Na topie - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 10 lipca 2020Czy Dakocie Johnson udało się na chwilę oderwać łatkę „dziewczyny Greya”? Sprawdzamy, oglądając nowy film Na topie w reżyserii Nishy Ganatra.
Czy Dakocie Johnson udało się na chwilę oderwać łatkę „dziewczyny Greya”? Sprawdzamy, oglądając nowy film Na topie w reżyserii Nishy Ganatra.
Grace Davis (Tracee Ellis Ross) jest światowej klasy divą, która od dawna odcina kupony od swojej sławy. Od lat nie nagrała nowego materiału. Na koncertach gra swoje szlagierowe hity, które publiczność uwielbia. Jej manager Jack Robertson (Ice Cube) stara się wycisnąć tyle dolarów, ile się da z kariery swojej klientki. Wie, jak trudno jest utrzymać się w showbiznesie, dlatego wybiera zawsze bezpieczne opcje jak np. kilkuletni kontrakt z jednym z kasyn w Las Vegas, gdzie Davis mogłaby spokojnie dotrwać do emerytury. Ten pomysł niespecjalnie podoba się jej asystentce Maggie (Dakota Johnson), która od lat podziwiała Grace i wierzy, że ta wciąż mogłaby nagrać ciekawy album. Mało tego, jest przekonana, że mogłaby go wyprodukować. I tu zaczyna się problem, bo nie wszystkim się podoba, jak pracownicy niższego szczebla chcą wskoczyć na szczyt drabiny.
Nisha Ganatra już w Late Night pokazała, że dobrze czuje się, opowiadając o ludziach, których sława zaczyna przemijać. W poprzednim filmie była to przekonana o swojej nieomylności prowadząca grana przez Emmę Thompson, teraz jest to zapatrzona w siebie piosenkarka Grace. Kobieta, która tak dużo poświęciła dla swojej kariery, że boi się ją stracić. Otacza się samymi wazeliniarzami, co najlepiej widać po mieszkającej z nią przyjaciółce Gail, będącej typowym darmozjadem. Jej agent też boi się utraty swojej prowizji od potencjalnych umów, dlatego nie wspiera swojej gwiazdy w nagraniu kolejnej płyty. Na topie w idealny sposób pokazuje, jak wiele osób zarabia na sukcesie jednej. To jest wielka machina, która za sprawą raptem jednej porażki może się wykoleić. Muzyka to biznes, bilans potencjalnych zysków i strat. Nie ma tu miejsca na marzenia. Przynajmniej tak twierdzą ci, co są na szczycie, zapominając, że to właśnie podążanie za marzeniem zaprowadziło ich na ten szczyt, a nie wyrachowanie czy spryt. Maggie żyje właśnie w świecie z takimi ideami. Słucha starych płyt, w środku nocy jest wstanie wyrecytować nazwiska nie tylko kompozytorów danego utworu, ale także tekściarzy. Jest chodzącą encyklopedią. Jednak jej wiedza nie wystarcza, by ktoś ją dostrzegł i dał szansę. Sama musi sobie ją stworzyć. Spotyka młodego artystę, w którym dostrzega talent, i widzi także swoją szansę, by udowodnić światu, że może być dobrą producentką. Może się jednak okazać, że bycie producentką wyklucza bycie jednocześnie asystentka jednej z większych gwiazd muzycznych na świecie.
Na topie to ciekawy film o pogoni za swoimi marzeniami i wierze we własne możliwości. O strachu, z jakim każdy z nas musi się w życiu zmierzyć, jeśli chce coś w nim osiągnąć. Tu nie ma czarnych charakterów. Jest jedynie strach, który nosimy w sobie. Każdy z nas go ma. Możemy się zażegnywać, że nie, ale to kłamstwo. Jeśli coś osiągniemy, to boimy się, że możemy to stracić, przez co bardzo często przestajemy się rozwijać. Zaczynamy przekonywać się, że to, co mamy, nam w zupełności wystarcza. Tak właśnie jak Grace Davis.
Tracee Ellis Ross i Dakota Johnson tworzą świetny duet, porównywalny do Meryl Streep i Anne Hathaway z Diabeł ubiera się u Prady. Pomimo relacji pracodawca-pracownik można wyczuć nawiązującą się nić przyjaźni i obopólnego szacunku. Choć oczywiście grana przez Ross gwiazda nie chce się do tego przyznać. Obie panie wkładają w swoje postacie dużo serca i emocji, co da się wyczuć na ekranie. Widz z miejsca je kupuje.
Ciekawie prezentuje się także drugi plan. Ice Cube jest genialny w roli managera, który nie pozwoli, by ktoś wchodził mu na głowę i mógł potencjalnie zagrozić interesom jego klientki. Raper wnosi do tej postaci swój niezłomny charakter. Już w pierwszej minucie orientujemy się, kto tu rządzi i jakie są reguły gry. Interesująco wypada także Bill Pullman jako ojciec Maggie – Max, dziennikarz radiowy, który na muzyce zjadł zęby. Jest to przykład taty, jakiego każdy chciałby mieć, wyrozumiały, ciepły i zabawny.
Na topie to komediodramat ze świetną ścieżką dźwiękową i bardzo uniwersalnym przesłaniem, które daje widzowi pozytywnego kopa. Jest to idealna produkcja na ten czas pandemii dająca wiarę, że wszystko będzie dobre, jeśli tylko będziemy wszyscy ze sobą współpracować i w siebie nawzajem uwierzymy.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat