Pięć dni w szpitalu Memorial: odcinki 1-3 - recenzja
Pięć dni w szpitalu Memorial to zainspirowany faktami serial opowiadający o huraganie Katrina, który przyniósł śmierć i zniszczenie Nowemu Orleanowi. Akcja skupia się na jednej z tamtejszych placówek zdrowia. Lekarze, pracownicy i pacjenci przechodzą najważniejszą próbę swojego życia.
Pięć dni w szpitalu Memorial to zainspirowany faktami serial opowiadający o huraganie Katrina, który przyniósł śmierć i zniszczenie Nowemu Orleanowi. Akcja skupia się na jednej z tamtejszych placówek zdrowia. Lekarze, pracownicy i pacjenci przechodzą najważniejszą próbę swojego życia.
W 2005 roku Stany Zjednoczone stawiły czoła wielkiej katastrofie naturalnej w postaci huraganu Katrina. Wielu z nas pamięta to dramatyczne wydarzenie z doniesień medialnych. Było ono wówczas tak odległe i nierealne, że sprawiało wrażenie hollywoodzkiego filmu katastroficznego, a nie rzeczywistej tragedii. Później przyczyny, przebieg i reperkusje Katriny wielokrotnie analizowano. Powstało mnóstwo programów dokumentalnych i reportaży, które obrazowały wielki dramat tamtejszej ludności. Tego typu prawdziwe historie mają to do siebie, że kryją ogromny fabularny potencjał. Nic więc dziwnego, że lubujący się w dramatyzmie i patosie amerykańscy filmowcy postanowili go wykorzystać. Pięć dni w szpitalu Memorial to właśnie taka produkcja. Idealna mieszanka pompatyczności, sensacji, katastrofizmu i obyczaju. Dla łaknących emocji widzów serial z pewnością będzie smakowitym kąskiem, ale znajdą się i tacy, którzy mogą narzekać na niestrawność.
Twórcą serialu Pięć dni w szpitalu Memorial jest Carlton Cuse – autor mający olbrzymie doświadczenie telewizyjne. Zagubieni, Jack Ryan, Wirus czy Bates Motel – to tylko część produkcji, nad którymi pracował zarówno jako scenarzysta, jak i reżyser. Artysta jest gwarantem dobrej realizacji. Jego najnowsza produkcja to wysokobudżetowy format, którego oprawa techniczna jest praktycznie bez zarzutu. Tu i ówdzie pojawiają się nieco słabsze elementy CGI, ale takowe zdarzają się nawet najlepszym. Ważne, że warstwa techniczna w zadowalający sposób oddaje ogrom tragedii Nowego Orleanu. Serial zawiera kilka imponujących scen katastroficznych, które nie ustępują niczym tym wyświetlanym na wielkich kinowych ekranach. Oczywiście nie jest tego zbyt dużo – i to nie tylko z tego powodu, iż mamy do czynienia z budżetem telewizyjnym. Pięć dni w szpitalu Memorial to przede wszystkim opowieść o ludziach, którzy próbują odnaleźć się w ekstremalnie trudnej sytuacji.
Każdy odcinek serialu rozpoczyna się i kończy scenami przesłuchań, w trakcie których pracownicy szpitala opowiadają o tym, co wydarzyło się podczas huraganu i powodzi. Sekwencje są bardzo zagadkowe: działo się coś bardzo złego, ktoś jest winny, o czymś istotnym nie wiemy. Już na wstępie mamy więc tajemnicę, która w zamiarze ma pełnić funkcję siły napędowej kolejnych odcinków. Carlton Cuse robi to, w czym jest najlepszy – nasącza fabułę enigmą, mającą przekonać nas, że oglądamy niezwykłą opowieść. To jego standardowe zagranie, sęk w tym, że akurat ten serial tego nie potrzebuje. Wydarzenia toczące się podczas huraganu i później, kiedy to personel zmaga się z powodzią, są na tyle ciekawe, że nie ma potrzeby stosowania szczególnych narzędzi podkręcających historię.
Głównych bohaterów poznajemy w trakcie huraganu Katrina. Następnie śledzimy ich losy tuż po nim – gdy wydaje się, że problemy zostają zażegnane – a także wtedy, gdy powódź sprowadza na nich największe zagrożenie. Opowieść koncentruje się na kilku postaciach. Są wśród nich między innymi doktor Anna Pou (Vera Farmiga), zarządzająca sytuacją kryzysową Susan Mulderick (Cherry Jones) i pomagający potrzebującym z centrali w Dallas Michael Arvin (Joe Carroll). Perspektyw jest więcej – wśród bohaterów są pacjenci, ich rodziny, personel szpitala i główni decydenci. Protagoniści zmagają się z całym spektrum problemów. Kryzysowa sytuacja eskaluje z minuty na minutę – co chwilę pojawiają się nowe wyzwania. Jednym z ciekawszych motywów jest koegzystencja dwóch szpitali w jednym budynku. Memorial sąsiaduje z prywatną placówką Life Care, która zajmuje się pacjentami w terminalnym stanie. Obie instytucje muszą współpracować, żeby ocalić ciężko chorych. Jak łatwo się domyślić, generuje to multum problemów.
Serial od początkowych minut ma bardzo fajne tempo i z pewnością wielu widzom od razu skojarzy się z kultowym Ostrym dyżurem. To właśnie tam wprowadzono do formatu medycznego dynamikę znamienną dla filmów akcji. Było to doskonale zbalansowane z wątkami obyczajowymi, melodramatycznymi, a nawet komediowymi. Pięć dni w szpitalu Memorial idzie w podobną stronę, choć oczywiście na inną skalę. Wszystko skupia się na jednym konkretnym wydarzeniu, które zaburza funkcjonowanie dwóch szpitalnych placówek. Ludzkie życie jest zagrożone i trzeba interweniować na wielu poziomach. Od hydraulików i mechaników, przez ochroniarzy, pielęgniarki, lekarzy, aż po dyrektorów i menadżerów. Od działań wszystkich tych osób zależą losy szpitali. Zmagania z żywiołem są dobrze zrealizowane, a narracja rzadko kiedy traci dynamikę. Cuse całkiem nieźle radzi sobie z łączeniem poszczególnych wątków, przez co fabuła nie jest chaotyczna, mimo że mamy tu dość duże nagromadzenie postaci.
Nieco gorzej robi się, gdy twórcy dopuszczają do głosu patos. Powiewająca na wietrze amerykańska flaga, spowolnione tempo, mające na celu podkreślić heroiczną walkę, czy płomienne przemowy ku pokrzepieniu serc. W każdym z recenzowanych odcinków takie motywy są obecne. Co prawda nie jest ich dużo, ale rzucają się w oczy i wybijają opowieść z rytmu. Carlton Cuse chciał z pewnością uderzyć w patriotyczną nutę i zapunktować u amerykańskich tradycjonalistów, ale serial zupełnie nie potrzebuje tak łopatologicznego wyłożenia idei bohaterstwa. Śledzone przez nas działania szpitalnego personelu bronią się same. Przykładowo, niezwykle poruszająca jest scena, podczas której pielęgniarki muszą przetransportować inkubator z noworodkiem. Kobiety z ciężkim pojemnikiem pokonują dziesiątki schodów, wspinając się na wysoką platformę, gdzie wylądował wojskowy helikopter. Katorżniczy trud, by uratować jedno nowo narodzone życie. To jest właśnie heroizm, który nie potrzebuje podkreślenia w postaci powiewającej w tle amerykańskiej flagi.
Z pewnością część widzów przymknie na to oko, bo przecież to standard w amerykańskich mainstreamowych produkcjach. Powyższe nie przeważa i przez większość czasu ekranowego na pierwszym planie jest trzymająca w napięciu akcja. Jest ciekawie – niezależnie, czy oglądamy decydentów z Dallas zastanawiających się, czy interweniować, pracowników fizycznych próbujących nieskutecznie zatrzymać uderzenie wody czy pielęgniarki walczące o życie chorych. Ważne, że Pięć dni w szpitalu Memorial to nie jest bezrefleksyjny film katastroficzny, a dramat pokazujący ludzką siłę w konfrontacji z niszczycielskim żywiołem. Takiej perspektywy nigdy za wiele.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat