Outlander: sezon 4, odcinek 12 – recenzja
Data premiery w Polsce: 3 listopada 2014Outlander przed wielkim finałem czwartej serii nabiera tempa. Tak gorąco i wybuchowo jeszcze w tym sezonie nie było.
Outlander przed wielkim finałem czwartej serii nabiera tempa. Tak gorąco i wybuchowo jeszcze w tym sezonie nie było.
Ferg wraz z oddziałem Regulatorów próbuje uratować Murtagha, Bree odwiedza w więzieniu swojego oprawcę, a Roger w niewoli u Mohawków walczy sam ze sobą. W najnowszym odcinku dzieje się więcej niż przez cały czwarty sezon. Widać, że twórcy chcą podkręcić tempo, aby zgotować nam satysfakcjonującą końcówkę. Robią to w dobrym stylu, korzystając do woli z przygodowo-awanturniczej estetyki. Wartym odnotowania jest fakt, że w omawianym epizodzie nie uświadczymy wielu scen z udziałem Jamiego i Claire. Para głównych bohaterów pojawia się w krótkiej wstawce na samym początku odcinka. Takie rozwiązanie nie wpływa negatywnie na konstrukcję fabularną. Oczywiste jest, że protagoniści dostaną więcej czasu w finale sezonu, kiedy to uratują ukochanego córki z rąk Indian. Teraz ich obecność jest zbędna, a twórcy skupiają się na wydarzeniach w Wellington. Dobrze, że tak się dzieje, bo dzięki temu opowieść nie traci impetu.
Tym razem obeszło się bez refleksyjnych, nieśpiesznych momentów. Fabuła zatrzymuje się nieco przy wątku Rogera, kiedy to twórcy poświęcają trochę więcej czasu ekspozycji, mającej na celu wprowadzenie widza w nieszczęśliwą sytuację bohatera. Później jednak robi się bardzo dramatycznie. Roger spotyka francuskiego duchownego, poświęcającego się w imię wiary. Ten kontrowersyjny wątek daje dużo do myślenia. Duchowny nie może ochrzcić dziecka, które jest owocem jego grzechu. Indianie zmuszają go do tego, grożąc śmiercią, jednak ten pozostaje nieugięty. Finalnie płonie na stosie, a my w ślad za Rogerem powtarzamy „co za dureń!”. Z drugiej jednak strony trudno odmówić duchownemu siły woli i samozaparcia. Ten krótki wątek poboczny nie ma nic wspólnego z główną osią fabularną. Służy podbudowaniu postaci Rogera, który w pewien sposób utożsamia się z zagubionym księdzem. Roger Mackenzie jest zakochany w Briannie wbrew jakiejkolwiek logice. Przebywa dla niej czas i przestrzeń, nie odchodzi nawet wtedy, gdy ma okazję wyrwać się z rąk oprawców. Mimo że krytykuje decyzję duchownego, nie jest mniejszym durniem w miłości niż on.
Finalnie ksiądz zostaje spalony na stosie. Moment ten jest bardzo poruszający, zwłaszcza że wraz z nim ginie jego oblubienica. To jedna z tych chwil, gdy Outlander zrzuca maskę sielankowej opowieści o miłości i przemienia się w poruszający dramat. W najnowszym sezonie generatorem tego typu motywów był głównie Stephen Bonnet. Pirat pojawia się i w tym odcinku, jednak nie jest już tym samym bezczelnym szubrawcą. Spotkanie Brianny i Bonneta przebiega w zaskakująco łagodnej atmosferze. Finalnie złoczyńca okazuje coś na kształt skruchy, a widz ma ambiwalentne odczucia. Co oznacza ten ludzki odruch w obliczu śmierci? Być może wkrótce się dowiemy, ponieważ los okazuje się dla Bonneta łaskawy. Ostatnie minuty epizodu sugerują bowiem, że piratowi udaje się zbiec z więzienia. Przed wielką eksplozją twórcy wyraźnie sugerują widzom, że klucz do wolności jest w zasięgu ręki złoczyńcy. Nie dane nam jest przekonać się, co spotkało Bonneta, ale tego typu rozwiązanie jasno sugeruje, że gwałcicielowi Bree udaje się zbiec.
Zupełnie niezaskakująco przebiega natomiast akcja odbicia Murtagha. Wszystko idzie jak z płatka. Fergus, wraz z resztą oddziału, bezproblemowo wchodzi do państwowego więzienia, aby odbić swojego przywódcę. Oczywiście opowieść jest oparta na literackim pierwowzorze, więc twórcy nie mieli za bardzo możliwości poplątać bohaterom szyków, ale dla urozmaicenia można było nieco skomplikować samą akcję. Całe szczęście odcinek dostarcza nam wystarczającą dawkę dramatyzmu w pozostałych wątkach. Historia francuskiego duchownego potrafi poruszyć, a konfrontacja Brianny z Bonnetem jest tym, na co widzowie czekali już od dawna. Atak na więzienie potraktujmy więc jako niezobowiązującą scenę akcji, a nie motyw nadający ton opowieści.
Już za tydzień wielki finał czwartego sezonu Outlandera. Wtedy też pokusimy się o małe podsumowanie całości. Najnowszy odcinek jest pewnym urozmaiceniem w formie produkcji, która do tej pory celebrowała nieśpieszne tempo. Na palcach jednej ręki dałoby się policzyć dynamiczne i emocjonujące momenty. Teraz wszystko się zmienia, dzięki czemu fabuła nabiera nieco zadziorności. Czy będzie ona widoczna również w ostatnim odcinku serii, przekonamy się już za tydzień.
Źródło: zdjęcie główne: Starz
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat