Kapitan Ameryka: Biały – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2017Jeph Loeb i Tim Sale w swoim kolorowym cyklu tworzonym dla Marvela tym razem biorą na warsztat Kapitana Amerykę. A jeżeli ten duet współpracuje nad kolejnym komiksem, możemy spodziewać się czegoś naprawdę dobrego
Jeph Loeb i Tim Sale w swoim kolorowym cyklu tworzonym dla Marvela tym razem biorą na warsztat Kapitana Amerykę. A jeżeli ten duet współpracuje nad kolejnym komiksem, możemy spodziewać się czegoś naprawdę dobrego
Jeph Loeb jest odpowiedzialny za telewizyjne produkcje Marvela, sprawuje piecze nad ich kształtem. W związku z tym doskonale wie, jak poradzić sobie z najważniejszymi postaciami z tego uniwersum. Tim Sale rysował postacie komiksowe dla DC Comics, teraz wraz z Loebem tworzy nową serię Marvela. Tym razem duet postanowił zająć się genezą jednego z najbardziej znanych bohaterów ze stajni Domu Pomysłów, Kapitana Ameryki. Przedstawiają oni wspomnienia wojennego bohatera, który budzi się w kompletnie nieznanym świecie i stara się złagodzić zderzenie z rzeczywistością, wyobrażając sobie swoje przygody z czasów II wojny światowej. Wszystko było jasne, istniał podział na dobro i zło, Rogers zawsze mógł także liczyć na wsparcie wiernego kompana, Bucky'ego.
Warstwa fabularna komiksu została stworzona w bardzo dobry sposób. Tak naprawdę tylko kilka stron jest poświęconych przedstawieniu życia Steve'a Rogersa po rozmrożeniu. Bohater jest pokazany po prostu jako żołnierz dotknięty pewnym rodzajem stresu pourazowego, jednak na o wiele większą, superbohaterską skalę. Następnie mamy do czynienia z pokazaniem wspomnień Rogersa z czasów walki z nazistami i Red Skullem. Steve z teraźniejszości objawia się w postaci napisów komentujących dane sytuacje, swoje uczucia i przemyślenia na temat ich znaczenia, a także przyjaźni z Buckym. W tej części już akcja mknie na całego, nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia. Natłok wydarzeń, jakie dostajemy po sobie, dla niektórych mógłby wydawać się przytłaczający i wprowadzający chaos w odbiór całości, dla mnie jednak doskonale przedstawia realia przeszłości Kapitana Ameryki. Narracja jest prowadzona w ten sposób, aby jak najbardziej dobitnie ukazać trudy konfliktu, w jakim uczestniczyli bohaterowie opowieści. Mamy zatem tajną misję, która już na początku zostaję spisana na straty i heroiczną walkę z przeciwnościami. Nie liczy się tutaj samo pokonanie Red Skulla, tylko nieporzucenie wszelkiej nadziei.
Bardzo dobrze w komiksie Captain America: White #1-5 został także zarysowany wątek przyjaźni pomiędzy Steve'em Rogersem a Buckym. Sposób przedstawienia tej relacji kojarzy się z innym analogicznym duetem ze stajni DC, mianowicie Batmanem i Robinem. W pewnym sensie tak jest. Bucky to młody chłopak, który uwielbia Kapitana Amerykę, Rogers bierze go pod swoje skrzydła, szkoli do walki, następnie ten przywdziewa strój i razem ruszają na front. Jednak tutaj ta relacja jest jeszcze bardziej pogłębiona. Batman zachowywał się zawsze wobec Robina bardziej jak mentor niż przyjaciel. U Kapitana jest odwrotnie, Bucky jest dla niego wiernym przyjacielem, który jest najważniejszą osobą w jego życiu, dopiero potem postrzega go jako dzieciaka z Wirginii, który stał się pojętnym uczniem. W tym komiksie w pełnym kształcie został pokazany swoisty bromance tych dwóch postaci. W specyficzny sposób ukazano również relacje między Straszliwym Komando, oddziałem Nicka Fury'ego, a dwoma głównymi bohaterami. Wzajemna nieufność, złośliwość żołnierzy idzie w niepamięć, kiedy lądują za linią wroga. W tej historii wojna nie tylko kształtuje charaktery, ale także zaufanie i wierność ideałom. Dostajemy w opowieści wątek romantyczny, ale jest on bardzo delikatnie zarysowany, najważniejsza w tej historii jest przyjaźń aż do śmierci.
Tim Sale świetnie współgra z fabułą napisaną przez Loeba, tworząc obrazujące ją ilustrujące. Mamy zatem wiele kadrów, które tworzą spójne wrażenie zagmatwanej akcji, chaosu, jednak nie fabularnego, ale takiego, który wyrasta na polu walki. Sale znakomicie odwzorował ten beznadziejny stan, w jaki wpadają nasi bohaterowie. Rysownik używa bardzo ciemnych barw w swoich rysunkach, które pogłębiają to uczucie przytłoczenia, brudu, niepokoju, zagrożenia, które czyha na każdym rogu. Mimo, że jest to opowieść przygodowa, twórcy nie starają się upiększać przedstawianego stanu rzeczy. Nadają im bardzo realnego charakteru. Album został wzbogacony także o fantastyczne szkice, które pokazują etapy powstawania kadrów. Komiks zawiera również wstęp, który napisali Christopher Markus oraz Stephen McFeely, scenarzyści filmu Captain America: The First Avenger oraz wywiad z twórcami komiksu Jephem Loebem i Timem Sale'em, którzy opowiadają miedzy innymi o swoich inspiracjach.
Kapitan Ameryka: Biały jest komiksem, który na pewno zasługuje, aby znaleźć się na półce każdego czytelnika. To świetnie napisana i odwzorowana na ilustracjach opowieść o zagubieniu oraz przyjaźni, która wykuwa się w ogniu walki. Mimo pewnej dozy obyczajowości, nikt nie znudzi się tą historią, gdyż posiada ona świetnie wyważone elementy przygodowe i dramatyczne.
Źródło: zdjecie główne: Mucha Comics
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat