Liga Sprawiedliwości tom 6: Liga Niesprawiedliwości – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 13 lipca 2016Liga Niesprawiedliwości, czyli szósty zbiorczy tom odświeżonej Ligi Sprawiedliwości, nawiązuje do makabrycznych wydarzeń zebranych w crossoverze Wieczne Zło. Powoli opada kurz po inwazji złowieszczych przybyszy z paralelnej rzeczywistości i chaosie, który w związku z tym opanował cały świat – choćby duszną metropolię Gotham (Wieczne Zło: Wojna w Arkham). Do głosu dochodzi niespodziewany wybawca Ziemi, odwieczny wróg Człowieka ze Stali, Lex Luthor.
Liga Niesprawiedliwości, czyli szósty zbiorczy tom odświeżonej Ligi Sprawiedliwości, nawiązuje do makabrycznych wydarzeń zebranych w crossoverze Wieczne Zło. Powoli opada kurz po inwazji złowieszczych przybyszy z paralelnej rzeczywistości i chaosie, który w związku z tym opanował cały świat – choćby duszną metropolię Gotham (Wieczne Zło: Wojna w Arkham). Do głosu dochodzi niespodziewany wybawca Ziemi, odwieczny wróg Człowieka ze Stali, Lex Luthor.
Niesławny geniusz dokonał rzeczy praktycznie niemożliwej do wykonania. W obliczu globalnego zagrożenia i druzgocącej klęski superbohaterów, zdołał zwerbować niebezpiecznych antagonistów z uniwersum DC Comics (Czarna Manta, Sinestro, Kapitan Chłód czy Czarny Adam) i skutecznie rozprawić się z Syndykatem Zbrodni. Opinia publiczna wprost oszalała na punkcie niegdysiejszego złoczyńcy. Oszołomieni ludzie obdarzyli go zaufaniem i honorami. Lex postanawia wykorzystać przysłowiowe pięć minut sławy do realizacji wiekopomnego planu rodzącego się w jego umyśle. Dzięki zręcznym machinacjom i manipulacjom pragnie zostać nowym członkiem Ligi Sprawiedliwości. Bezbłędnie wypadają jego nikczemne działania i zakulisowe gierki, co dostrzegamy choćby w jego zaskakującej wizycie w posiadłości Bruce’a Wayne oraz sprytnym zwodzeniu Ostatniego Kryptończyka.
Na drugim planie toczą się równie znaczące wydarzenia, stanowiące pokłosie wspomnianego crossoveru. Pierścień Korpusu Zielonych Latarni, należący do zabitego Power Ringa, znalazł nowego właściciela. Osobą tą okazała się rozchwiana emocjonalnie Jessica Cruz. Opanowanie przez nią otrzymanej mocy okazuje się wyjątkowo trudnym zadaniem. W sprawę zaangażowane zostają nawet niecodzienne metaistoty z przeklętej drużyny Doom Patrol. Jednocześnie obserwujemy poczynania Kapitana Chłoda, któremu Luthor składa intratną propozycję. Z LexCorp natomiast wydostaje się potężny wirus, przemieniający zwykłych obywateli w nadistoty, a następnie unicestwiający ich ciała. Batman, Superman, Wonder Woman i Luthor muszą odnaleźć pacjenta zero i zapanować nad rozprzestrzeniającą się zabójczą plagą.
Geoff Johns skonstruował wciągającą opowieść, w której pierwsze skrzypce odgrywa makiaweliczny wizjoner. Lex, pod płaszczykiem czcigodnego i dobrodusznego człowieka, skrywa swe negatywne cechy: arogancję dla rasy ludzkiej, megalomaństwo i chęć niepodzielnej władzy. W wielu aspektach przypomina najlepsze wcielenia z ostatnich lat, z pietyzmem zaprezentowane w komiksach: Luthor Briana Azzarello i Lee Bermejo, All-Star Superman #1-#12 Granta Morrisona i Franka Quitely’ego czy Superman. Red Son ze scenariuszem Marka Millara. Zdolny scenarzysta po raz kolejny udowadnia, iż perfekcyjnie odnajduje się w superbohaterskiej konwencji. Potrafi przy tym uderzyć w bardziej poważne tony – Wirus Amazo to rasowa opowieść katastroficzna z grupą dobrze zarysowanych bohaterów z całych sił próbujących pokonać wyniszczającą chorobę. Z postaci drugoplanowych warty odnotowania jest występ dowódcy Doom Patrolu, Nilsa Cauldera, a także Jessiki Cruz, Neutrona oraz Kapitana Chłoda. Słabo natomiast wypada kreacja Shazama – postaci zupełnie niewykorzystanej w recenzowanym komiksie.
Za stronę graficzną odpowiadają przede wszystkim trzej uznani artyści – Jason Fabok, Ivan Reis i Doug Mahnke. Fabok to kontynuator graficznej ekwilibrystyki Jima Lee. Po mistrzowsku opanował sztukę widowiskowego ilustrowania zaciętych konfrontacji sił dobra i zła. Równie udanie przywołany rysownik projektuje wyniszczone metropolie, pokonane twarze herosów oraz bogate w detale całostronicowe plansze. Doug Mahnke wyrobił już swoją markę, choć w niniejszym woluminie niejednokrotnie popełnia rażące błędy. Najlepiej widać to w kreacji Shazama, którego twarz wykrzywia się w nieznośnym grymasie. Tradycyjnie otrzymujemy garść przykuwających oko okładek alternatywnych. Tym razem szczególne brawa dla prac nieodżałowanego Darwyna Cooke’a, Rafaela Albuquerque i Szymona Kudrańskiego.
Justice League, Vol. 6: Injustice League kontynuuje świetną passę serii, która od czwartego tomu (Justice League, vol. 4) pozytywnie zaskakuje. Dobrym posunięciem okazało się skupienie się wyłącznie na kilku postaciach, zręczne rozwinięcie osobowości Luthora oraz wprowadzenie kolejnej grupy (Doom Patrol). Na horyzoncie pojawia się następne starcie z demonicznym Darkseidem. Jest zatem na co czekać.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat