Jeździec bez głowy: sezon 4. odcinek 1 i 2 – recenzja
Jeździec bez głowy przeszedł mini-reboot w 4. sezonie mający na celu zmianę miejsca akcji i zaktualizowanie formuły serialu. Czy jest ta świeżość?
Jeździec bez głowy przeszedł mini-reboot w 4. sezonie mający na celu zmianę miejsca akcji i zaktualizowanie formuły serialu. Czy jest ta świeżość?
Pierwsze dwa odcinki zarysowują widzom wizję na nową fabułę serialu Sleepy Hollow, która przenosi się do Waszyngtonu, gdzie Ichabod szuka swojego miejsca. Z poprzedniej obsady powraca jedynie Ginny, a tak bohaterom towarzyszą kompletnie nowe postacie. Na pierwszy plan wysuwa się Diana, która staje się nową partnerką Ichaboda w walce z demonami. Z jednej strony pod wieloma względami przypomina ona Abby i trudno powiedzieć o niej coś więcej niż to, że jest typowym agentem rządowym. Z drugiej strony ma jednak ona zaletę w postaci szybkiego uwierzenia w to, co się stało. Twórcy nie poświęcają dużo czasu jej brakowi wiary w świat demonów, rzucając ją w samo centrum wydarzeń. Ważne będzie, jak Diana będzie się rozwijać, bo na razie jest dość zwyczajna, mało interesująca, aczkolwiek nie można powiedzieć, że nie wzbudza sympatii. Szybko też poznajemy nowych stereotypowych współpracowników Ichaboda ze specjalnej agencji rządowej. Obydwie postacie to sztampa i schemat fabularny ogrywany wielokrotnie. Dobrze spełniają swoją rolę, ale nic w tym nie wychodzi ponad sztywne ramy ustalonych kliszami ograniczeń. A przez to też trudno mówić o tym, by byli zaletami i powiewem świeżości, którego ten serial potrzebuje.
Zapowiadany mini-reboot tak naprawdę zawęził się do zalewie kilku drobnych czynników. Przeniesienia akcji do Waszyngtonu, wprowadzenia nowych bohaterów i, jak na razie, zapewnieniu pełnej ciągłości wydarzeń. Ten ostatni aspekt jest zdecydowanie największą zaletą, bo nawet jeśli w 2. odcinku obserwujemy wydawałoby się sprawę kryminalną, związek całej fabuły z główną historię sezonu jest bardzo duży. Jeśli tak będą prowadzone wątki w kolejnych odcinkach, bez wątpienia może to być korzystne dla serialu. Szkoda jedynie, że sama forma nadal jest taka sama. Nie do końca jest to też wada, bo pozostawiono wiele czynników będących zaletami tego serialu. Ukazanie magii, demonów, czy obrzydliwych scen mogących przerazić, działa na ekranie należycie. Można było jednak trochę bardziej wyrwać bohatera ze schematów prowadzenia sprawy i rozwiązywania problemu, bo na razie czuć w wielu momentach powtórkę z rozrywki, zamiast oczekiwanej świeżości.
Najsłabiej wypada nowy czarny charakter, który przypomina złoczyńcą z przeciętnej kreskówki. Nie tylko dlatego, że w każdej scenie zachowuje się komicznie i jego bycie złym jest sztuczne, ale o to, że dostajemy tylko i wyłącznie takie sceny. Każdy moment, gdy pojawia się ten czarny charakter na ekranie, ma pokazać jaki jest on zły i niedobry, a po jakimś czasie sprawia to wrażenie popadania w autoparodię, ponieważ na razie mamy do czynienia z rozczarowująco słabą postacią bez charyzmy, osobowości i jak na razie sensu. Nudna, nieciekawa postać.
Jedną nowością, która ma potencjał na ciekawy rozwój jest tożsamość nowego świadka, który ma zastąpić Abby. Fakt, że jest to dziewczynka, a nie agentka Diana jest zaskoczeniem, bo jednak twórcy nie idą po linii najmniejszego oporu. Drzemie w tym potencjał na rozwój i świeże pomysły, które mogą wynikać z wieku nowej postaci oraz udziału w fabule agentki federalnej, która jest jej matką. Na razie najciekawszy z zaprezentowanych pomysłów.
Nie mogę odmówić Sleepy Hollow klimatu i solidnej wartości rozrywkowej. Jest w tym zaledwie troszkę świeżości w oparciu o oczywiste, banalne i mało kreatywne zabiegi. Nie ogląda się tego źle, ale twórcy mieli o wiele więcej pola do popisu, więc rozczarowanie pozostaje.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat