Kobieta-Wąż - recenzja filmu [Octopus Film Festival 2025]
Data premiery w Polsce: 1 sierpnia 1969Porozmawiajmy o filmie, który wywarł ogromne wrażenie na Tomaszu Beksińskim i widzach tegorocznego Octopus Film Festival 2025. Czy Kobieta-Wąż nadal przeraża, czy raczej bawi?
Porozmawiajmy o filmie, który wywarł ogromne wrażenie na Tomaszu Beksińskim i widzach tegorocznego Octopus Film Festival 2025. Czy Kobieta-Wąż nadal przeraża, czy raczej bawi?

Jestem pewna, że po horror zatytułowany Kobieta-Wąż z 1966 roku wielu polskich widzów sięga głównie ze względu na towarzyszącą mu legendę związaną z Tomaszem Beksińskim – słynnym dziennikarzem muzycznym, radiowcem, tłumaczem, synem Zdzisława Beksińskiego, czyli jednego z najpopularniejszych polskich malarzy.
Historia brzmi tak, że 11-letni Tomek Beksiński po obejrzeniu filmu Kobieta-Wąż przeraził się nie na żarty. Niejako „odbiło mu” na punkcie tej produkcji. Z zapisów jego audycji możemy dowiedzieć się, że lubił straszyć gości i kąsać ich po szyi. Dzieło wywarło na nim tak ogromne wrażenie, że później porównywał do niego każdy obejrzany horror i twierdził, że żaden go już tak nie wystraszył. Kobieta-Wąż potrafiła mu się śnić po nocach nawet w kolejnych latach, gdy nie był już dzieckiem. Oprócz tego stracił głowę dla aktorki Jacqueline Pearce, która wcielała się w tajemniczą Annę. Szukał później takiej w prawdziwym życiu, co ponoć rozpoczęło jego przygodę z typem femme fatale.
Tomasz Beksiński prawdopodobnie do końca życia szukał drugiego horroru, który przeraziłby go tak, jak Kobieta-Wąż, a także aktorki, która dorównałaby magnetycznej Jacqueline Pearce. W obu przypadkach na próżno.

W tym roku produkcję Kobieta-Wąż z tłumaczeniem Tomasza Beksińskiego można było obejrzeć na Octopus Film Festival. Nie sięgnęłam jednak po ten tytuł z uwagi na słynnego polskiego radiowca, ale moją słabość do starych i kiczowatych horrorów. Już po zdjęciach i opisie fabuły wiedziałam, że będę dobrze bawić się na seansie. Magii wydarzeniu dodał fakt, że mogłam to przeżyć wraz z innymi widzami – i na dużym ekranie, a nie na kanapie w domu. Ale od początku.
Kobieta-Wąż to film studia Hammer, które jest znane przede wszystkim z produkcji grozy. Swój złoty okres przeżywało mniej więcej od połowy lat pięćdziesiątych do końcówki lat siedemdziesiątych. Firma w tym czasie wzięła na tapet wiele kultowych potworów, w tym Drakulę, Mumię czy Frankenstein. W swoim bogatym dorobku ma między innymi: Horror Draculi (1958), Przekleństwo Frankensteina (1957), Upiór w operze (1962), Quatermass i studnia (1967) czy Upiór w operze (1962). Co ciekawe, Kobieta-Wąż była nagrywana na tym samym planie, co trzy inne produkcje, by ciąć koszty. Zaledwie tydzień przed rozpoczęciem zdjęć zakończono prace nad Plagą Żywych Trupów (1966), gdzie również grała Jacqueline Pearce.
W filmie podążamy za małżeństwem, które przeprowadza się do małego miasteczka. Odziedziczyli dom po bracie mężczyzny, który zginął w dość tajemniczych okolicznościach. Już na początku okazuje się, że mieszkanie jest zdemolowane, a mieszkańcy niechętnie witają obcych. Jednak para zamierza za wszelką cenę zrobić dwie rzeczy – zadomowić się i odkryć przyczynę śmierci krewnego. Wszystkie tropy prowadzą ich do sąsiadów, zagadkowego dr. Franklyna i jego córki Anny.
Poniżej zdjęcia, ale uwaga – widać na nich tytułową bohaterkę! Jeśli nie chcecie sobie spoilerować charakteryzacji przed seansem, możecie ominąć galerię, a jeśli jesteście jej ciekawi, zapraszam do przejrzenia slajdów.
Domyślam się, że dla współczesnego widza, w tym uczestnika festiwalu Octopus, seans tego filmu jest zgoła innym przeżyciem niż dla 11-letniego Tomasza Beksińskiego. Obecnie trudno mówić o horrorze, bo po prostu nie straszy. Widok tytułowego stworzenia nie przeraża, a powoduje salwy śmiechu na sali. Choć charakteryzacja jak na tamte czasy została wykonana naprawdę dobrze, to trudno traktować wydarzenia na ekranie poważnie, gdy pierwsze, co człowiek widzi, to ciężki, sztuczny i kiczowaty kostium. W związku z tym podczas oglądania klasyka studia Hammer nie towarzyszyło mi praktycznie żadne poczucie zagrożenia.
Poza tym Tomasz Beksiński chwalił fakt, że w filmie Kobieta-Wąż ważne były elementy zagadki i napięcia. Dla współczesnego widza – nie pomaga tu zresztą polskie tłumaczenie tytułu – rozwiązanie jest dość oczywiste już na początku seansu. Mogłabym wręcz powiedzieć, że odkrycie intrygi w finale było niesatysfakcjonujące.
Jednak, jak napisałam na początku, bawiłam się wspaniale. Dlaczego? Ponieważ współczesny widz może w tym filmie znaleźć zupełnie inne zalety niż dziecko oglądające go w czasach PRL-u. Na wskroś teatralne aktorstwo, dramatyczne długie przerwy czy niektóre elementy techniczne są cudownie komiczne. Przykład: za każdym razem, gdy bohaterowie zapalali w nocy świecę, nagle całe pomieszczenie rozświetlało się jak podczas pamiętnej sceny z misji Znajdź krew Lathandera w Baldur's Gate 3. Wszystkie kiczowate fragmenty, zamiast wzbudzać zażenowanie, powodują cudowną przyjemność. Pojawiło się też kilka celowych gagów, które wypadły wybornie, głównie dzięki aktorom, którzy mieli świetne wyczucie czasu.
Kobieta-Wąż to bardzo specyficzna produkcja. Czuć w niej ograniczenia wynikające z czasów, w których była kręcona. Na pewno nie przerazicie się podczas seansu tak, jak 11-letni Tomasz Beksiński. Wiele osób narzeka na zakończenie, które mnie także zawiodło. To tak, jakby człowiek czekał na zjedzenie pysznego serniczka, a dostał jedną z tych viralowych pianek ze skyrem, erytrytolem i łzami. Ogromną wadą jest także fakt, że współczesny widz domyśli się rozwiązania zagadki na długo przed głównymi bohaterami.
Sęk w tym, że ja się zakochałam w tym filmie, bo był na wskroś klimatyczny. Szalenie podobała mi się jego teatralność. Tak naprawdę wszyscy aktorzy spisali się na medal i nie dziwię się, że Jacqueline Pearce skradła serce polskiego radiowca. Aktorka była wręcz magnetyczna w roli Anny. Muszę także wyróżnić Noela Willmana, do którego należy absolutnie najbardziej zabawna kwestia w całym filmie. Poza tym kocham mocno stylizowane tytuły i absolutnie nie przeszkadza mi kostium Kobiety-Węża. Wręcz przeciwnie! Dla mnie ma swój urok. Pearce by się jednak ze mną nie zgodziła, ponieważ nienawidziła go ze względu na swoją klaustrofobię. Po zakończeniu zdjęć obiecała sobie, że już nigdy nie zgodzi się na taką charakteryzację.
Trudno jest ocenić taki film. Serce mówi jedno, a rozum drugie. Osobiście daję siedem na dziesięć z ogromnym serduchem na końcu, bo naprawdę dawno się tak dobrze nie bawiłam w kinie. Cieszę się, że w Polsce są organizowane imprezy, podczas których można obejrzeć takie klasyki na wielkim ekranie i przeżyć je z innymi osobami.
Poznaj recenzenta
Paulina Guz


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1937, kończy 88 lat
ur. 1949, kończy 76 lat

