Łowca nagród: sezon 1, odcinek 1-2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 3 kwietnia 2025Jeśli macie dość filmów pociętych na odcinki lub niemiłosiernie dłużących się seriali, to Łowca nagród jest czymś dla Was. Nowa propozycja od Prime Video z Kevinem Baconem w roli głównej to powrót do korzeni niewymagającej telewizji. I bardzo dobrze!
Jeśli macie dość filmów pociętych na odcinki lub niemiłosiernie dłużących się seriali, to Łowca nagród jest czymś dla Was. Nowa propozycja od Prime Video z Kevinem Baconem w roli głównej to powrót do korzeni niewymagającej telewizji. I bardzo dobrze!

Łowca nagród to nowy serial od Prime Video, za który odpowiedzialny jest Grainger David. To jego pełnometrażowy debiut, ponieważ wcześniej zajmował się wyłącznie produkcjami krótkometrażowymi. W głównej roli występuje Kevin Bacon, który wciela się w niejakiego Huba Hallorana. Czy w dobie streamingu Łowca nagród jest w stanie zachwycić czymś nowym lub przypomnieć, za co kochaliśmy telewizję? Postanowiłem to sprawdzić.
Często odnoszę wrażenie, że streaming oferuje bardzo podobne do siebie treści. Na pierwszy rzut oka można poznać, że coś było nakręcone dla tych serwisów. Niegdyś istniało pojęcie prestiżowej telewizji, które przypadało głównie produkcjom HBO. Teraz wiele osób skłania się do nazywania tak filmów i seriali Apple TV+. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden rodzaj zapomnianej telewizji, czyli mało wymagające, proste i rozrywkowe produkcje, które często ciągnęły się przez wiele sezonów, zbierały wiernych fanów i często były wytworem stacji CW. Nawiązuję tu bezpośrednio do Nie z tego świata, którego popularność nie zmalała nawet po zakończeniu emisji. Dlaczego przywołuję braci Winchester do tablicy?
Łowca nagród od Prime Video jest taką właśnie nieskrępowaną rozrywką. Historia jest prosta jak budowa cepa. Hub Halloran (Kevin Bacon) jest tytułowym łowcą nagród. Poznajemy go podczas jednego ze zleceń, które idzie mocno nie po jego myśli. Bohater kończy z poderżniętym gardłem i... umiera. Jego pobyt w zaświatach nie trwa jednak wiecznie (ani w ogóle zbyt długo), bo sam diabeł przywraca go do życia. Jest jeden haczyk, Halloran stał się teraz korporacyjnym sługusem samego diabła, który ma robić dla niego to, co robił najlepiej do tej pory - skreślać nazwiska z listy. Tym razem nie chodzi jednak o polowanie na przestępców, a na demony, które uciekły z piekła.

Pierwsze dwa odcinki stanowią zwartą historię, ale jednocześnie zwiastują strukturę, która jest rzadko widziana w dobie produkcji skierowanych typowo na streaming. Łowca nagród zapowiada się na serial proceduralny, a zatem taki, w którym co odcinek główny bohater zajmuje się inną sprawą - w tym wypadku polowaniem na innego demona. Jeśli wziąć pod uwagę niedługi czas trwania odcinków (dwa pierwsze łącznie trwają niecałą godzinę), to produkcja Prime jawi się jako prosta, rozrywkowa historia, która czerpie inspiracje z Nie z tego świata, w którym również chodziło (przynajmniej na początku) o polowanie na demony i inne monstra. O samej fabule nie ma się co rozwodzić.
Istotne wydaje się też życie rodzinne Huba, który smali cholewki do byłej żony, ale jednocześnie brakuje mu śmiałości w powalczeniu o jej serce. Co gorsza, jej obecny mężczyzna jest niebezpieczny. Pojawia się też syn głównego bohatera, ale show kradnie jego matka. Wyobraźcie sobie Nie z tego świata, ale zamiast Deana jest Kevin Bacon, a zamiast Sama mamy emerytkę ze strzelbą, która wymiata nie gorzej od braci Winchester i tworzy świetną dynamikę ze swoim synem. Udowadnia, że praca ze zrzędliwymi rodzicami jest jeszcze gorsza od samego polowania na demony.
Hub Halloran to postać, którą śledzi się z wielką przyjemnością. Charyzma wręcz bije od Kevina Bacona, który gra do bólu przerysowanego, ironicznego, samozwańczego mściciela i współczesnego kowboja. Brakuje mu tylko źdźbła trawy między zębami i kapelusza kowbojskiego, żeby stał się z tego rasowy, ale jednak pastiszowy western. Serial absolutnie nie jest nakręcony na poważnie. Fantastyczną robotę wykonali ludzie od charakteryzacji i efektów praktycznych. Gore został świetnie zaprezentowany, ale zdecydowanie nie jest to coś, co powinni oglądać młodsi odbiorcy. Niestety gorzej prezentują się efekty specjalne, które również przywodzą na myśl Nie z tego świata, ale w tym przypadku to już nie komplement.

Wizualnie całość prezentuje się znakomicie. Zdjęcia są kreatywne, a scenografia robi pozytywne wrażenie. Nie jest to może najwyższa półka czy serial stworzony za setki milionów jak produkcje Apple TV+, ale na pewno utrzymuje stabilny, dobry poziom. Sporo jest tak zwanego kąta holenderskiego. Klimat natomiast przywodzi na myśl Ash kontra martwe zło, w którym groteska i groza żyły ze sobą w idealnej harmonii.
Reacher od Prime stał się jednym z najpopularniejszych seriali, ponieważ swoim klimatem i formą przypominał typowe akcyjniaki z ubiegłych dekad, po prostu uwspółcześnione i stworzone za pomocą nowych metod i środków. Mam wrażenie, że podobny los może podzielić Łowca nagród. Jest to niewymagająca większego skupienia produkcja, która czerpie garściami z seriali i filmów z ubiegłych lat. Jest tu wiele inspiracji z Nie z tego świata czy z produkcji Sama Raimiego.

To idealna rozrywka na piątkowe popołudnie, gdy człowiek myśli tylko o zrelaksowaniu się i obejrzeniu czegoś, co może go rozbawić, ale też wciągnąć. Hub Halloran to świetny protagonista, a Kevin Bacon gra go doskonale. Jeśli kolejne odcinki utrzymują podobny poziom, to można śmiało nazwać Łowcę nagród perfekcyjną propozycją dla wszystkich fanów horroru, akcji i komedii w jednym.
Poznaj recenzenta
Wiktor Stochmal


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1958, kończy 67 lat
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1977, kończy 48 lat

