Nie z tego świata: sezon 12, odcinek 11 – recenzja
To, co dawien dawna ujmowało (i ujmuje) w Nie z tego świata to – prócz pogoni za potworami wszelakimi, czyli odrobiną grozy – zgrabne połączenie dramatu z komedią podlane odpowiednią dawką miłości braterskiej. Chociaż proporcje owej mieszanki różnią się z odcinka na odcinek, istota serialu pozostaje niezmienna, co prawdopodobnie wpływa na jego długowieczność. Ponadto czasami zdarzają się odcinki perełki (o odcinkach meta nie wspominając), które przykuwają uwagę na dłużej, zapewniając widzom solidny śmiech przez łzy. Regarding Dean należy do tychże perełek, na pierwszy rzut oka będąc odcinkiem bardziej komediowym, a w rzeczywistości miejscami wyciskając łzy efektywniej niż krojona cebula.
To, co dawien dawna ujmowało (i ujmuje) w Nie z tego świata to – prócz pogoni za potworami wszelakimi, czyli odrobiną grozy – zgrabne połączenie dramatu z komedią podlane odpowiednią dawką miłości braterskiej. Chociaż proporcje owej mieszanki różnią się z odcinka na odcinek, istota serialu pozostaje niezmienna, co prawdopodobnie wpływa na jego długowieczność. Ponadto czasami zdarzają się odcinki perełki (o odcinkach meta nie wspominając), które przykuwają uwagę na dłużej, zapewniając widzom solidny śmiech przez łzy. Regarding Dean należy do tychże perełek, na pierwszy rzut oka będąc odcinkiem bardziej komediowym, a w rzeczywistości miejscami wyciskając łzy efektywniej niż krojona cebula.
Najnowszy odcinek nie jest gorszy od poprzednich, co jest przede wszystkim zasługą gry aktorskiej Jensena Acklesa (Deana Winchestera) doskonale czującego się w roli komediowej, a jednocześnie wstrząsająco dobrego w pokazywaniu emocji w rozpaczliwych monologach wewnętrznych.
Skąd rozpaczliwe monologi wewnętrzne u Deana w najnowszym odcinku Supernatural? Ano stąd, że tknięty klątwą wiedźmy (wiedźmaka?) Dean Winchester po trochu zaczyna zapominać, kim jest i co robi, coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością, a co gorsze – w końcu może zapomnieć nawet o kwestiach podstawowych i po prostu przestać oddychać.
Tytuł odcinka reżyserowanego przez starego wygę, Johna Badhama, nawiązuje do filmu Regarding Henry (czyli Odnaleźć siebie z Harrisonem Fordem) o prawniku, który powoli odzyskiwał pamięć i uczył się żyć na nowo po napadzie i postrzale w głowę. W Regarding Dean mamy sytuację odwrotną – Dean swoją pamięć traci.
Początkowo przypadłość Deana wygląda na zabawną – ot, potworny kac po dobrze spędzonej nocy, rodzący mnóstwo zabawnych sytuacji. Przebudzenie w parku ze słodkim króliczkiem u boku, wydawałoby się niesprawiedliwe spoliczkowanie przez dziewczynę, niestosowne żarty w kostnicy, poszukiwania odpowiedniego kluczyka do samochodu, wrzucenie nie tego biegu, słowo „świetlny kijek” zamiast „lampa”, problemy z wymieniem składu Bon Jovi czy dobijanie się do innego pokoju motelowego (faktycznie, wszystkie wyglądały podobnie).
Jednak z chwili na chwilę robi się dziwniej, a początkowo zirytowany (i przez zachowanie brata mający możliwość pokazania niejednego bitchface’a) Sam zaczyna się zamartwiać i w końcu musi wezwać kawalerię – a że ogień należy zwalczać ogniem, prosi o pomoc czarownicę Rowenę.
Trzeba przyznać, że Rowena (Ruth Connell) jest w Regarding Dean wyjątkowo zabawna, rozgrywa własne gierki, ale wykazuje niezwykłą dla siebie empatię (robi, co może, by przekonać Deana, że to, czego dokonał, było w imię wyższego dobra, chociaż przy okazji zbiera jej się na mdłości), a przy okazji szuka pomsty za dawne upokorzenie, w czym jej z przekonaniem sekundujemy.
W międzyczasie Sam Winchester włącza uroczy tryb troskliwego misia, starając się uratować brata za wszelką cenę, wspierając go na wszystkie sposoby (rozmów braterskich w odcinku nie brakło) i decydując się na nie do końca przemyślany, samotny atak na domostwo wiedźm. Co ciekawe, Dean, który nie pamięta już, jak sam się nazywa, słysząc głos Sama przez telefon, rozpoznaje go bez pudła. To się nazywa miłość braterska rodem Supernatural. Chociaż pod koniec nastąpiła (krótka) chwila grozy, gdy Dean jednak brata nie rozpoznał. Za to na szczęście nie zdążył zapomnieć, że umie czytać (poprzylepiane tu i ówdzie karteczki z podpowiedziami jako żywo przypominały sceny z Memento), ani jak się strzela – najlepiej do wrogów.
Z występów gościnnych warto wspomnieć Torrę Dent grającą jedną z rodzeństwa wiedźm, Catrionę Loughlin, oraz Vincenca Gale'a (Boyd Loughlin), który wcześniej pojawił się w serialu w dwóch innych rolach – w Crossroad Blues oraz Torn and frayed.
Ironią pozostaje fakt, że „kule na czarownice”, które odgrywają w Regarding Dean istotną rolę, wymyślił niegdyś Sam Winchester, by zabić Rowenę.
Regarding Dean jest tak naszpikowane zabawnymi i wzruszającymi momentami, że trudno wspomnieć o wszystkich, dlatego lepiej pozostawić widzom wyłapanie wszystkich smaczków czy nawiązań filmowych (np. do Gdzie jest Nemo?).
Najważniejsze, że chcący lub niechcący Dean Winchester skradł cały odcinek dla siebie. A wisienką na torcie pozostaje końcówka – dobór scen (w tym ujeżdżania przez Deana mechanicznego byka) zmontowanych pod piosenkę Broomstick cowboy Bobby’ego Goldsbora o marzeniach małego chłopca, który kiedyś dorośnie, pójdzie na wojnę i nauczy się zabijać – jakże trafnie w kontekście życia braci Winchesterów.
Źródło: fot: Dean Buscher/The CW
Poznaj recenzenta
Monika KubiakPoznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1975, kończy 49 lat