Księga Dżungli – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 18 grudnia 2017Trudno znaleźć osobę, która nie zna dziejów chłopca wychowanego przez stado wilków w świecie zwierząt, który rządzi się swoimi prawami. Przygody Mowgliego to zaledwie część Księgi Dżungli. Warto skorzystać z wznowienia książki i zapoznać się z całością.
Trudno znaleźć osobę, która nie zna dziejów chłopca wychowanego przez stado wilków w świecie zwierząt, który rządzi się swoimi prawami. Przygody Mowgliego to zaledwie część Księgi Dżungli. Warto skorzystać z wznowienia książki i zapoznać się z całością.
Już nieraz było dane przekonać się konsumentom kultury, że książka różni się od filmu. Są książki tak głęboko zakorzenione w kulturze za pomocą kina, że w zasadzie nie trzeba ich czytać, żeby wiedzieć o czym są. Ten właśnie fenomen dotknął miedzy innymi „Księgę Dżungli” Rudyard Kipling. Przygody Mowgliego, niedźwiedzia Baloo i pantery Bagheery zawojowały wyobraźnią młodszych i starszych widzów za pośrednictwem X Muzy. Proza Kiplinga była przenoszona na srebrny ekran bodajże 19 razy, w tym przez Disneya. Tymczasem dzieje Mowgliego to zaledwie 3 z 7 ksiąg. Reszta ginie gdzieś w cieniu. A szkoda.
Każde z pozostałych 4 opowiadań poświęcone jest innemu zwierzęciu. Czytelnicy poznają między innymi dzieje białej foczki i mangusty o jakże pięknie brzmiącym imieniu Rikki Tikki Tavi, a także słonia.
Proza Kiplinga niestety nie jest łatwa w odbiorze, nawet te opowiadania poświęcone Mowgliemu. Autor wprowadza pewne zamieszanie, umieszczając w drugim opowiadaniu wydarzenie, które chronologicznie jest dosyć wczesne. Natomiast pierwsze przerwane jest w szalenie interesującym momencie i zostajemy pozostawieni z goryczą niedosytu.
The Jungle Book niesie ze sobą uniwersalne wartości typowe dla literatury dziecięcej. Kipling mówi nam o tym jak piękna jest przyjaźń, miłość i lojalność. Za pośrednictwem zwierząt opowiada też czytelnikowi, jak straszny jest rasizm, nietolerancja i przemoc.
Książkę Zysk i S-ka wydało w sposób stworzony dla młodego czytelnika. Twarda okładka i niewielki format książki pasują w sam raz do dziecięcej rączki. W środku znajdziemy, ilustracje, które utrzymane są co prawda w szarej kolorystyce, ale są bardzo ładnie wykonane i stanowią przyjemne uzupełnienie treści. Jednakże wahałabym się przed jednoznacznym zakwalifikowaniem jej do kanonu literatury dziecięcej. Nie chodzi mi o przemoc itd., wszak tego nie brakuje ani u Andersena ani u Braci Grimm. Obawiam się, że książka nie jest napisana w sposób, który mógłby zainteresować przeciętne dziecko. Więcej w treści będzie w stanie odkryć starszy czytelnik.
Źródło: fot. Zysk i S-ka
Poznaj recenzenta
Agnieszka KołodziejDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat