Marvel Cosmic Invasion - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 1 grudnia 2025Nowy beat 'em up w świecie Marvela to piękna laurka dla kosmicznej strony tego uniwersum, której nie widzieliśmy nawet w filmach Jamesa Gunna. Przyjemna rozrywka na kilka godzin z różnorodną listą bohaterów, niektórymi znanymi, ale też dużą liczbą naprawdę fajnych niszowych postaci.
Tribute Games
Chociaż gry Marvela mają w swojej historii kilka produkcji z gatunku beat 'em up, to praktycznie wszystkie z nich są sprzed kilku dekad. Jeśli nie siedzicie w emulacji, to nie przyjdzie Wam zagrać w X-Men: Arcade czy Captain America and the Avengers. W związku z tym, że dostęp do tych klasycznych produkcji jest dość utrudniony, bardzo się uradowałem, widząc zwiastun omawianego tu Marvel Cosmic Invasion. Nie dość, że dostajemy nową grę od twórców TMNT: Shredders Revenge, które było naprawdę przyzwoitym beat 'em upem, to na dodatek jest to adaptacja mojej ulubionej historii komiksowej. Mogę tylko stwierdzić, że choć mam parę uwag, to Kosmiczna Inwazja zdecydowanie wciąga i chętnie będę wracał do gry przy okazji spotkań ze znajomymi.
Do szerszego omówienia fabuły przejdę potem, ale cały koncept jest bardzo prosty: złe robale atakują wszechświat i ekipa złożona z różnych bohaterów Marvela musi powstrzymać tę inwazję na wielu frontach, zarówno na Ziemi, jak i w kosmosie. Dzięki fabule na taką skalę dostajemy w grze mnóstwo lokacji, a w nich będziemy mogli sterować całą gromadą kolorowych przebierańców. W grze możemy wcielić się kolejno w Kapitana Amerykę, Novę, Storm, Venoma, Wolverine'a, Phyllę-Vell, Spider-Mana, Beta Ray Billa, Czarną Panterę, Kosmicznego Ghost Ridera, Iron Mana, Jean Grey, Rocketa, She-Hulk i Srebrnego Surfera. Jestem praktycznie pewien, że przynajmniej 4 postacie z tej listy nie są znane szerokiej publice, co stanowi dla mnie wartość dodatnią, bo praktycznie każda z nich jest w jakiś sposób cool.
Przyjemna i płynna rozwałka w stylu lat 80.
Sama rozgrywka w Marvel Cosmic Invasion polega na tym, że przy pomocy dwójki bohaterów z powyższego zbioru przechodzimy etapy wystylizowane na lokacje z komiksów, atakując po drodze kosmiczne robale, złych naukowców czy wrogie symbionty. Wszyscy mają możliwość zwyczajnego bicia się po twarzy, ale każdy z superbohaterskiego grona ma swój styl walki, którym się wyróżnia. Taki Nova pełni tu rolę kontroli tłumu, gdyż może tworzyć potężne eksplozje i strzelać nie najgorszym atakiem zasięgowym, Spider-man i T'challa mogą szybko przemieszczać się po arenie i spowalniać przeciwników, She-Hulk i Venom zadają spore obrażenia w walce wręcz, a Rocket swoimi granatami z losowymi efektami może wyeliminować wszystko, co się rusza, w kilka sekund. Różnic między bohaterami jest sporo, ciekawie rozwiązano tu nawet motyw ataku zasięgowego dla bohaterów, którzy głównie walczą wręcz. Gra w tym wypadku pozwala rzucać przeciwnikami, co prowadzi do naprawdę efektownych sytuacji, w których wszyscy przeciwnicy przewracają się jak domino. Choć niektórym postaciom przydałoby się lekkie podrasowanie (o tym za moment), ale winszuję twórcom tego, że wszystkimi grało się dobrze. Na plus wychodzi też możliwość grania dwoma postaciami na raz. Gra nie należy do najdłuższych, bo ma tylko 15 poziomów, ale dzięki wymienianiu bohaterów w trakcie rozgrywki, możemy przetestować każdego. Niewielka długość gry też raczej jest tu pozytywem, bo przy dłuższej rozgrywce tego typu mogłaby stać się ona nużąca.
Tribute GamesMoje największe ale w stosunku do rozgrywki dotyczy powrotu pewnego trendu ze starych gier. Chodzi mi o ekstremalnie irytujących przeciwników latających. To nawet nie kwestia tego, że są jakoś specjalnie trudni, ale gra ma duży problem z zakomunikowaniem graczowi, gdzie dokładnie się znajdują. Nie jeden raz zdarzyło mi się, że mój lecący na pajęczynie Peter Parker z gracją uderzał w powietrze, bo okazywało się, że latający kosmiczny robal tak naprawdę był nieco niżej. Nie jest to gra, w której chodzimy tylko w lewo i prawo, postacie mogą poruszać się też wertykalnie, niestety w przypadku unoszących się przeciwników nie sposób ocenić, gdzie znajdują się oni w pionie i poziomie. Gra rzuca cień oponentów, ale nie sposób zwracać na niego uwagę w chaosie rozgrywki. Co zabawne, podobnej taktyki możemy użyć my sami przeciwko niektórym bossom, gdyż ataki, które wydają się bardzo obszarowe, często nie rejestrują tego, że przesuniemy się kawałek w górę. W kwestii balansu postaci tak naprawdę mam problem tylko z jedną z nich, gdyż sterowanie nią nie jest zbyt przejrzyste. Chodzi mi o Jean Grey aka Phoenix. Mutantka z potężnymi umiejętnościami telepatii powinna dawać poczucie naprawdę sporej potęgi, zwłaszcza że grać nią możemy dopiero po pewnym starciu z bossem, ale przez większość czasu czułem samą frustrację. Podstawowym atakiem zasięgowym bohaterki jest telekineza, którą przyciągamy do siebie wrogów i miotami nimi po planszy. Niestety działa ona jak chce, często nie wiadomo, czy Jean pomacha sobie ręką w miejscu, czy faktycznie przyciągnie przeciwnika. To znacznie ogranicza możliwości bojowe i w zasadzie przyczyniło się do większości zgonów w mojej rozgrywce. Nie jestem w stanie też ocenić poziomu trudności, za wyjątkiem jednej walki z bossem w Asgardzie gra nie wydała mi się nadzwyczaj wymagająca i uważam, że kampanię będzie w stanie bezproblemowo przejść każdy. Dla poszukujących większego wyzwania zostanie tryb arcade, zmuszający do przejścia gry dwiema postaciami na jednym życiu.
Gdzie moja Anihilacja?
Pora przejść do sekcji fabularnej. Tutaj moją pozycję będzie mi ciężko wybronić, bo tak naprawdę gry z gatunku beat 'em up nie potrzebują wielkiej narracji, większość streszcza tło fabularne w jednym zdaniu. Produkcje takie jak Streets of Rage czy wspomniane Żółwie Ninja nie mają wielkiej historii, a przede wszystkim liczy się w nich fajna i angażująca rozgrywka. Jednak kiedy ktoś bierze na warsztat historię taką jak komiksowa Anihilacja, to naprawdę nie sposób czuć chociaż minimalnych oczekiwań. Oryginalna historia autorstwa świętej pamięci Keitha Giffena pokazywała sytuację, w której złoczyńca Fantastycznej Czwórki, Annihilus, wraz ze swoją gigantyczną armadą kosmicznych robali najeżdża kosmos Marvela „annihilując” niemalże wszystkie galaktyczne Imperia. Tylko garstka niszowych kosmicznych bohaterów i złoczyńców zjednoczonych przez ogrom zagrożenia stawia desperacki opór nadchodzącej zagładzie. Osobiście, po pierwszych zapowiedziach, liczyłem na to, że gra pokaże nam chociaż zniszczenie korpusu Nova, jeden z najbardziej emocjonujących momentów w komiksach, aby przedstawić nam możliwości Annihilusa i ogrom zła, jaki za sobą niesie. Niestety, sama gra w zasadzie nie interesuje się własną fabułą i jest w zasadzie zbiorem poziomów adaptujących różne lokacje ze świata Marvela, zaatakowane przez robale z kosmosu. Kiedy dojdziemy do finałowego pojedynku z władcą Strefy Negatywnej, to w głowie przeciętnego gracza może pojawić się pytanie, kim jest ten gość. Z komiksowej Anihilacji pozostawiono tu tylko jeden bardzo fajny motyw powiązany z Galactusem i Srebrnym Surferem, który bardzo dobrze oddaje wątek tych postaci z oryginału. W kwestii narracyjnej jest to zawód, ale chyba mogę winić tylko siebie, że oczekiwałem przełożenia jednej z najlepszych historii komiksowych na beat 'em up.
Tribute GamesNajpiękniejsze pixele Marvela
Pod względem wizualnym gra lśni. Jeżeli oglądaliście X-Men '97 i zamarzyło Wam się zagranie w grę arcade'ową z czwartego odcinka, to w zasadzie ją dostaliście. Praktycznie każdy poziom ocieka tu w detale i nawiązania, praktycznie każda lokacja, którą tu umieszczono, bardzo dobrze oddaje swój komiksowy charakter. Chociaż przygoda zaczyna się w oklepanym już trochę w grach superbohaterskich Nowym Jorku, to później gra zabiera nas w podróż po całej masie lokacji Marvela. Odwiedzimy zniszczoną Genoshę, Wakandę, Asgard, Halę, Księżyc, aż po Strefę Negatywną i planetę symbiontów Klyntar. Przepięknie wyglądają animowane ruchy bohaterów. W pamięć zapadną mi Venom, atakujący przeciwników w formie zębatego gluta, Rocket strzelający z broni 3 razy większej od niego, czy płynne niesamowite style walki Czarnej Pantery i Kapitana Ameryki. Co ciekawe, choć wiele designów postaci jest stylizowanych na komiksy czy animacje z lat 90. i początki lat 2000, to większość ruchów i animacji bardzo inspirowana jest grami X-Men: Arcade i Marvel vs. Capcom. Storm i Wolverine praktycznie wszystkie swoje ruchy odziedziczyli z poprzedniego beat 'em upa, a Kapitan Ameryka, Iron Man i Spider-Man wyglądają niemal identycznie jak swoje wersje z bijatyki capcomowej. Co zabawne protonowe działo, służące jako specjalny atak Tony'ego Starka, zostało wymyślone na rzecz tamtej gry i do dziś jest częścią arsenału miliardera.
Tribute GamesPodsumowując to wszystko, mogę zdecydowanie polecić tę produkcję. Chociaż sam zawiodłem się fabularnie, większość graczy nie powinna nawet zwrócić uwagi na elementy, które mnie ukłuły. Finalnie jest to bardzo przyjemna i wciągająca chodzona bijatyka, która miesza znane z niszowym. Może dzięki niej więcej osób spojrzy na komiksy z postaciami takimi jak Nova, Quasar, czy Beta Ray-Bill. Miłego naparzania kosmicznych insektów!
Poznaj recenzenta
Tomasz Hudyga
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1935, kończy 90 lat
Lekkie TOP 10