
W nowym epizodzie serialu Mroczne materie Lyra, znajdując się w kłopotach ze strony grobuchów, zostaje uratowana przez Gipcjan. Dziewczyna dołącza do nich, aby pomóc w znalezieniu porwanych dzieci. Gipcjanie pod wodzą Ojca Corama muszą więc udać się na Północ. W tym czasie Lord Boreal dowiaduje się bardzo ciekawej rzeczy o poszukiwanym przez niego podróżniku, a Coulter postanawia nagiąć zasady Magisterium, aby odnaleźć Lyrę.
Przede wszystkim chciałbym bardzo pochwalić to, jak w tym odcinku zaprezentowano wielowymiarowość postaci Coulter. Ruth Wilson bardzo sprawnie w czasie całego epizodu przechodziła ze swojej ogromnej demoniczności w kruchość i rozpacz spowodowaną utratą Lyry. Świetnie oddają to dwie sceny. W jednej Marisa bez skrupułów rozprawia się z dziekanem w czasie przeszukiwania Kolegium Jordana. W drugiej natomiast na balkonie jej apartamentu wychodzi z niej cała emocjonalność i ból związany z ucieczką Lyry. Ten kontrast naprawdę dobrze działa w tym odcinku i dzięki niemu możemy lepiej zagłębić się w psychologię antagonistki. Twórcy bardzo sprawnie wpletli w wątek wiadomość, że Coulter jest matką Lyry, co nadaje jeszcze mocniejszego wydźwięku emocjonalnego ich relacji. Jestem bardzo ciekaw, jak się ona rozwinie w kolejnych odcinkach.
Na bardzo mocnym poziomie został zbudowany ten odcinek pod kątem dialogowym. Kilka scen naprawdę zapada w pamięć i stanowi doskonały przykład sprawnie napisanej sekwencji pod względem tekstowym. Chodzi mi tutaj między innymi o rozmowę Ojca Corama i Lyry na barce, gdzie poruszają kwestię dajmonów, przemowę króla Gipcjan przed tłumem czy dialog między Lorden Borealem a jego sprzymierzeńcem w innym świecie. Te wszystkie sceny stanowią świetny przykład, jak można przekazać grozę, radość czy rozterki bez ogromu zbędnych słów. Nie znaczy to jednak, że odcinek został pozbawiony pełnych napięcia sekwencji w przestrzeniach. Świetnie wypadły ta z włamaniem do mieszkania Coulter czy z przeszukiwaniem barki przez policjantów. Były one naprawdę dobrze prowadzone, zgrabnie stopniowały napięcie, by za chwilę dać mu ujście, rozładowując emocje.
Dafne Keen cały czas świetnie prezentuje się w roli Lyry. Młoda aktorka wnosi ogromną lekkość i żywiołowość, dzięki czemu z ogromną uwagą ogląda się jej ekranowe wyczyny, co widać choćby w scenie rozmowy z panią Costą. Bardzo dobrze wypada też jej relacja, po trochu mentorska, po trochu ojcowska z Coramem, którego portretuje James Cosmo. Aktor już w Grze o tron udowodnił, że dobrze czuje się w rolach mędrców i przywódców, co pokazał również w tym odcinku. Wszelkie interakcje z Lyrą stanowiły bardzo mocny punkt epizodu i jestem ciekaw, jak rozwinie się ta relacja w czasie podróży na Północ.
Nowy odcinek Mrocznych materii trzyma bardzo dobry poziom poprzedników i daje interesujące tropy dotyczące dalszej części historii. Polecam.
Źródło: zdjęcie główne: HBO/BBC
Poznaj recenzenta
Norbert Zaskórski
Co o tym sądzisz?