Molekularny dzieciak
Avengers Assemble zaczyna trochę eksperymentować, dając więcej czasu ekranowego cząstce grupy, dzięki czemu lepiej ją poznajemy. Szkoda jedynie, że kilka zgrzytów psuje pozytywne wrażenie.
Avengers Assemble zaczyna trochę eksperymentować, dając więcej czasu ekranowego cząstce grupy, dzięki czemu lepiej ją poznajemy. Szkoda jedynie, że kilka zgrzytów psuje pozytywne wrażenie.
Odcinek zaczynamy od retrospekcji pokazujących Avengers w walce z Molecule Manem. Fani "Earth's Mightiest Heroes" od razu skojarzą, że w jednym z odcinków bohaterowie mierzyli się z tym łotrem. W tych scenach widzimy Avengers utrzymanych w wizualnej estetyce poprzedniego serialu. Wydaje się, że twórcy chcieli w ten sposób jeszcze raz nam wszystkim udowodnić, że Avengers Assemble jest kontynuacją, a nie remakiem.
W końcu po długiej nieobecności powraca Black Widow i dostaje dużo czasu ekranowego. Skupienie się na jej relacji z Hawkeyem to strzał w dziesiątkę. Jest chemia, jest sporo dobrego humoru i kilka istotnych faktów związanych z tymi postaciami. To było coś, co powinno być pokazywane częściej, gdyż nie samą rozwałką widz żyje. Oglądanie tego zwariowanego duetu sprawia ogromną przyjemność.
[video-browser playlist="635596" suggest=""]
Dzięki temu reszta postaci pojawia się tylko epizodycznie. Falcon, Kapitan Ameryka i koniec końców Iron Man mają istotne, ale niewielkie role. Brak Thora i Hulka (który miał występ w swoim serialu) można zaliczyć na plus, gdyż bez udziału dwóch twardzieli lepiej można nakreślić dynamikę pozostałych postaci. Dobrze też, że skupiono się na postaci Molecule Kida, który jest poniekąd łotrem odcinka. Nie jest to ani do końca zły, ani dobry człowiek, co dodaje wyrazu serialowi. Postaci tak dwuznacznych powinno być więcej. Końcówka sugeruje nam, że Molecule Kid może zmierzać do Ultimate Spider-Man.
Sympatycznym akcentem było pojawienie się Super-Adaptoida w wersji M.O.D.O.K-a oraz agentów A.I.M. Wszyscy, łącznie z Avengers, chcieli dorwać dzieciaka i jego magiczną różdżkę. To daje nam wiele niezłych i pomysłowych scen akcji, które zapewniają sporo frajdy. W tym wszystkim nie satysfakcjonuje końcówka odcinka, która jest zbyt banalna z powodu moralizatorskiego tonu skierowanego do młodego chłopaka. Do tego wydarzenia nie mają większego znaczenia ani wpływu na fabułę serialu. Wątek Cabalu jest ponownie pomijany.
Avengers Assemble w odróżnieniu od Hulk and the Agents of S.M.A.S.H jest serialem lekkim i przyjemnym. Nie wymaga wiele, a zapewnia kawał dobrej rozrywki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat