Nie z tego świata – 07×02
Nowy sezon, nowa jakość, nowe pomysły, a bohaterowie nadal ci sami. Co ciekawsze, to połączenie wyżej wymienionych elementów jest jednym z najlepiej zastosowanych w ostatnich sezonach. Serial wciąga od pierwszych minut, a widz pragnie więcej i więcej – tak, jak to było za najlepszych lat.
Nowy sezon, nowa jakość, nowe pomysły, a bohaterowie nadal ci sami. Co ciekawsze, to połączenie wyżej wymienionych elementów jest jednym z najlepiej zastosowanych w ostatnich sezonach. Serial wciąga od pierwszych minut, a widz pragnie więcej i więcej – tak, jak to było za najlepszych lat.
"Hello, Cruel World", czyli witaj, okrutny świecie – to bardzo dosadne określenie, jak na tytuł odcinka, ale jakże prawdziwe w odniesieniu do tego, czego jesteśmy świadkami. Rzeczywiście to, co do tej pory było standardem, teraz wydaje się zaledwie mgiełką przeszłości. A to jest tylko jedna z wielu pozytywnych zmian, jakie są podstawą siódmej odsłony Supernatural. Kolejnym bardzo udanym elementem jest rozpoczynanie akcji dokładnie w tym samym miejscu, gdzie została zakończona w poprzednim odcinku. Idąc dalej tą drogą - nie mamy przeciągania na siłę wątków, co było niejako na porządku dziennym w serii oznaczonej numerem 6. Można by jeszcze długo wymieniać różne pozytywne zmiany, mniejsze lub większe, ale te najbardziej rzucają się w oczy i mają największy wpływ na jakość drugiego odcinka.
Fabuła! Już się nią zachwycałem podczas premiery. Tutaj jest jednak jeszcze lepsza. Prowadzone są w sposób równoległy dwa równorzędne wątki. Nie jest to może nowatorskie, ale zastosowane już po raz drugi sprawdza się moim zdaniem doskonale. Podobnie było przecież w przypadku pierwszego odcinka, kiedy osobno śledziliśmy losy Sama, Deana oraz Castiela. Ponadto, nadal nie brakuje elementów zaskoczenia oraz mini-cliffhangerów (swoją drogą, to jest chyba ostatni krzyk mody – zawieszenie akcji pod koniec odcinka). Dzięki temu czekamy z niecierpliwością cały tydzień na dalszy rozwój wydarzeń, który został ucięty w najciekawszym momencie. Bez wątpienia – fabuła i serialowa mitologia stanowią podstawę i są jednocześnie najważniejszymi elementami siódmego roku przygód braci Winchester.
[image-browser playlist="607714" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Trudno pozostać obojętnym wobec tego, co się dzieje w głowie Sama. Nieszablonowy sposób, w jaki twórcy podeszli do tego zagadnienia sprawił, że ten wiejący nudą wątek stał się dla mnie jednym z najciekawszych. Wizje Lucyfera (w tej roli niezastąpiony Mark Pellegrino), jego cięte riposty i uzasadnione pomieszanie z poplątaniem świata rzeczywistego z wyimaginowanym sprawia, że cała ta sytuacja jest niezwykle realna i szalenie interesująca tak dla Sama, jak i dla widza. Duża w tym zasługa Jareda Padaleckiego, którego specjalnym fanem nie jestem, jednak to, jak się rozwinął w ostatnich odcinkach i jak gra postać młodszego Winchestera – ręce po prostu same składały mi się do oklasków. W połączeniu tego wątku z elementem zaskoczenia, który cechuje fabułę, tworzy się coś naprawdę wyjątkowego.
Dean także nie ustrzegł się problemów. Mimo że już widzieliśmy go w wielu scenach, kiedy przeżywał niezwykle trudne sytuacje i targały nim silne emocje, to takie momenty nigdy się nie nudzą – przynajmniej w przypadku tej postaci. Wydawało się, że to jest bohater taki sam, jakiego od zawsze znamy. I tu brawa dla Sery Gamble, która pokazuje, że nie zamierza spocząć na laurach i pozwala postaciom ewoluować, zmieniać się, przystosowywać do nowych sytuacji. To kolejny mocny punkt w tej nowej odsłonie naszych starych znajomych.
[image-browser playlist="607715" suggest=""]©2011 The CW Television Network
I na koniec jeszcze jeden powrót do fabuły odcinka i sezonu. Tym razem jednak od innej strony. Historia jest ciekawa, ponieważ znajdujemy się niby w tym samym otoczeniu, a jednak w zupełnie nowym. Są potwory i to jakie! Interesujące i złe do szpiku kości, czyli takie, jakich się powinniśmy bać i jakich faktycznie się boimy; rodem z naszych najgorszych koszmarów. Bracia natomiast muszą z nimi walczyć. Ale jak? Jest to kolejny niezwykle mocny pozytyw. Nie wiemy, co nas czeka i nie możemy się w żadnym stopniu przygotować, a to sprawia, że ciarki jeszcze nie raz zagoszczą na naszych plecach!
Drugi odcinek tylko potwierdził to, co pokazała premiera: stary świat w nowej odsłonie. Supernatural zachwyca tak jak dawniej, a ja czuję się znowu jak dziecko, które otrzymuje wymarzony prezent. Zdecydowanie nie tego się spodziewałem, ale jestem pozytywnie zaskoczony i na pewno nie żałuję kolejnej godziny spędzonej z Deanem, Samem i Bobbym oraz światem, który ich otacza.
Ocena: 9/10
Źródło: fot. ©2011 The CW Television Network
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat