Palcojad. Tom 1 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2018Palcojad to kolejna nowa seria komiksowa wydawana przez Egmont. Co kryje się pod niewątpliwie intrygującym tytułem?
Palcojad to kolejna nowa seria komiksowa wydawana przez Egmont. Co kryje się pod niewątpliwie intrygującym tytułem?
Zanim przejdziemy do tytułu, zacznijmy od wydawnictwa. Dostajemy ostatnio coraz więcej popularnych tytułów z Image Comics, co nie mogło ujść uwadze naszego potentata komiksowego, skupionego ostatnio na wydawaniu komiksów z Marvela i DC. Chyba tylko Egmont było stać na wykupienie licencji na Invincible, vol. 1 Robert Kirkman, a przy okazji dostaliśmy jeszcze Palcojad. Tom 1, który jak wynika z entuzjastycznych opinii na tylnej okładce, jest w USA również wydawniczym hitem.
Zapewne nie może być inaczej choćby za sprawą poruszanej tematyki. Komiks korzysta hojnie z mocno eksploatowanego motywu popkultury, jakim są opowieści o seryjnych mordercach. I o tyle różni się od dzieł o tej tematyce, że hołduje estetyce nadmiaru, która pewnie dla niektórych odbiorców jest odpowiednikiem braku umiaru. Palcojad to bowiem opowieść o amerykańskim miasteczku Buckaroo, słynącym z tego, że przyszło w nim na świat aż szesnastu seryjnych zabójców, wśród których tytułowy Palcojad, czyli Edward Warren jest tym najsłynniejszym i co za tym idzie, najbardziej rozpoznawalnym. I przy okazji żyjącym na wolności, po uniewinnieniu na procesie w sprawie jego zabójstw.
Po tytule i po powyższym opisie wydawałoby się, że fabuła będzie się kręcić wobec tejże postaci, a wcale tak nie jest. W Palcojadzie nie ma wyróżnionego głównego bohatera, na razie najważniejszym wydaje się pewien zawieszony w czynnościach służbowych, porywczy agent NSA, który przyjeżdża do Buckaroo, prowadząc prywatne śledztwo w sprawie innego zaginionego agenta. Śledztwo prowadzi z lokalną funkcjonariuszką policji (która notabene jest byłą dziewczyna Palcojada), a wokół tej dwójki, z zeszytu na zeszyt kręci się coraz większa galeria specyficznych postaci. A także robi się i coraz groźniej, ponieważ giną kolejni ludzie i zarazem coraz dziwniej, bo taka jest już specyfika przedstawianej fabuły.
Dlaczego dziwniej? Tu jest właśnie w przypadku Palcojada najciekawsze. Jest dziwnie, ponieważ twórcy prowadzą fabułę w tonie pół żartem, pół serio. Widać to rzecz jasna w rysunkach, które niejednokrotnie potęgują groteskowość niektórych sytuacji. W zasadzie klimatyczna okładka jest trochę myląca, zapowiadając opowieść bardziej poważną i w tonie, i w formie, te pierwsze wrażenie jednak zwyczajnie wprowadza w błąd. I pewnie dlatego niektórzy czytelnicy, rozpoczynając lekturę, mogą być skonfundowani bądź zrażeni ewidentnym śmieszkowaniem twórców.
Najlepiej nastawić się zatem na coś w rodzaju pastiszu. Nie jest to bowiem poziom czystego absurdu bądź groteski, a po prostu popkulturowa zabawa wyeksploatowanym motywem. Bo co tak naprawdę można wyciągnąć nowego z tej tematyki, żeby niczego nie powielać? Po prostu się nie da, dlatego też twórcy postanowili najwyraźniej pójść na całość i wyszła im z tego popkulturowa jazda po bandzie. Jeden seryjny morderca? A dlaczego nie szesnastu i to z jednego miasta? Po takim postawieniu sprawy w zasadzie wszystko w fabule staje się możliwe i tylko od nas zależy, czy przyjmiemy ją z dobrodziejstwem inwentarza, czy raczej obejdziemy się smakiem.
To, co na pewno chwyta i czytelniczo nie chce puścić, to typowo serialowa formuła, z mnożeniem wątków i soczystymi cliffhangerami pod koniec zeszytów. Twórcy potrafią też zaskoczyć rozwojem poszczególnych postaci, na czele z tą tytułową, której obraz jakoś nie chce nam się złożyć w całość, szczególnie kiedy bardziej niż z seryjnym zabójcą, kojarzy nam się z aroganckim dupkiem. Ano tak, zbieranina zabójców z Palcojada przypomina momentami galerię dziwaków z serii Chew, Volume 1: Taster's Choice (collects Chew #1–5), którzy bardziej niż straszyć, służą temu, by nas rozśmieszyć. Mimo tego estetycznego rozdźwięku, Palcojad sprawdza się przede wszystkim jako sprawnie poprowadzona historia, która zwyczajnie cieszy fabułą i dostarcza sporo czytelniczej frajdy. Nie wszystkim spodoba się podejście autorów do tematu, ale na pewno znajdą się tacy, którym mało poważne boksowanie się z popkulturowym wizerunkiem seryjnego mordercy przypadnie do gustu.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat