Nowe urodziny
Ray Donovan utrzymuje swój świetny klimat, dając nam kolejny dobry odcinek znakomicie rozwijający postać Raya.
Ray Donovan utrzymuje swój świetny klimat, dając nam kolejny dobry odcinek znakomicie rozwijający postać Raya.
Mieszane odczucia wywołuje wątek Mickeya. Cały czas wszyscy się go boją i uważają, że będzie chcieć zemsty, ale dotychczas nie dostrzegliśmy żadnych sygnałów na ten temat ze strony starszego Donovana. Prawda, że trochę bawi się strachem Ezry oraz Seana Walkera, ale nie próbował w wyrządzić im krzywdy. Czego ten Mickey tak naprawdę chce? Jego zemstą ma być współpraca z agentem FBI, do której nie podchodzi poważnie? Czy w ogóle chce się mścić, czy jedynie wykorzystać to wszystko, by ułożyć sobie życie? Ta druga opcja wydaje się najprawdopodobniejsza w związku z umową z Seanem. Brakuje mi tu jednoznacznej konsekwencji w ukazaniu motywów Mickeya, bo czasem odnoszę wrażenie, że on sam nie wie, czego chce.
Żona Raya w końcu przestaje irytować. Być może dzięki temu, że wypiła za dużo i trochę się rozluźniła, ale to raczej efekt przemyśleń, które w końcu zmotywowały ją do zaakceptowania pewnych prawd o swoim mężu. Jej szaleństwa sprawiają, że postrzegamy tę postać w innym świetle. Ma to też związek z wątkiem Bridget oraz Marvina. Jej chłopak od początku to nudny stereotyp hiphopowego artysty, więc kolejne kroki rozwoju można było przewidzieć już w momencie, gdy Marvin poznał się z córką Raya. Właśnie w końcowych scenach, gdy Abby akceptuje niejednoznaczne działania męża, widzimy, że coś się w niej zmienia. Abby sprzed odcinka czy dwóch miałaby do niego pretensje oraz próbowałaby go powstrzymać, ale teraz, po tym jak Marvin skrzywdził ich córkę, stoi za Rayem murem. Chociaż wiem, że Ray da dzieciakowi porządną nauczkę, raczej nie zakończy się to śmiercią. Byłoby to zbyt proste.
[video-browser playlist="635591" suggest=""]
Wiele wnoszą sceny w Bostonie, dokąd udaje się Ray. Poznajemy trochę faktów z jego przeszłości, które rozwijają tego bohatera. W końcu o wiele bardziej zrozumiała staje się jego nienawiść wobec Mickeya. Niewiadomą wciąż jest Sully, którego gra James Woods. Wiemy, kim jest. Wiemy także, czego Ray od niego chce. Trudno na tę chwilę powiedzieć, jaka jest to postać, gdyż po tej krótkiej rozmowie nie da się wysnuć żadnych wniosków. Woods to jednak dobry aktor, więc liczę, że w kolejnych odcinkach pokaże nam mrocznego i interesującego Sully'ego. Odnoszę jednak wrażenie, że mimo wszystko Ray w swoich planach nie docenia Mickeya.
Ray Donovan dostarcza nam wrażeń i przyciąga atmosferą oraz ciekawą historią. Zastanawia jedynie, co dalej ze śledztwem, gdyż wydarzenia odcinka sugerują, że szybko dobiegnie ono końca.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat