Jeździec bez głowy: sezon 4, odcinek 3 – recenzja
To, co miało być rebootem serialu Jeździec bez głowy staje się powtórką z rozrywki. Twórcy nie za bardzo mają pomysł, jak wprowadzić w tym jakąś świeżość.
To, co miało być rebootem serialu Jeździec bez głowy staje się powtórką z rozrywki. Twórcy nie za bardzo mają pomysł, jak wprowadzić w tym jakąś świeżość.
Po trzech odcinkach widać, że zaletą nowego sezonu serialu Sleepy Hollow jest fabularna ciągłość. Ma to więcej spójności niż poprzednie sezony i dzięki temu nie mamy wrażenia, że oglądamy serial kryminalny z demonami. Fabuła jest przemyślana tak, by nie była opierana na zwykłych sprawach kryminalnych, a nawet jeśli takowe się pojawiają, są one związane z głównym wątkiem sezonu. To może się podobać, bo robi to lepsze wrażenie niż wcześniejsze odcinki.
Tylko ten odcinek to niestety wielka powtórka z rozrywki. Postać jeźdźca bez głowy jest już wyeksploatowana do granic możliwości. Jej powrót w tym odcinku jest wymuszony i niepotrzebny. Rozumiem, gdyby oryginalny tytuł odpowiadał polskiemu i twórcy byliby zmuszeni wprowadzić z powrotem ten czarny charakter, ale nie mieli tego obowiązku. Wszystko jest przez to schematyczne, przewidywalne i oczywiste, bo każde zachowanie złoczyńcy i bohaterów jest takie samo, jak już oglądaliśmy w przeszłości. Nuda.
Nowa grupa bohaterów na razie nie porywa i nadal porusza się w sztywnych ramach schematów. Nie są ani ciekawi, ani sympatyczni, a ich przewidywalne reakcje i zachowania pozostawiają wiele do życzenia. Nawet zasugerowany romans jednego z bohaterów z Ginny jest mdłą oczywistością, która nie za bardzo jest w tym wszystkim potrzebna. Relacje pomiędzy bohaterami też nie są zbyt interesujące, a wręcz przypominają odznaczanie kolejnych punktów na liście. Tym razem opieramy się na prawdzie o Ichabodzie. Nie zapominajmy o czarnym charakterze, który przypomina postać z parodii gatunku.
Kwestia Diany i jej córki także jest w tym odcinku potraktowana po macoszemu. Nie mam nic przeciwko schematom i oczywistościom, jeśli jest to przedstawione w atrakcyjnej formie, ale twórcy idą po linii najmniejszego oporu. Negatywna reakcja Diany na wieść o przeznaczeniu córki jest tak samo oczywista, jak to, że koniec końców będzie zmuszona zaufać Ichabodowi i spółce.
Najgorszy w tym wszystkim jest cliffhanger, który opiera się na kliszy z filmów science fiction w stylu Prometheus. Pamiętacie, jeśli coś rusza się na ziemi i nie wiecie, co to, trzeba się do tego pochylić, bo na pewno zaraz nie skoczy wam na twarz. Mam przynajmniej nadzieję, że pomysł z tą czarną mazią jakoś rozrusza serial w kolejnych odcinkach.
Źródło: fot. Tina Rowden/FOX
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat