Piąta ewangelia - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 października 2023Piąta ewangelia to kolejny historyczny komiks wydany przez Lost in time. Tym razem przenosimy się do Jerozolimy z XII wieku. Tematem opowieści są wydarzenia mogące zniszczyć religię chrześcijańską.
Piąta ewangelia to kolejny historyczny komiks wydany przez Lost in time. Tym razem przenosimy się do Jerozolimy z XII wieku. Tematem opowieści są wydarzenia mogące zniszczyć religię chrześcijańską.
Piąta ewangelia autorstwa Jeana-Luca Istina pod względem literackim jest jednym z najbardziej zaawansowanych i złożonych komiksów wydanych w tym roku na polskim rynku. Nie chodzi tu o eksperymenty z formą (bo tu takowych nie ma), a ilość treści oraz narrację. Gdy czytamy Piątą ewangelię, momentami odnosimy wrażenie, że lektura byłaby bardziej satysfakcjonująca, gdyby historia została przedstawiona w formie powieści. Komiks jest przepełniony dialogami i refleksjami. Jest tu naprawdę dużo do czytania, zwłaszcza że motywy sensacyjne odgrywają drugoplanową rolę. Ubranie tego w formę książkową z pewnością wygenerowałoby dodatkową przestrzeń na pogłębienie postaci, opisy czy tło geopolityczne. Z drugiej strony, zostalibyśmy w takiej sytuacji pozbawieni warstwy wizualnej, która w Piątej ewangelii również stoi na wysokim poziomie.
Fabuła komiksu oparta jest na teoriach spiskowych dotyczących przeszłości chrześcijaństwa, które w popkulturze zgłębiane były wielokrotnie. Najbardziej znamienny jest tu oczywiście Kod da Vinci, a na płaszczyźnie komiksowej robił to z sukcesem chociażby Stephen Desberg w Skorpionie. Piąta ewangelia pozbawiona jest jednak infantylności i eskapizmu powyższych dzieł. Mimo że intryga ma sensacyjny charakter, jej eksploracja jest dużo dojrzalsza niż w przypadku produkcji nastawionych na rozrywkę. To dla niektórych będzie istotną zaletą, a u innych wywoła znużenie. Warto jednak docenić kierunek podjęty przez autora, bo jest w nim konsekwentny aż do samego końca.
W zawiązaniu akcji dowiadujemy się, że w dwunastowiecznej Jerozolimie giną młode Saracenki. W tym samym czasie zostaje odnalezione ciało wpływowego możnowładcy, a śledztwo w tej sprawie rozpoczyna arcybiskup Tyru, Wilhelm. Szybko okazuje się, że sprawy są powiązane i prowadzą do spisku na wielką skalę. W sprawę są zaangażowani Templariusze, a jak powszechnie wiadomo, zakon ten zawsze miał wielkie wpływy na całym świecie. Do Wilhelma przyłącza się młody król Jerozolimy, Baldwin. Bohaterowie odkrywają, że gra toczy się o najwyższą stawkę. Zarówno Templariusze, jak i legendarny przywódca Saracenów, Saladyn, szukają manuskryptów kryjących szokującą prawdę o początkach chrześcijaństwa. Prawdę, która może zmienić wszystko.
Opis fabuły sugeruje multum akcji, zwroty wydarzeń i wielkie emocje. Piąta ewangelia nie idzie tą drogą. Nie korzysta z tanich chwytów, żeby zaangażować czytelnika w opowieść. Bardzo powoli snuje historię, stopniowo odsłaniając wszystkie karty. Nie działa tak, jak chociażby Król rozpustników, który perfekcyjnie odpowiada na zapotrzebowanie odbiorców, przyzwyczajonych do serialowej formy – we właściwych momentach następuje w nim istotny fabularnie akcent. Piąta ewangelia nie przejmuje się obowiązującymi w popkulturze regułami. Nawiązuje do literackiej formy – komiksowi bliżej do klasyki pisarstwa niż telewizyjnych standardów. Powyższe nie oznacza oczywiście, że dzieło nie ma interesującej historii. To koherentna fabuła, w której wszystko jest na swoim miejscu. Opowieść toczy się swoim tempem, ale w odpowiednich chwilach potrafi przyśpieszyć i wzbudzić większe emocje. Istotą fabuły jest jednak sama tajemnica skrywana przez tytułową Piątą Ewangelię. Co ciekawe, ma ona dwa poziomy. W połowie komiksu poznajemy jedną jej część, a pod koniec widzimy już całość. Autor dywaguje na zasadzie „co by było, gdyby...”. Pokazuje chrześcijaństwo w innym świetle. Zestawiając fakty historyczne z fikcją, zadaje pytanie o ideę religii, zmuszając czytelników do zastanowienia się nad tym, w co naprawdę wierzą.
Piąta ewangelia to komiks treściwy, dający do myślenia i zmuszający do koncentracji, ale też przynoszący atrakcyjną opowieść. Jest też świetnie narysowany, ale nadmiar tekstu sprawia, że skupiamy się raczej na fabule i traktujemy rysunki nieco po macoszemu. Po lekturze możemy jednak zajrzeć do albumu jeszcze raz. To jeden z tych komiksów, do których z pełną satysfakcją można wracać po wielokroć.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat