementów obyczajowych, a do wątków nadnaturalnych bardziej pasuje określenie fantastyczne, bez konkretnego przypisania czy to groza, fantasy czy nawet science fiction. Ot, interesujące opowieści niesamowite. I właśnie takie są opowiadania z Jest krew… zapewne żadne z nich nie przeszło by testu tak zwanej brzytwy Lema i zachowałyby sens po pozbawieniu ich elementów fantastycznych… ale jednocześnie to one nadają całości kolorytu i klimatu. Nie chcielibyśmy się jej pozbawiać, prawda?
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka


naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1973, kończy 52 lat

