Minuta ciszy: sezon 2 – recenzja
Po trzyletniej przerwie wracamy do Bożej Woli i śledzimy dalsze losy walki dwóch konkurujących ze sobą firm pogrzebowych. Czy z tej historii da się wycisnąć coś więcej? Sprawdzamy.

Gdy w 2022 roku debiutował serial Minuta Ciszy, miałem pewne obiekcje. Wydawało mi się, że będzie to kopia amerykańskiej produkcji Sześć stóp pod ziemią, którą bardzo ceniłem za oryginalność scenariusza. Jakie było moje zaskoczenie, gdy się okazało, że polscy twórcy znaleźli swój sposób na opowiedzenie o kruchości życia i biznesie, jaki się z tym wiąże. Stworzyli bardzo ciekawych i angażujących swoimi losami bohaterów. Miejscowy listonosz, dobroduszny Mietek Zasada (Robert Więckiewicz), szybko zaskarbił sobie moją sympatię. Może dlatego, że nie jest to facet bez wad. Ma swoje za uszami – uczynki może nie jakieś wielce paskudne, ale takie, których się wstydzi. Swoimi czynami stara się te winy odkupić, ale że okoliczności nie zawsze mu sprzyjają, to musi się zniżać do poziomu swojego przeciwnika. A tym jest lokalny przedsiębiorca i król przemysłu pogrzebowego, Jacek Wieczny (Piotr Rogucki). To mężczyzna trochę zakompleksiony przez niespełnione ambicje. On czuje, że jest stworzony dla większych celów niż tylko prowadzenie firmy świadczącej ostatnią posługę. Gdy to małe imperium zaczyna wymykać się mu z rąk przez prężnie działającą konkurencję, postanawia działać. Najlepiej, jak potrafi – brudną grą.
Gdy ostatni raz widzieliśmy naszych bohaterów, ich wojna przybrała bardzo brutalny przebieg. Panowie byli mocno pokiereszowani, do tego Celina (Aleksandra Konieczna), żona Zasady, wylądowała w szpitalu po tym, jak Wieczny o mało jej nie przejechał. W wyniku tego wypadku straciła pamięć. Mietek nie bardzo ma głowę do tego, by zajmować się biznesem. Każdą wolną chwilę postanawia poświęcić żonie. Niezbyt się to podoba jego wspólniczce Kasi (Karolina Bruchnicka), na którą spada ciężar prowadzenia firmy. A robi się coraz trudniej. Gdy Zasada siedzi u boku żony w szpitalu, a prokuratura coraz baczniej przygląda się Wiecznemu, na rynku pojawia się trzeci gracz. Bardzo niebezpieczny, działający bez skrupułów. A do tego posiadający wsparcie nowego proboszcza. W myśl powiedzenia „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”, Zasada i Wieczny są zmuszeni zakopać topór wojenny i połączyć siły w walce z nowym przeciwnikiem.
Drugi sezon Minuty ciszy znacznie różni się od pierwszego. Inaczej rozłożono akcenty, a główni bohaterowie zostali trochę odciążeni, jeśli chodzi o prowadzenie fabuły – więcej uwagi poświęcono postaciom drugiego planu i rozbudowano ich znaczenie dla fabuły. Widać to bardzo dobrze po Madzi Major granej przez Aleksandrę Popławską, która stara się z całych sił stanąć na własnych nogach po utracie męża. Pomysły na biznes może i są, ale zgromadzenie funduszy po byłym policjancie nie jest łatwe. To tylko frustruje wdowę i wyciąga na światło dzienne jej negatywne cechy. Nagle kobieta sięga po metody swojego męża rodem z minionego ustroju. Interesująco rozbudowano też postać Kasi, która zaczyna orientować się, że bycie w spółce z Zasadą będzie ją tylko spowalniać. Dlatego zaczyna szukać innych możliwości rozwojowych i nawet jedną znajduje. W większym mieście może byłaby to rzecz perspektywiczna. Pytanie tylko, czy mniejsza miejscowość jest gotowa na takie postępowe pomysły.
Zarówno Robert Więckiewicz, jak i Piotr Roguski w znakomity sposób rozwijają swoich bohaterów, pokazując w drugim sezonie zupełnie inną paletę emocji. Widać, że przeszłość miała wpływ na to, jak teraz postrzegają świat i innych ludzi. Wieczny chciałby zmienić branże, ale że na razie jest to mało realne, to musi w niej tkwić i powoli się wypala. Zasada natomiast jest przygnieciony zupełnie innymi sprawami i po prostu nie ma głowy do interesów. Gdy ludzie go o coś proszą, to oczywiście działa, ale na co dzień skupia się na żonie, a nie szukaniu nowych klientów. Jego priorytety uległy zmianie.
Jednak najwięcej świeżego powietrza do 2. sezonu wprowadza nowy antagonista, Jerzy Pazera, grany genialnie przez Grzegorza Wolfa. Nie jest on bowiem typowym czarnym charakterem, który siłą i gangsterskimi metodami przejmuje teren. Ten typowy biznesmen wie, jak zdominować rynek bez użycia siły. Jest sprytny i ma znajomości. Pozbawiony jest natomiast skrupułów i kodeksu moralnego. Interesuje go tylko rozwój biznesowego imperium, a co za tym idzie – zarabianie większych pieniędzy. Dobrze wypada też Kamil Szeptycki jako nowy zagorzały proboszcz, który chce władać parafią żelazną ręką. Szybko się orientuje, że wierni nie podążają już za księżmi jak potulne baranki. Na ich zaufanie i wiarę trzeba zasłużyć. Nie wystarczy głoszenie Słowa Bożego, trzeba trafić do ludzkich serc czynami, a nie groźbami i krzykiem. Jest to dla młodego klechy ciężka lekcja pokory, której nie przyjmie tak łatwo.
Drugi sezon Minuty ciszy to bardzo dobrze napisana kontynuacja rozwijająca pomysł w duchu pierwowzoru. Widać, że twórcy wykorzystali czas na dopracowanie scenariusza i rozwój postaci. W oryginalny sposób kontynuują przygody przedstawionych wcześniej bohaterów. Nie nadużywają zaufania widzów – szanują ich i prezentują produkcję wysokiej jakości. Reżyser Jacek Lusiński miał wizję i razem ze współscenarzystą Szymonem Augustyniakiem doprowadził ją do szczęśliwego finału. Wcale bym się nie obraził, gdyby ta przygoda miała swój ciąg dalszy.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiRedaktor naczelny naEKRANIE.pl. Dziennikarz filmowy. Publikował między innymi w: Wprost, Rzeczpospolita, Przekrój, Machina, Maxim, PSX Extreme. Fan twórczości Terry’ego Pratchetta. W wolnym czasie, którego za dużo nie mam, gram na PS4, czytam komiksy ze stajni Marvela i DC, a jak nadarzy się okazja to gram w piłkę. Można go znaleźć na:



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1997, kończy 28 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1957, kończy 68 lat
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1960, kończy 65 lat

