Marvel’s Spider-man: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Nowa animowana inkarnacja pajączka zadebiutowała. Czy ma ona szansę zjednoczyć starszych i młodszych fanów na wzór klasycznej kreskówki z lat 90. bądź też Spectacular Spider-mana? Nie sądzę, ale nadzieja umiera ostatnia.
Nowa animowana inkarnacja pajączka zadebiutowała. Czy ma ona szansę zjednoczyć starszych i młodszych fanów na wzór klasycznej kreskówki z lat 90. bądź też Spectacular Spider-mana? Nie sądzę, ale nadzieja umiera ostatnia.
Dobra wiadomość jest taka, że jest lepiej niż w przypadku Ultimate Spider-Man. Zła – że recenzowana produkcja nadal nie jest zbyt uniwersalna (w porównaniu do uwielbianych poprzedników) i dla starszych odbiorców (czyli takich, którzy nie uczęszczają jeszcze do szkoły średniej) może się okazać zbyt dziecinna. Nie mam jednak zamiaru już skreślać tej kreskówki z tego względu, bo to zawsze może się zmienić.
Fabuła Marvel’s Spider-Man znów ukazuje nam Petera jako licealistę. Działa on jako superbohater od dwóch tygodni. Twórcy darują sobie ukazanie nam znanej każdemu genezy protagonisty. Zresztą, jeżeli ktoś jej nie zna, to Disney XD przed premierą umieszczał na swoim kanale na Youtube serię filmików przybliżającą wszystkim zainteresowanym, jak Peter został obdarowany nadludzkimi mocami. Świetny i praktyczny pomysł.
Całość nie jest powiązana z kinowym filmem, który miał niedawno premierę, a pomysłu na zawiązanie akcji nie czerpie z komiksów (przynajmniej nie tych mi znanych). Peter zaczyna naukę w Horizon High – liceum dla szczególnie uzdolnionych młodych wynalazców. Uczniami tam są między innymi Anya Corazon (w komiksach Spider-Girl) oraz Miles Morales (drugi Spider-man), tak więc zapewne w niedalekiej przyszłości widzowie mogą spodziewać się połączenia sił tej trójki (a nawet czwórki, bo wspomniana została Gwen Stacy). Cały ten zamysł przypomina mi nieco Big Hero 6. Za przeciwników ścianołaza w recenzowanych epizodach robią Vulture, Skorpion oraz mechaniczny pająk, którego chwytliwszej nazwy nie udało mi się wyciągnąć z serialu. Cieszę się, że twórcy pamiętali, iż Peter nie jest jeszcze doświadczony i pokonywanie wrogów to nie tylko dla niego kolejny dzień w pracy, ale również wyzwanie. Sama fabuła jakoś specjalnie odkrywcza nie jest, ale pewnie dałoby się ją oglądać z większą przyjemnością, gdyby nie wspomniana przeze mnie wcześniej dziecinność.
Dużym problemem wynikającym z grupy docelowej, do której skierowano serial, jest sam Peter Parker. Bardzo nie polubiłem wersji tej postaci zaproponowanej w Marvel’s Spider-Man. Cały czas akcentuje się jego przywiązanie do nauki, co samo w sobie irytuje, to jeszcze gdy spotyka w końcu kogoś, z kim dzieli zainteresowania, przedstawiany jest jako ktoś niedorównujący swoim uczonym kolegom. W dodatku wiele jego „zabawnych” tekstów należy bardziej do kategorii irytujących sucharów (chociaż zdarzają się rzecz jasna wyjątki). The Spectacular Spider-Man udowodnił, że można w kreskówce obdarzyć Spider-mana całkiem przyjemnym poczuciem humoru, dlaczego nie da się tego powtórzyć? W byciu zabawnym przeszkadza bohaterowi również obowiązek tłumaczenia wszystkiego widzom.
Moje negatywne odczucie wobec Petera muszę po części przypisać również odgrywającemu jego rolę Robbie Daymond. Zdecydowanie aktorowi brakuje luzu, by jego kwestie wydawały się zabawniejsze. Reszta obsady brzmi raczej znośnie i prezentuje poziom, którego raczej można się spodziewać po animacji dla dzieci. Może jeszcze tylko doktor Octavius wyróżnia się na minus. Jest zupełnie bezpłciowy oraz nudny, aż jestem ciekaw, jak wypadnie w roli przeciwnika Spider-mana.
Jeżeli chodzi o inne technikalia, także mogłoby być lepiej. Chociaż zdarzają się momenty, że kreskówka dobrze wygląda, nie ma ich wiele. To już zresztą było widać na zwiastunach i dla mnie animacja wygląda sztywno, a kreska jest bardzo minimalistyczna, chociaż na dłuższą metę będzie można się do tego przyzwyczaić. Dlatego ta wada aż tak mnie nie razi. Mimo wszystko Ultimate Spider-Man wyglądał po prostu lepiej. Sytuacji nie poprawiają błędy rysowników. W drugim odcinku Spider-man w ostatniej chwili zmienia tor przejazdu metra, ratując sobie życie, a gdy się odwraca i kieruje w stronę odjeżdżającego pojazdu to okazuje się, że maszyna znajduje się na torze, z którego miała rzekomo zjechać. Zepsuło to wiarygodność całej akcji.
Do sfery audio również mam zastrzeżenia. Spider-man to żywiołowy nastolatek, który powinien kipieć energią, więc właśnie na taką muzykę w kreskówkach o nim liczę. Cisza panująca przez większość czasu mi nie przeszkadza, ale jeżeli w momencie kulminacyjnej akcji pojawia się bohater, a w tle gra główny – niezbyt wpadający w ucho – motyw muzyczny, to jednak chyba wolałbym go nie słyszeć.
Marvel’s Spider-Man nie jest już tak żałosną komedią, jaką był Ultimate Spider-Man, ale to tylko nieznacznie lepiej. Trzeba poczekać jeszcze na rozwój głównego wątku fabularnego, ale po seansie premiery nie wróżę dużego sukcesu tej produkcji. Przynajmniej nie wśród starszych fanów wciąż tęskniących czy to za Spider-Man: The Animated Series, czy za The Spectacular Spider-Man. Na godnego następcę przyjdzie nam prawdopodobnie jeszcze poczekać. Za to młodsi widzowie mogą być zachwyceni nową kreskówką, tylko czy Ultimate Spider-Man nie był dla nich lepszy?
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat