Ostatnie 12 godzin
W dziesiątym odcinku Dochodzenia mamy to, czego jeszcze nie było: chwilę wytchnienia w śledztwie i spojrzenie na jedną z najciekawszych postaci - Raya Sewarda. Przygotujcie się na 12 godzin dzielące nas od wyroku.
W dziesiątym odcinku Dochodzenia mamy to, czego jeszcze nie było: chwilę wytchnienia w śledztwie i spojrzenie na jedną z najciekawszych postaci - Raya Sewarda. Przygotujcie się na 12 godzin dzielące nas od wyroku.
Ray Seward to jedna z najciekawszych postaci w trzecim sezonie. Duża w tym zasługa scenarzystów i Petera Sarsgaarda wcielającego się w tę rolę. Morderca czy przypadkowa ofiara systemu? Postać moralnie niejednoznaczna, elektryzowała widzów od samego początku. Nie inaczej jest w najnowszym odcinku, gdzie na dobrą sprawę to właśnie on przejmuje główną rolę. Linden i Holder mogą co najwyżej się wszystkiemu przyglądać.
"Six Minutes" jest genialne z kilku powodów. Po pierwsze stanowi doskonały odpoczynek od śledztwa, które teoretycznie się zakończyło. Teoretycznie, bo po rozmowie z synem Sewarda dostajemy potwierdzenie, że kłamał. Dzięki temu jest to swoiste preludium do dwugodzinnego finału. Znając twórców Dochodzenia dopiero w ostatnich minutach poznamy zabójcę siedemnastu nieletnich dziewczyn. Kolejnym powodem jest fakt, że cała akcja rozgrywa się w więzieniu w przeciągu 12 godzin. Widać to już po mocnym wstępie, a uczucie bezradności, beznadziejności i napięcia towarzyszyć nam będzie do samego końca epizodu.
Tak naprawdę jest również niezwykle kameralnie. Palmę pierwszeństwa dzierżą trzy wspomniane wyżej postacie, a twórcy nawet nie próbują silić się na pogłębianie psychiki całej reszty. Na bok odstawiają rozpoczęte wątki; widać, że ich głównym celem jest ukazanie Sewarda. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, po co im była ta postać. W porównaniu do Bullet, Seward nigdy nie odgrywał znaczącej roli w kwestii posuwania śledztwa naprzód. Stanowił zagadkę, którą jest do samego końca. Jego wątek, pomimo niezwykłej dawki emocji, jest po prostu czymś w rodzaju przerwy, a jednocześnie czymś, czego trudno byłoby się pozbyć. Świetnie buduje realia przedstawionego świata, beznadzieję organów ścigania i samego egzekwowania prawa. Seward stał się ofiarą, a także osobistą porażką Linden, która go do więzienia wsadziła.
[video-browser playlist="635714" suggest=""]
Holder również nie otrząsnął się jeszcze z wydarzeń z poprzedniego odcinka. Pije, próbuje się ze sobą pogodzić, aczkolwiek w jego wnętrzu narasta żal. Dołącza do niego Linden, która chce się poddać, uciec, zrobić to, co wydaje się, że umie najlepiej. Nie wyprzedzałbym jednak faktów - zapowiada się walka: dwójka bohaterów kontra system, który już praktycznie skazał Joe Millsa.
Dziesiąty odcinek Dochodzenia jest tym, co w serialu najlepsze. Mrocznym, brudnym, przesiąkniętym wstydem i żalem przedstawieniem Seattle, gdzie beznadzieja puka do naszych drzwi. Scenarzyści osiągają apogeum nauczeni błędami poprzednich sezonów. Nie rozwlekają historii, pokazują to, co trzeba - same konkrety. Ta skondensowana dawka przemocy, żmudnego policyjnego śledztwa i atrakcyjności charakterów dwójki głównych bohaterów jest tym, co najlepsze.
Żal można mieć jedynie o utracony pomysł. W poprzednich sezonach każdy dzień był dniem śledztwa. Teraz porzucono tę ideę i niejednokrotnie akcja przeskakuje o kilka dni. Trochę szkoda, ale nie jest to najważniejsze. Przed widzami dwugodzinny finał i aż trudno uwierzyć, że miałyby to nie być dwie najlepsze godziny tej produkcji. Miejmy nadzieję, że powstanie czwarty sezon, a nawet jeśli nie, to "mroczna trylogia Seattle" doskonale się uzupełnia i łączy, stanowiąc pozycję obowiązkowa na półkach z DVD.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat