„Krzyk”: sezon 1, odcinek 4 – recenzja
Po mocnym zakończeniu 3. odcinka "Krzyk" nieco zwalnia. Jest czas głównie na żałobę, rozważania nad tym, jaki lakier wybrać na pogrzeb, ale na szczęście i na nowe intrygi.
Po mocnym zakończeniu 3. odcinka "Krzyk" nieco zwalnia. Jest czas głównie na żałobę, rozważania nad tym, jaki lakier wybrać na pogrzeb, ale na szczęście i na nowe intrygi.
Twórcy serialu "Scream" umiejętnie utrudniają nam rozważania nad tym, kto też może być mordercą. Skuteczne mylenie tropów, ściąganie podejrzeń z teoretycznie najbardziej podejrzanego osobnika i rzucanie tego światła na kogoś, kto aż zbyt mocno wygląda na mordercę, ale niekoniecznie być nim musi, to ich specjalność. Czwarty odcinek to przede wszystkim czas na żałobę po Riley i żal, że zrobiło się coś, czego nie powinno się robić. Krokodyle łzy czy może szczera rozpacz? Na dzień dzisiejszy nikomu nie można ufać, a podejrzany może być każdy.
"Aftermath" nie tylko kontynuuje grę Emmy z mordercą, którą zasypuje kolejnymi „prezentami” mającymi pomóc w rozwiązaniu zagadki, ale również rzuca nowe światło na innych bohaterów. Postać Brooke poznajemy tym razem po zrzuceniu maski najseksowniejszej partii w szkole, z tej nieco wrażliwszej strony. Cieszy fakt, że twórcy stawiają na wielowymiarowość swoich postaci, starając się zrzucić z nich brzemię stereotypowych postaci z amerykańskiego liceum. Głupawa blondyna, której jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać, przeżywa emocje? To może się podobać.
Miłośnicy wątku Jake'a i Willa również będą zadowoleni. O ich tajemniczych działaniach, nowych ofiarach i sposobie działania dowiadujemy się coraz więcej. Przestają być jedynie irytującymi półgłówkami, a zaczynają mieć coraz bardziej intrygujący wpływ na rozwój wydarzeń. Trudno jednoznacznie ocenić, do czego tak naprawdę zmierza ich postępowanie i jakie przyniesie skutki. Zadziwiające jest to, że z jednych z najbardziej irytujących postaci serialu pomału wyrastają na tych, których wyczekuję na ekranie.
[video-browser playlist="729609" suggest=""]
Twórcy co odcinek serwują nam również nowe informacje na temat samego Brandona Jamesa. Tym razem, lecąc w intensywny i mroczny klimat (scena w szpitalu jest jedną z najciekawszych scen odcinka), przybliżyli genezę samej maski - jak się okazuje, może być więcej niż jedna! Czy ten wątek nie rzuca podejrzeń na to, że śladem filmowych "Krzyków" również tutaj morderców może być dwóch? Krąg podejrzeń niebezpiecznie się poszerza. Przy okazji samo istnienie maski zostaje logicznie wytłumaczone, dzięki czemu nie jest jedynie bezsensownym rekwizytem.
Sam Brandon James swoim życiorysem trafia w poczet innych slasherowych morderców. Jest bohaterem z krwi i kości, a nie jedynie sztampowym antagonistą; ma traumę, która determinuje jego zachowanie, oraz defekt fizyczny, który określa jego osobę. Obok Leatherface'a, Freddy'ego Krugera czy chociażby Jasona Voorhesa Brandon James jest kolejnym slasherowym killerem, który cierpi z powodu swojej fizycznej niedoskonałości. Czy to nie okrutna ironia, że jego ofiarami są właśnie urodziwe nastolatki? Z odcinka na odcinek utwierdzam się również w przekonaniu, że zmiana maski była bardzo dobrym pomysłem. Stara i dla wielu ortodoksyjnych fanów kultowa, jedynie słuszna, mimo zawłaszczenia percepcji widza nosi w sobie humorystyczny wydźwięk. Po części dzięki samej serii „Krzyk”, w dużej mierze jednak z powodu „Strasznego filmu”, który z Ghostface'a, zrobił niewydarzonego łamagę. Natomiast serialowy „Krzyk” mimo lekkiej formy częściej robiony jest na serio, dlatego nowa maska coraz bardziej do historii pasuje. Brandon James nie jest ani parodią slasherowego killera, ani śmieszkiem, tak jak koledzy mordercy z pierwszej części "Krzyku". Jego stylówa, sposób zachowania oraz życiorys bardzo sprawnie kreują ponury obraz.
Czytaj również: TOP 10: Najlepsze slashery komediowe
Jakby tego było jeszcze mało w odcinku czwartym, postanowiono skupić naszą uwagę na wątku aplikacji zmieniającej głos. Może twórcy starają się nam zasugerować, że zabójcą wcale nie musi być mężczyzna? A może jest to morderczy duet z piekła rodem? Na razie pozostają nam jedynie pełne emocji rozważania, umiejętnie moderowane przez autorów, którzy co rusz zbijają z tropu, stopniują napięcie i rzucają nowe wątki, jak chociażby samo zakończenie odcinka czwartego, które tylko wzmaga oczekiwanie na kolejny. Co teraz zrobi Emma? Na kogo tym razem padną podejrzenia? Fakt faktem, zaskakująca jest pełna świadomość gatunkowa, którą twórcy "Scream" wykorzystują na ekranie. Czyżby jednak można było zrobić serial ze slashera?
Poznaj recenzenta
Marta PłazaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat