Kroniki Times Square: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
Po świetnym początku, oczekiwania do dalszej części sezonu były bardzo wysokie. Na przestrzeni kolejnych epizodów serial zwalnia, a na wierzch zaczynają wychodzić problemy, ale mimo brudu i rozpusty, trudno oderwać się od ekranu.
Po świetnym początku, oczekiwania do dalszej części sezonu były bardzo wysokie. Na przestrzeni kolejnych epizodów serial zwalnia, a na wierzch zaczynają wychodzić problemy, ale mimo brudu i rozpusty, trudno oderwać się od ekranu.
Wydaje się, że w dalszej perspektywie twórcy powinni więcej czasu poświęcić nie tylko na rozwijaniu branży porno, ale także bohaterów, którzy momentami stają się tłem dla dziejących się tu wydarzeń. Na szczęście bywa jednak tak, że licznie pojawiające się postacie potrafią zdominować, a brud ulicy i dym z papierosów staje się dodatkiem do całości.
Bo właśnie prócz świetnie odwzorowanych realiów, najlepiej ogląda się tutaj świetnie dobranych aktorów. James Franco i Maggie Gyllenhaal są naprawdę zaangażowani w swoje role. Franco wciela się tutaj w dwóch bohaterów i mimo kilku wizualnych różnic (wielkość wąsów i garderoba), naprawdę da się odróżnić obu bohaterów. To zawsze sztuka dla aktora wcielać się w dwie postacie w jednym serialu, bo każdej z nich musi poświęcić czas i tak je przedstawić, by te różnice w charakterach były zauważalne. Za to Maggie Gyllenhal w roli kobiety z ulicy jest naprawdę wiarygodna. Każde spojrzenie tej aktorki przyciąga wzrok w scenach bardziej intymnych, ale potrafi także chwycić za serce, kiedy zajmujemy się bardziej prywatnymi stronami życia bohaterki. Gyllenhall jako Candy potrafi zagrać nutę szczęścia i dramatu. Pomagają w tym także twórcy, świetnie żonglując emocjami i pokazując problemy bardzo subtelnie i bez zbędnego przerysowania.
Prócz nich na ekranie pojawia się duża liczba bohaterów i na przestrzeni kolejnych odcinków robi się to zauważalne. O ile na początku można było przymknąć na to oko, to w dalszej perspektywie robi się to męczące. Nie wszyscy mogą liczyć na pożądany rozwój i czas ekranowy. W centrum wydarzeń są oczywiście bracia Martino i Candy, ale trudno nie zauważyć, że niektórzy bohaterowie póki co, są na ekranie zbędni albo nie wykorzystuje się ich potencjału. Po dwóch kolejnych odcinkach pozostaje wrażenie, że pokazano jeszcze mniej niż na początku. Widz nie może przez to spojrzeć głębiej na to, co dzieje się na ekranie.
Rozwija się natomiast branża porno i to coraz prężniej. Do głosu dochodzą filmy dla dorosłych, które kręcone są jeszcze bardzo amatorsko, ale nie przeszkadza to im w zdobywaniu popularności. Bohaterki z ulicy zaczynają zauważać, że granie w filmach jest o wiele bardziej korzystne niż zdobywanie względów na ulicy 42. Tu problem mogą mieć jedynie stali klienci tych pań oraz alfonsi odgrywani genialnie przez Gbenga Akinnagbe i Garry'ego Carra. Pod tym względem dalszy rozwój tych wydarzeń może być bardzo atrakcyjny. W końcu to Ameryka, kto pozwoli się komuś schylić po dolara?
Z pozoru na ekranie nie dzieje się dużo, ale dzięki wielowątkowej i zazębiającej się historii, widz może poczuć się jak uczestnik tych wydarzeń. Z tego punktu widzenia opowieść zyskuje naprawdę wiele i twórcom należą się brawa za umiejętne absorbowanie uwagi widza. Problem jednak w tym, że niektórych mogą bardziej interesować sami bohaterowie, aniżeli sposoby kręcenia filmów dla dorosłych.
Stworzony krajobraz, który bogaty jest w szczegóły przedstawiony na ekranie został za pomocą ostrych jak brzytwa dialogów. Dzięki nim nie tylko czas przy kolejnych odcinkach ucieka nam niepostrzeżenie, ale także pokazują prawdziwe oblicze bohaterów. Nie czyny, a słowa są tutaj znamienne. Twórcy dają dużo czasu na pokazanie dziewczyn z ulicy, które nie są przez nich ani chwalone, ale też demonizowane. Pokazują nam, że każda z nich jest córką, że miały swoje rodziny, ale tak pokierowały swoim życiem, że wylądowały na ulicy 42. Nie jest to jednak kara dla tych dziewczyn, nie ma wartościowania. Zwraca się uwagę na ich wykształcenie lub jego brak, na trudne realia tamtych czasów.
W The Deuce znowu nie brakowało odważnych scen i wydaje mi się, że HBO łamie kolejne granice. Padają jednak w trzecim odcinku słowa, że akty to pewnego rodzaju spektakl, a nagie ciała są tylko dodatkiem do całości. Tak samo jest w przypadku tego serialu.
Źródło: Zdjęcie główne: fot. Paul Schiraldi/HBO
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat