„Obce niebo”: Walka z systemem – recenzja
Data premiery w Polsce: 16 października 2015Polsko-szwedzki dramat zatytułowany "Obce niebo" to historia walki rodziców o prawo do opieki nad własnym dzieckiem. Oparta na faktach filmowa opowieść bardziej przeraża, niż wzrusza.
Polsko-szwedzki dramat zatytułowany "Obce niebo" to historia walki rodziców o prawo do opieki nad własnym dzieckiem. Oparta na faktach filmowa opowieść bardziej przeraża, niż wzrusza.
Opisać fabułę filmu "Obce niebo" jest łatwo. Polscy emigranci w Szwecji borykają się z typowymi problemami ekonomicznymi i osobistymi, ale generalnie tworzą kochającą się rodzinę, którą spaja przede wszystkim córka, Ula. Jednakże na skutek jednego kłamstwa i kilku źle zinterpretowanych zdarzeń szwedzka opieka społeczna odbiera ją rodzicom i przekazuje rodzinie zastępczej. Dla Basi i Marka rozpoczyna się prawdziwy koszmar; nie rozumieją, co i dlaczego się dzieje, a także jak można wybrnąć z zaistniałej sytuacji.
Film Dariusza Gajewskiego ma dość przewidywalny przebieg. To nie zarzut, bo nie o zaskoczenie w nim chodzi, a pokazanie dwóch aspektów: starcia jednostek z systemem (a szerzej uczuć z bezwzględną maszyną urzędniczą) oraz zaprezentowania ludzkich postaw w obliczu osobistych tragedii. Z obu tych ról "Obce niebo" wywiązuje się bardziej niż przyzwoicie, chociaż wyeksponowany jest pierwszy z tych problemów. Szczególnie dobrze wyszły sceny, w których Basia i Marek kontaktują się ze szwedzkimi urzędnikami: ci są pozbawieni emocji, postępujący jakby według podręcznika korporacyjnego i klepiący wciąż te same bezduszne formułki.
[video-browser playlist="739132" suggest=""]
Z drugiej strony fabuła filmu, a przede wszystkim kreacja postaci bazuje na popularnych stereotypach. Polscy emigranci ledwo wiążą koniec z końcem, mieszkają w dzielnicach biedy i obracają się głównie w gronie sobie podobnych. Szwedzi dla odmiany są bogaci, oderwani od rzeczywistości i żyją w niemal sterylnych warunkach. Praktycznie brak jest stadiów pośrednich, przeważają skrajności. Te i inne uproszczenia mają oczywiście na celu wyeksponowanie centralnego problemu i postawienie wyraźnej granicy między obiema stronami konfliktu, ale w życiu nie wszystko jest aż tak czarno-białe.
Polsko-szwedzka produkcja (zachowano realizm i wiele dialogów prowadzonych jest po szwedzku lub angielsku) posiada całkiem niezłą obsadę aktorską, która dobrze wywiązuje się z powierzonych obowiązków. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Bartłomiej Topa grający Marka, Ewa Fröling wcielająca się w bezwzględną urzędniczkę oraz debiutująca Barbara Kubiak w roli rezolutnej dziewczynki będącej źródłem wszystkich problemów.
„Obce niebo” raczej nie wzrusza, nie wyciska też łez ukazaniem losu bohaterów. To nie ten typ historii, który budzi gwałtowne emocje u widza. Wbrew przeciwnie, uczucia narastają powoli, kolejne sceny dokładają następne cegiełki do rodzącego się niepokoju. Ten ostatni określić łatwo: to rodząca się obawa, że samemu można byłoby się znaleźć w takiej sytuacji; przerażenie, że tworzone przez ludzi przepisy mogą się stać tak bezduszne, a osoby je wykonujące - tak pozbawione empatii. Wrażenia tego nie zaciera oferowane przez twórców katharsis w nieco zbyt rozwleczonym zakończeniu.
Foto: Robert Jaworski / materiały dystrybutora
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat