Od posłusznego żołnierza do lojalnego przyjaciela
Gargantia on the Verdurous Planet z każdym odcinkiem stawała się coraz bardziej interesująca, serwując widzom kilka zaskakujących zwrotów akcji. Trzy ostatnie epizody nie zatarły pozytywnego wrażenia, a jedynie udowodniły, jak przemyślaną i spójną fabułę ma ten serial. Po seansie finału pozostaje jedynie smutek, że to już koniec przygody z tymi sympatycznymi bohaterami.
Gargantia on the Verdurous Planet z każdym odcinkiem stawała się coraz bardziej interesująca, serwując widzom kilka zaskakujących zwrotów akcji. Trzy ostatnie epizody nie zatarły pozytywnego wrażenia, a jedynie udowodniły, jak przemyślaną i spójną fabułę ma ten serial. Po seansie finału pozostaje jedynie smutek, że to już koniec przygody z tymi sympatycznymi bohaterami.
Po odkryciu przez Ledo, że na planecie znajduje się także jego dowódca, Kugel, chłopak postanawia się z nim skontaktować. Jak się okazuje, mężczyzna zgromadził własną flotę i ogłosił się bogiem przed jej mieszkańcami, próbując poprzez strach narzucić system praktykowany przez Galaktyczne Przymierze. Ledo początkowo zamierza wykonywać rozkazy przełożonego, jednak gdy ten planuje zaatakować Gargantię, w młodym żołnierzu rodzą się wątpliwości.
Produkcja z pewnością nie cierpi na nadmiar akcji i nie cechuje się zawrotnym tempem, a mimo tego nie nudzi nawet przez chwilę. Twórcy postanowili skupić się na postaciach, w szczególności na głównym bohaterze tej opowieści, i pokazać ich stopniowy rozwój, co udało się znakomicie. Scenarzyści powoli, acz konsekwentnie, oswajali Ledo z nową rzeczywistością, budzili w nim uśpione przez indoktrynację Przymierza uczucia i uczyli prawdziwego życia w społeczeństwie. W efekcie jego przemiana - a co za tym idzie także szereg decyzji - nie była nagła ani wymuszona, a jedynie stanowiła naturalne następstwo dotychczasowych doświadczeń. Co ciekawe, nie tylko pilot zaczął samodzielnie myśleć, ale także i sam Chamber, a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie słuchając jego wypowiedzi i obserwując zachowanie. Dość niespodziewana zagrywka ze strony twórców, ale dobrze komponująca się z całym konceptem serialu.
Na dobrą sprawę praktycznie każdy motyw podany zostaje w lekkostrawny i pozbawiony irytujących klisz sposób. Dla przykładu: już od pierwszego odcinka wszystko wskazywało na to, że pomiędzy Ledo i Amy zrodzi się romans, a jednak nigdy, nawet w ostatnim epizodzie, nie uraczono nas jakąkolwiek bezpośrednią sceną. Łącząca ich więź została zaprezentowana bardzo subtelnie, co nie przeszkodziło w tym, aby widz poczuł, jak bardzo ta dwójka jest sobie bliska. Gargantia w ogóle pozbawiona jest nachalnej łopatologii, która wydaje się być nieodłącznym elementem wielu współczesnych produkcji spod znaku anime. To samo tyczy się zapychaczy i nużących przestojów, w których kompletnie nic się nie dzieje i do niczego nie prowadzą. Serial od nich stroni, w każdym z 13 odcinków zgrabnie popychając historię do przodu.
[image-browser playlist="588856" suggest=""]
©2013 Viz Media
A ta potrafi dostarczyć niezapomnianych twistów. Odkrycie, którego w końcówce 12. odcinka dokonuje Ledo, wprawia w osłupienie nie tylko bohatera, ale także i widza. Do tego nie jest to jedyny zwrot, bo tych w trakcie całego sezonu było kilka i za każdym razem wywoływały zamierzony efekt. Fabuła zresztą w żadnym względzie nie rozczarowała i stanowi zapewne największą zaletę omawianego serialu.
O ile przez większość czasu Gargantia on the Verdurous Planet przedstawiała raczej spokojne życie mieszkańców floty, o tyle w dwóch ostatnich epizodach otrzymujemy prawdziwą jazdę bez trzymanki. Widowiskowe pojedynki, masa wybuchów i nieustająca akcja dostarczają niemałych emocji. Fajnie było zobaczyć Piniona i Lukkage biorących udział w bitwie. Zwłaszcza że pani pirat dała niezły pokaz swoich umiejętności, a maszyny przeciwnika tylko fruwały. Swoją drogą ta dwójka też przeszła pewną metamorfozę od momentu, w którym ich poznaliśmy. Trochę im brakowało do bohaterów pozytywnych, ale w obliczu wspólnego wroga ich nastawienie uległo zmianie, a Pinion wyraźnie dojrzał.
Gargantia nie nudziła nawet przez chwilę, a finałowe odcinki ładnie domknęły wszystkie wątki. To przykład inteligentnego serialu, który nie traktuje widza jak idioty, nie wykłada wszystkiego na talerzu i nie męczy monologami o oczywistościach, co ma miejsce chociażby przy Shingeki no Kyojin. Wciągająca, zabawna i z wiarygodnie nakreślonymi bohaterami - taka właśnie jest ta produkcja.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat