Płomienna korona – recenzja książki
Płomienna korona jest uwieńczeniem trylogii Elżbiety Cherezińskiej Odrodzone królestwo, opowiadającej o końcówce rozbicia dzielnicowego w Polsce i mozolnej, naszpikowanej trudnościami drodze Władysława Łokietka do tronu. Jego koronacja staje się kropką nad „i”, zamykając ostatnią cześć cyklu – ile autorka nie postanowi wrócić do tamtych czasów.
Płomienna korona jest uwieńczeniem trylogii Elżbiety Cherezińskiej Odrodzone królestwo, opowiadającej o końcówce rozbicia dzielnicowego w Polsce i mozolnej, naszpikowanej trudnościami drodze Władysława Łokietka do tronu. Jego koronacja staje się kropką nad „i”, zamykając ostatnią cześć cyklu – ile autorka nie postanowi wrócić do tamtych czasów.
Podobnie jak poprzednie części trylogii, czyli Korona śniegu i krwi i Niewidzialna korona (oraz generalnie wszystkie powieści Cherezińskiej) Płomienna korona jest wielowątkowa, wielopostaciowa i wielostronicowa, jednym słowem – epicka. Mimo odrobiny magii pod postacią ożywających zwierząt herbowych, magicznego miecza Templariuszy, kapłanów i wojowników Trzygława czy kobiet Starszej krwi, nie jest fantastyką; pozostaje zdecydowanie powieścią historyczną i to czerpiącą z najlepszych tradycji Karola Bunscha i Józefa Kraszewskiego.
Wątki fabularne zgrabnie nakładają się na fakty historyczne, chociaż bogactwo tychże faktów i charakterów przewijających się przez karty Odrodzonego królestwa potrafi przyprawić o zawrót głowy. Sama autorka ubolewała, że w ostatniej części nieco ograniczyła rozmach wydarzeń, miejsc i postaci, ale wydaje się, że pewne zawężenie nie zaszkodziło Płomiennej koronie, a wręcz przeciwnie – wyszło jej na dobre. W dwóch pierwszych powieściach z cyklu miejscami panował chaos, a w zalewie postaci, część z nich traciła na wyrazistości. Tymczasem w Płomiennej koronie mamy do czynienia jedynie z kilkoma głównymi bohaterami, których losy śledzimy z tym większą uwagą.
Obok postaci znanych z poprzednich części Odrodzonego królestwa – upartego, roztropnego i powściągliwego Władysława Łokietka, wspierającej, choć zmagającej się z własnym smutkiem po utracie synów jego żony Jadwigi, próbującej wywalczyć sobie swobodę działania czeskiej królowej Rikissy, wciąż snującego intrygi Jana Muskaty, przemieniającego się w smoka Michała Zaremby (a w tle Krzyżaków, płatnych zabójców i leśnych ludzi), poznajmy nowych bohaterów wysuwających się przynajmniej na drugi plan – króla Czech Jana Luksemburskiego, siostrę zakonną Jutte czy Borutkę – giermka (a raczej pannę giermkę) Łokietka.
Osnowę powieści stanowią zdarzenia kończące rozbicie dzielnicowe Polski: podboje terytorialne Krzyżaków (w tym rzeź Gdańska), bunt wójta Alberta, konflikt króla z Janem Muskatą, jak i wydarzenia w krajach ościennych, które również miały wpływ na decyzje i losy królestwa polskiego – choćby powstanie dynastii Luksemburskiej, najazdy na Pomorze Branderburczyków czy walka o koronę na Węgrzech.
Jednak Płomienna korona to przede wszystkim opowieść o uczącym się na wcześniejszych błędach Władysławie Łokietku, wytrwale znoszącym kłody rzucane mu pod nogi i nieustępliwie dążącym do celu, przy okazji tegoż wykazującym się hartem woli i ducha, roztropnością, cierpliwością i mądrością. Aż miło czytać o bohaterze, któremu kibicuje się z całego serca, wiedząc, że na końcu spotka go upragniona nagroda.
Lekki zgrzyt stanowi ciut niesprawiedliwy podział na dobrych Piastów i złych… wszystkich pozostałych. O ile w przypadku Władysława Łokietka i jego żony Jadwini, podkreślanie ich cnót wypada naturalnie i bez przerysowania, już nadmierne wychwalanie urody, mądrości i dobroci czeskiej królowej Rikissy (której przymioty potrafiły zmiękczyć serce płatnego zabójcy), zdaje się ciut przesadzone. Z kolei pozostali oponenci Łokietka jawią się stereotypowymi czarnymi charakterami – karykaturalny Jan Muskata, brzydcy, niemądrzy i knujący Przemyślidzi, źli Branderburczycy i ich zła czarownica oraz jeszcze gorsi (i rozpasani seksualnie) Krzyżacy.
Chociaż, kto wie, może właśnie ten czarno-biały podział sprawia, że i cały cykl, jak i jego zakończenie, mimo obszerności i wielowątkowości, czyta się - może nie szybko, łatwo i przyjemnie, ale na pewno wartko, ciekawie, ze wsparciem „właściwej” strony konfliktu. Ku pokrzepieniu polskich serc.
Łatwo się domyślić, że mimo zakończenia trylogii Odrodzonego królestwa Elżbieta Cherezińska jeszcze nie raz powróci do czasów średniowiecza, więc jedyne, co nam pozostaje, to cierpliwie (z cierpliwością godną Władysława Łokietka sięgającego po polską koronę) poczekać na to, co nastąpi.
Oprawa edytorska Płomiennej korony (jak i całego cyklu) jest równie epicka, co powieści autorki. Twarda oprawa z pieczęcią królewską, obwoluta z przykuwającą wzrok grafiką władczego Władysława Łokietka wśród zwierząt herbowych projektu Jędrzeja Chełmińskiego, mapa królestwa polskiego i otaczających je krajów ościennych na wyklejce – wydawnictwo Zysk i s-ka stanęło na wysokości zadania, by znakomitą oprawą podkreślić wagę (nie tylko fizyczną) średniowiecznej trylogii Elżbiety Cherezińskiej.
Źródło: fot. Zysk i S-ka
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat